Łukasz Trałka swoją formą w tym sezonie Ekstraklasy dobitnie pokazuje, że o emeryturze w jego przypadku jeszcze nie ma mowy. Bo jak mogłoby być inaczej, skoro piłkarz, który w maju kończy 37 lat, robi na boisku taką robotę? Nie chodzi nawet o zarządzenie środkiem pola Warty Poznań, ogółem rzeczy niemierzalne, a o liczby, które ekstraklasowy weteran ma zaskakująco dobre jak na swój wiek. Gdy spoglądamy na niektórych piłkarzy z tej samej ligi, w głowie kiełkuje myśl: nie no, ten chłop ich po prostu zawstydza.
Dorobek w postaci trzech bramek i sześciu asyst sam w sobie może nie jest wybitny, ale pokazany w konkretnym świetle sprawa przyjmuje nieco inny obrót. Oto bowiem okazuje się, że człowiek, który zbliża się do piłkarskiej emerytury, potrafi wypracować na poziomie Ekstraklasy kilkanaście bramek dla zespołu beniaminka. Mówiąc wprost, bez tego zawodnika Warta zapewne miałaby kilka punktów mniej. Wyjmujesz Trałkę, wyjmujesz kluczowy trybik. Wiele nazwisk, po których prędzej spodziewalibyśmy się czegoś podobnego, nie może liczyć na taki status.
Trałka się bawi, a inni patrzą z podziwem
Trałka uzbierał już trzy gole, sześć asyst i trzy kluczowe podania w sezonie 2020/2021. Postanowiliśmy zajrzeć do tabelki statystyk, żeby porównać te osiągi z resztą ligi. Wiecie, nie chodzi o to, że pomocnik Warty góruje nad całą Ekstraklasą. Można jednak docenić tego jegomościa, a tych, którzy notują gorsze liczby mimo większych oczekiwań, lekko poruszyć. Wejść na dumę, pokazać, że stary człowiek i może. No więc, oto “kwiatki”. Piłkarze, którzy do tej pory przegrywają rywalizację liczbową z Łukaszem Trałką.
- Marcos Alvarez (dwa gole, trzy asysty)
- Bartosz Nowak (cztery gole, trzy asysty)
- Maciej Makuszewski (trzy gole, cztery asysty)
- Pedro Tiba (trzy gole, pięć asyst)
- Dani Ramirez (pięć goli, dwie asysty)
- Bartosz Kapustka (trzy gole, cztery asysty)
- Luquinhas (trzy gole, trzy asysty)
- Sebastian Kowalczyk (trzy gole)
- Luka Zahović (trzy gole, trzy asysty)
- Robert Pich (sześć goli, asysta)
- Dejan Drazić (gol, trzy asysty)
Na tle tych jegomości osiągi Trałki wyglądają naprawdę dobrze. Oczywiście nie chcemy umniejszać czyichś zasług, dlatego można ten fakt uznać za ciekawostkę. Niech pierwszy podniesie rękę ten, kto pomyślał na początku sezonu, że pomocnik Warty na kilka kolejek przed końcem będzie miał lepsze liczby niż Bartosz Kapustka czy Robert Pich. Nie widzimy kogoś takiego. Bardzo prawdopodobne, że ten stan się utrzyma. Ba, trzeba jeszcze docenić sposób, w jaki Trałka zdobywa bramki. Nie są to przecież trafienia po rzutach karnych, a bardzo często gole fajnej urody. Ten z meczu z Jagiellonią szczególnie, a zdarzały się jeszcze nawet takie po indywidualnych akcjach z “załataniem” kilku piłkarzy.
Warto też dodać, że kilka trafień 37-latka było istotnymi w skali końcowego wyniku. Mecz z Wisłą Płock jesienią – udział przy trzech golach, zwycięstwo. Mecz z Piastem – asysta na wagę trzech punktów. Gol z Zagłębiem – 1:0. Teraz z “Jagą” gol z szesnastego metra otwierający wynik. Robi to różnicę. I cóż, jeśli to ostatni sezon Łukasza Trałki w Ekstraklasie, to naprawdę zasługujący na kilka ciepłych słów. Czasami można odnieść wrażenie, że on bawi się z naszymi ligowcami. Wiadomo, pomaga mu doświadczenie, ale przecież niekoniecznie motoryka. Piłkarzy lepiej ukształtowanych technicznie też w Polsce mamy. Lubimy to, panie Trałka.
Fot. FotoPyk