W jednym z najbardziej demokratycznych klubów na świecie, gdzie ową demokrację bardzo mocno się pielęgnuje: nadszedł czas elekcji. Dzisiaj socios FC Barcelony zadecydują, komu powierzyć dalsze rządy w jednej z największych organizacji w całej Katalonii. Skompromitowanego Josepa Marię Bartomeu zastąpi ktoś z tercetu: Joan Laporta, Victor Font, Toni Freixa.
Faworytem pozostaje ten pierwszy, który rządził Barceloną w latach 2003-2010. Laporta najpierw zebrał niemalże rekordową liczbę podpisów z poparciem podczas okresu zgłaszania kandydatur. Potem zaś wykupił gigantyczny banner w bezpośrednim sąsiedztwie Santiago Bernabeu, na którym zamieścił napis: nie mogę się doczekać, by was zobaczyć. Takimi gestami kupuje się własnych kibiców od Polski (“możesz być nawet z Poznania, jeśli kibicujesz Legii), aż po daleką Katalonię.
Przede wszystkim jednak Laporta kasował rywali doświadczeniem, charyzmą oraz – co tu kryć – sukcesami. Jak relacjonuje Jakub Kręcidło ze sport.pl, dziennikarz i wielki fan Barcelony, Laporta traktował rywali jak żółtodziobów, których należy objąć opieką oraz troską.
Gdy Font zachwalał, że nad projektem pracował przez wiele lat, Laporta podkradał mu kluczowych ludzi, w tym Jordiego Cruyffa czy Alberta Beinagesa. Gdy Font narzekał i mówił, że rywal działa w chaosie, Laporta odpowiadał: “Gdy pan Victor przygotowywał PowerPointy, ja zbudowałem drużyny, które zdobyły dwie Ligi Mistrzów (2006, 2009) i fundament pod kolejny triumf (2011)”. Podczas gdy Font zachwalał Laportę, usłyszał: “Jeśli tak ci się podobam, to na mnie zagłosuj”. Gdy Font mówił, że “chciałby podziękować…”, to Laporta wciął mu się w środek zdania: “Xaviemu”, wokół którego oparty był projekt rywala.
Freixie też się oberwało. Gdy mówił, że “jeśli wygra wybory to Messi zostanie”, Laporta punktował: – “Toni, gdy byłeś w klubie, pojawiało się mnóstwo wycieków uderzających w Leo, że da się go zastąpić. Nie wydaje mi się, by Messi był podekscytowany perspektywą twojej prezydentury”. A gdy Freixa, który był członkiem zarządów Sandro Rosella i Bartomeu, zapowiadał, że jeśli nie wygra, to pogratuluje zwycięzcy i będzie chciał mu doradzać, tak jak doradzał Bartomeu, to Laporta wystrzelił: – “Cóż, wszyscy widzimy, jak dobrze to wyszło”, przypominając, że były prezydent niedawno wylądował za kratkami.
Wybory już się rozpoczęły, zwycięzcę poznamy prawdopodobnie dziś wieczorem. Po trwającej 4 miesiące kampanii wyborczej, podczas której wyciekły m.in. szczegóły kontraktu Lionela Messiego czy wszystkie brudy, w które zaangażowany był Bartomeu – to szansa na zupełnie nowe otwarcie. Najważniejszy w Barcelonie wydaje się teraz spokój – a jest szansa, że od jutra zakończą się przynajmniej te wewnętrzne spory i wzajemne wywlekanie słabości przeciwników. Uprawnionych do głosowania jest blisko 90 tysięcy socios.
Fot.FotoPyK