– Chłopaki walczyli jak lwy. Test z charakteru przeszli na piątkę w sześciostopniowej skali – mówił Leszek Ojrzyński po wygranej Stali Mielec nad Podbeskidziem Bielsko-Biała. Dzięki temu zwycięstwu jego zespół opuścił ostatnie miejsce w tabeli.
Jeśli istnieją mecze o “sześć punktów”, to starcie Stali z Podbeskidziem takim starciem było. Stal miała przed tym spotkaniem dwa punkty straty do bielszczan. Gdyby w tym meczu poniosła porażkę, to utrzymanie wciąż byłoby realne, ale niezwykle trudne. – Dlatego spadł mi bardzo duży kamień z serca. Mówiłem przed meczem jednak, że to nie jest mecz o życie, ale waga tego starcia była ogromna. Gdybyśmy przegrali, to potrzebowalibyśmy dwóch potknięć Podbeskidzia przy naszych dwóch zwycięstwach… Ale po co sobie utrudniać życie, skoro można ułatwiać? – uśmiechał się o meczu Ojrzyński.
Stal ostatecznie odwróciła wynik spotkania – przegrywała 0:1, ale po przerwie zdołała odrobić straty i strzelić zwycięskiego gola.
– Gratulacje dla naszych chłopaków, mecz się nie ułożył po naszej myśli. Popełniliśmy błędy w akcji bramkowej Podbeskidzia. Musieliśmy gonić wynik, ale dla nas to nic nowego. Chwała chłopakom, nie poddali się, dokonaliśmy dwóch zmian. Było dużo walki, ale dowieźliśmy korzystny wynik do końca – opisywał przebieg starcia Ojrzyński.
Przed Stalą teraz wyjazdowe starcie z Wisłą Kraków, a później mecz u siebie z Rakowem i wyjazd do Grodziska na spotkanie z Wartą. – Nastroje przed kolejnym spotkaniem będą lepsze. To takie usztywnienie powinno z nas zejść, bo inaczej podchodzisz do meczów, gdy jesteś na ostatniej pozycji i inaczej, gdy jesteś przedostatni. Przed nami dziewięć meczów, Ekstraklasa ma pozostać w Mielcu – skwitował trener mielczan.
fot. FotoPyk