Dzień jak co dzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje awantury o Buksę cud. Zasiadamy jak do telenoweli, a świeże odcinki pojawiają się z imponującą regularnością. Dzisiaj karabin odpalił Adam Buksa, ojciec piłkarza Wisły. Co w menu? Wisła kłamie. Kręci. Stawia na metody godne poprzedniej epoki. Nie ma struktur. Jest klubem fasadowym. I weź tu nudź się z polską piłką. Oni mogliby w ogóle nie wychodzić na boisko, a i tak działoby się wystarczająco dużo.
To co się dziś konkretnie odbuksowiło? Na stronie meczyki.pl pojawiło się oświadczenie Adama Buksy. Polecamy całe, naszą szczególną uwagę zwrócił ten fragment:
Mój syn został poproszony do biura zarządu Wisły Kraków w celu podpisania umowy, której nigdy nie widział na oczy. Umowy, której nigdy sam nie negocjował i która nigdy nie była parafowana przez niego, mnie czy jego agenta. Władze Wisły dały mu znać dwa dni wcześniej, że chciałyby się z nim spotkać i porozmawiać. Natomiast nie raczyły nawet zaznaczyć, co będzie przedmiotem tej rozmowy. Kilka dni wcześniej wysłały jakiś projekt umowy Piniemu Zahaviemu. On nigdy nie został zaakceptowany.
Następnie, już w piątek, postawiły mojego syna przed faktem dokonanym. Miał podpisywać dokument, być może ten wysłany Zahaviemu, bez obecności doradców. Niejako pod przymusem i presją, bez żadnej konsultacji ze swoim menedżerem czy mną. Członek zarządu, Maciej Bałaziński, chciał wprowadzić syna w błąd, że umowa jest ustalona z panem Zahavim, co zdziwiło Olka, bo nigdy nie słyszał, aby tak faktycznie było. Pan Bałaziński zadzwonił w trakcie spotkania do Zahaviego w celu wyjaśnienia zamieszania. Po zakończeniu rozmowy rozłączył się i oznajmił synowi, że pan Zahavi jest zaskoczony postawą Olka, bo wszystko jest ustalone i Olek może spokojnie złożyć podpis. W rzeczywistości był to zwykły blef. Metody z poprzedniej epoki. Mimo tych zapewnień Olek nie zgodził się i w obliczu tak agresywnego podejścia do sprawy opuścił spotkanie.
Jeśli tak było, to jest to kwestia, która świetnie wpasowałaby się w realia Tygodnika Miliarder Pniewy, względnie filmu typu “Ocean’s Eleven”, tylko takiego nieudanego.
WISŁA TO NAJLEPSZE MIEJSCE DO ROZWOJU. NASZ WYWIAD Z BUKSĄ Z LATA 2020 ROKU
Poza tym:
– Błaszczykowskiemu zaufano, nakreślił wizję i plan. Miał być mentorem Olka Buksy, a przyszłość młodego piłkarza miała być priorytetowa dla Wisły,
– ten plan nie był realizowany, ponieważ “do pracy włączyli się absolutni dyletanci”,
– Wisła nie wywiązuje się z obietnic,
– gdy Kuba wycofał się z rozmów, podsuwano w kontraktach nielegalne zapisy,
– Adam Buksa nie naciskał na grę w pierwszej drużynie, natomiast jego syn nie grał nigdzie,
– kilka dni temu zaproponowano umowę z zapisem o minutach gry,
– latem Buksa mógł podpisać dobry kontrakt w ekipie grającej w Lidze Mistrzów,
– Wisła dba tylko o PR i fasadę, stawia na układy zamiast kompetencji, to amatorska zabawa w klub.
No, działo się. Dobrze, że poznajemy tę wersję, jaka by nie była, bo chyba nikt nie ma wątpliwości, że takie sprawy są jednostronne. Należy po takich strzałach ze strony obozu Buksy spodziewać się kolejnych strzałów z drugiej strony, ten serial jeszcze potrwa. Emocje, a także stawki, wciąż istnieją, choć sportowo gra jest skończona i Buksa odejdzie na własnych warunkach. Ale choćby gra wizerunkowa, gra więc w gruncie rzeczy o nadwyrężone zaufanie i wiarygodność, nie jest kwestią trzeciorzędną.
„Cały czas było granie na zwłokę”. Obidziński o kulisach rozmów z ojcem Buksy
Możecie potraktować awanturę o Buksę jako tysięczną gównoburzę polskiej piłki, ale naszym zdaniem zalecane jest przyglądać się temu ze szczególną uwagą, a nawet: roztrząsanie jej na szczegóły. Polskie kluby na sprzedaży młodych piłkarzy zarabiają miliony w twardej walucie. Mogą opierać na tym swój budżet. Dzięki takim biznesom wchodzić na wyższą półkę ekonomiczną. To wielka szansa. Ale i spora – nazwijmy rzecz po imieniu – władza przekazana nastoletniemu piłkarzowi i jego otoczeniu, nawet jeśli sportowo nie ma większego znaczenia dla drużyny.
Ujmijmy ten paradoks skrótowo:
Grasz nastolatkiem, nawet jeśli nie dojeżdża, jego wartość rośnie z każdą kolejną minutą. Excele się zgadzają.
Nastolatek aktualnie nie jest na poziomie Ekstraklasy, sportowo wychowujesz go kupcowi, twoja drużyna na tym cierpi.
To też, do pewnego zauważalnego stopnia, jest uproszczoną osią tego konfliktu. Bo jakoś nie wierzymy, by nawet, gdyby rezerwy Wisły istniały, a Olek Buksa tam grał od deski do deski, Adam Buksa powiedziałby: tak, jest rewelacyjnie, Olek wspaniale się rozwija w IV lidze małopolskiej Zachód, a już z LKS-em Jawiszowice to tak się rozwinął, że klękajcie narody.
Wierzcie lub nie, z takimi dylematami mierzą się w tym momencie praktycznie WSZYSCY W ESA. Sprzedać dobrze zawodnika można i z czternastej drużyny. Problem ma i Legia, bo zdolna młodzież jest, ale są też konkretne cele na zaraz, czyli zawsze konieczność gry o mistrza. To sprawia, że zdolna młodzież często wykształci się w Legii, a potem, na progu futbolu seniorskiego, czyli na progu sprzedażowym, ucieka. Gdziekolwiek spojrzeć, można ułożyć osobną opowieść wokół tej sprawy.
To po cichu może być jeden z dominujących dylematów w polskiej piłce klubowej, od którego korzystnego rozwiązania może zależeć powodzenie tak ekonomiczne, jak i sportowo niejednego z klubów. Bo owszem, młodzi piłkarze uciekali już wcześniej, ale dopiero teraz można za nich nie tylko zgarnąć potężne pieniądze, ale jest też na produkt “POLSKI MŁODZIEŻOWIEC” wyjątkowa koniunktura.
CZYTAJ TEŻ: Zero sentymentów. Aleksander Buksa nie podpisze nowej umowy z Wisłą Kraków
Fot. FotoPyK