O dużym szczęściu mogą mówić w ostatnich dniach “Los Rojiblancos”. W czwartek Barcelona wtopiła z Granadą, dzięki czemu utrzymali pozycję lidera La Liga. Wprawdzie dziś pokonali 1:0 Elche, ale gdyby gospodarze wykorzystali rzut karny w doliczonym czasie spotkania, kolejny raz w niewytłumaczalny sposób straciliby punkty. A tak co najmniej do przyszłej kolejki mogą być względnie spokojni.
Atletico już jakiś czas temu rozwaliło pokaźną zaliczkę. W styczniu wydawało się, że nic nie jest w stanie ich zatrzymać na drodze do mistrzostwa Hiszpanii, lecz potem podopieczni Diego Simeone wpadli w kryzys, a grupa pościgowa zaczęła seryjnie wygrywać.
Dziś przyszło im się zmierzyć z ekipą ze strefy spadkowej. Już od samego początku narzucili jej swoje warunki gry i w 16. minucie Luis Suarez trafił do bramki, jednak wcześniej znajdował się na pozycji spalonej. Ale co się odwlecze, to nie uciecze – kilka minut później Marcos Llorente strzelił jedyną bramkę w tym meczu. Generalnie piłkarze z Madrytu przyzwyczaili do tego, że prezentują pragmatyczny futbol.
Z tym że to murowanie bramki w końcówce mogło skończyć się dramatem. Najpierw Barragan z kilku metrów nie był w stanie pokonać Jana Oblaka, a następnie przed znakomitą szansą stanął Fidel. Sędzia wskazał na wapno po absurdalnym zagraniu ręką Llorente. I co? Piłkarz Elche trafił w słupek. Niesamowitego farta miało Atltetico. W tym momencie fani Barcelony i Realu na pewno powiedzieli pod nosem kilka brzydkich słów.
“Los Colchonereos” na tę chwilę mają pięć punktów przewagi na Blaugraną i “Królewskimi”. Real zmierzy się dziś o godzinie 21.00 z Osasuną, a “Duma Katalonii” zagra jutro na wyjeździe z Valencią.
Elche – Atletico Madryt 0:1 (0:1)
M. Llorente 23′
fot. Newspix