Reklama

72 lata czekania. I starczy

Leszek Milewski

Autor:Leszek Milewski

24 lipca 2020, 23:53 • 5 min czytania 8 komentarzy

To może melodramatyczne – a raczej na pewno – ale w pierwszej kolejności pomyślałem o nich. Bo oni gdzieś tam są. Ci, którzy byli na wygranym przez Cracovię w 1948 meczu o mistrzostwo Polski z Wisłą Kraków. Ilu ich jest – nie wiem. Nieliczni, fanatyczni.

72 lata czekania. I starczy

Musieli czekać siedemdziesiąt dwa lata. Przeczekać wycinkę klubu za PRL. Musieli czekać całe życie. Chodzili na Pasy w III, a nawet IV lidze.

Ale się doczekali.

Cracovia znów coś ważnego w polskiej piłce wygrała. 

Żyje wciąż choćby Mieczysław Kolasa, rocznik 1923, który w tamtym rzeczonym mistrzowskim sezonie grał. Czyli był wtedy rówieśnikiem takiego dzisiejszego Helika. Pan Mieczysław wciąż często chodzi na mecze Cracovii. W Lublinie – zakładam z dużą dozą prawdopodobieństwa – go nie było. Ale mecz na pewno obejrzał. Ciekawe co myślał, kiedy Cracovia zapraszała Lechię do strzelenia sobie pierwszej bramki. Gdy Udovicić, aktywny w sezonie głównie na Instagramie, w ofensywie kręcił Pasami.

Reklama

Ciekawe co myślał po bramce Lipskiego, kiedy dało się uwierzyć, że Pasy najwyraźniej nie wygrają już nic nigdy.

Ale najciekawsze jednak co po ostatnim gwizdku.

***

Historia historią, trudno do niej nie nawiązać po przełamaniu trwającej tyle dekad passy, ale jednak ta historia nie napisała się sama.

Mecz jaki był, każdy widział – rozkręcał się powoli, statecznie, ale zrobił się więcej niż niezły, i chyba nie tylko siłą obustronnych błędów.

Lechia, jak każdy przegrany, może sobie gdybać. Nawet jak przegrasz 0:4, to na upartego jakąś gdybologię, według której mogło być 4:0, da się ułożyć. Skala tego gdybania jest różna, nikt nie zna się na tym lepiej niż my, uważni obserwatorzy polskiej piłki. Jest to zawsze możliwe.

Reklama

Pogdybać lechiści mogą, czytaj: powcierać sól w rany, a im gdybanie bardziej wiarygodne, tym tej soli więcej. Gdyby Lechia przycisnęła w końcówce pierwszej połowy. Jakby dowiozła te kilka minut przed końcem dziewięćdziesięciu minut. Gdyby dojechała do karnych, na których Alomerović się zna.

Albo gdyby Maloca nie zwariował.

Żebyśmy się rozumieli: nie umniejszam w żaden sposób zwycięstwa Pasów. Wyszarpali je, wywalczyli, zasłużyli. Nie mówię wcale “O, GDYBY MALOCA NIE ZWARIOWAŁ, TO LECHIA BY WYGRAŁA”. Błąd.

Ale jednak zdumiewa mnie, że w tak kluczowym momencie, w meczu – bez mała – o sezon, facet nawiązuje do najlepszych filmów Jean Claude’a Van Damme’a. A nawiązywanie do najlepszych filmów Jean Claude’a Van Damme’a, jak wszystko, musi mieć swoje miejsce i czas.

To nie było to miejsce, to nie był ten czas.

Tak jak nie był dobry moment na symulkę, gdy Conrado w końcówce – Conrado, który dał bardzo dobrą zmianę, jaką czasem dawać lubi – padł zamiast kontynuować akcję. Może był tam wytrącony, ale generalnie, wciąż piłka w grze, wciąż blisko bramki. Wyraźnie podjął decyzję – a, padnę.

No i padł, a wraz z nim szansa.

***

To pięknie złośliwe, że Lechia, która miała wiosną mnóstwo meczów w stylu “RYWAL ODDAJE BIMBALION BRAMEK, MY WYGRYWAMY”, ostatecznie w meczu – jako się rzekło – o sezon znów była bliska odegrania takiego scenariusza.

Dużo razy podczas tej wiosny zastanawiałem się oglądając jej mecze: no dobra, jest powtarzalność. Któryś raz to zrobili. Ale to się przecież musi kiedyś zemścić.

Ano musi.

***

W Cracovii jeden z lepszych meczów – poprzednio tak udany jeszcze na podwórku – Kamila Pestki. Jestem umiarkowanym fanem jego talentu. Miałem go trochę za gościa, który szykuje sobie karierę w rytm znanej i lubianej w Polsce melodii, w ramach której trzeba było tak długo odmrażać dla kadry Jakuba Wawrzyniaka. Piłkarza solidnego, co wymowne, cenionego przez zdecydowaną większość tych, którzy z nim grali, ale jednak widać było, że – ujmijmy to – Kuba ma sufit na takiej wysokości, że trzeba jednak uważać, żeby nie zarobić głową w żyrandol.

No więc może ten Pestka będzie miał sufit gdzieś wyżej. Nie zyska tylko na tym, że tak długo polski lewy obrońca miał niemalże rozstawiony nad sobą parasol ochronny. Może zmotywowała go niespotykana od niemal równie dawna, co trofeum Cracovii sytuacja, w której łatwiej było nam wybrać lewych niż prawych obrońców do rankingu ligowców.

Wciąż mam jakieś nieodparte wrażenie, że Pelle van Amersfoort mógłby, tak generalnie, Cracovii dawać więcej. Chłop umie grać, ma technikę, sporo widzi, ma to pojęcie co trzeba zrobić. Przy golu też pokazał spokój – widziałem wielu w tym sezonie, którzy w takich sytuacjach podpalali się na całego. A on to pięknie, plasem, z pominięciem siły. Klasa. I to nie jest jakaś jedna sytuacja – próbował takich uderzeń nawet zza szesnastki. Nie wiem, może inna rola dla niego, coś, by wydobyć z niego więcej, w każdym razie:

Liczę, że pokaże więcej.

Tak samo jak Wdowiak.

Tak samo jak cała Cracovia. Bo skoro przy tych passach i liczeniu lat, to szybciutko pojawi się okazja by pogrzebać kolejną kłującą w bok kartę historii. Pasy jeszcze nigdy nie wygrały żadnego pucharowego dwumeczu. Choć rywalami był Szachtior Szoligorsk, Szkendija Tetowo i DAC Dunajska Streda.

No, jednak, cokolwiek wypadałoby przejść.

Janusz Filipiak rok temu zapowiadał, że oczekuje fazy grupowej. No cóż, może ten Puchar będzie zachętą, by faktycznie przed grą w Europie się wzmocnić w większym wymiarze. Doświadczenie zdobyte – dośrodkowania i walka bywają spoko, czego dowodem dzisiejszy mecz. Ale Europa to inna para kaloszy.

***

Michał Probierz też ze swoim przełamaniem – poprzednie trofeum do gabloty w 2010. Długo. Wiadomo, że po drodze bywały niezłe wyniki w lidze, ale jednak: długo.

Vuko powiedział o Legii, że nie jest z nią nigdy ani tak dobrze, ani tak źle jak się mówi.

Myślę, że do Michała Probierza można zastosować podobne prawo. Nic w jego postrzeganiu nie jest bardziej mylne, niż sugerowanie skrajności. Sam się na tym łapałem.

Leszek Milewski

Fot. NewsPix

Ekstraklasa. Historia polskiej piłki. Lubię pójść na mecz B-klasy.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Rząd chce kobiet w zarządzie PZPN, PZPN się śmieje. Nitras, Kulesza i wolta klubów

Szymon Janczyk
11
Rząd chce kobiet w zarządzie PZPN, PZPN się śmieje. Nitras, Kulesza i wolta klubów

Felietony i blogi

Komentarze

8 komentarzy

Loading...