Trzy mecze bez zwycięstwa, trzy punkty przewagi nad strefą spadkową. Zagłębie Sosnowiec zmieniało trenera i skrycie marzyło o wskoczeniu do grupy, która powalczy o awans w barażach. Marzenia zweryfikowało jednak życie, bo nawet mimo płaskiej tabeli, sosnowiczanom bliżej dziś do gry o utrzymanie niż o promocję. Co dzieje się w Sosnowcu i czy faktycznie kibice z Zagłębia Dąbrowskiego mogą obawiać się wyjazdów na drugoligowe boiska?
– Kiedy ruszymy, po tych dwóch-trzech krokach, będzie nam bliżej, żeby powiedzieć, na czym nam zależy – mówił w rozmowie z nami Krzysztof Dębek, który objął Zagłębie Sosnowiec po Dariuszu Dudku. Szkoleniowiec, który debiutuje na szczeblu centralnym, w najgorszych koszmarach nie mógł jednak przypuszczać, że na cztery kolejki przed końcem, jego drużyna będzie drżała o ligowy byt. A po kolejnej porażce – tym razem z Chrobrym Głogów – nie ma co ukrywać. Spadkowiczowi z Ekstraklasy bliżej jest do kolejnej degradacji niż do powrotu na najwyższy szczebel.
Defensywa nadzwyczajnie dziurawa
Jednego szkoleniowcowi Zagłębia nie odmówimy – nie obiecywał złotych gór. Unikał wielkich słów i mówienia, jak to ofensywnie i pięknie będzie grała ekipa z Sosnowca. Wręcz przeciwnie, bo Dębek mówił nam tak: Będziemy chcieli jak najlepiej wykorzystać indywidualne zdolności naszych zawodników. Jeśli to będzie kontratak – niech to będzie to. Jeśli to będzie obrona niska, niech będzie.
My tę uczciwość doceniamy, natomiast nie stanowi ona taryfy ulgowej. Dębek miał czas, żeby przyjrzeć się drużynie. Może niewiele, ale jednak miał. Tymczasem po ośmiu spotkaniach, Zagłębie ewidentnie nie poprawiło problematycznych kwestii. Na przykład? Np. gry w obronie.
- Do przyjścia Dębka sosnowiczanie pięciokrotnie stracili trzy lub więcej goli
- Już z nowym szkoleniowcem ani razu nie zachowali czystego konta
Lanie było jedno, gdy trójkę – mimo rażącego błędu arbitra – wcisnęła im Odra Opole. Ale to, że Zagłębie przegrywało mniej boleśnie, nie przykrywa faktu, że nawet razu nie zagrało na zero z tyłu. Jak duży to problem dla drużyny z Zagłębia Dąbrowskiego? Pokażemy to na przykładzie reszty ligi. W tym samym czasie tylko dwa zespoły dokonały podobnej sztuki.
- GKS Bełchatów, który ledwo wiąże koniec z końcem
- Wigry Suwałki, które już zleciały z ligi
Na boisku dominuje przypadek
Bilans Krzysztofa Dębka w Sosnowcu nie zadowala kibiców. Jak wyliczył portal 100% Zagłębie Sosnowiec, nowy trener punktuje tylko nieco lepiej niż Radosław Mroczkowski, który nie pozostawił po sobie dobrego wrażenia.
Średnia punktów Zagłębia na mecz w sezonie 2019/2020 w podziale na trenerów:
Radosław Mroczkowski 1,1
(10 11 3-2-5, 12:14)Michal Farkaš 1,0
(1 1 0-1-0, 1:1)Dariusz Dudek 1,55
(11 17 5-2-4, 20:21)Krzysztof Dębek 1,125
(8 9 2-3-3 11:13)— 100% Zagłębie Sosnowiec (@100Zaglebie) July 3, 2020
Mecze spadkowicza z Ekstraklasy charakteryzują się sporą liczbą sytuacji, o którym powiemy: wybitnie szczęśliwe, albo: wybitnie pechowe. Zależnie od punktu siedzenia. O czym mówimy?
- Spotkanie z GKS-em Tychy. Zagłębie prowadzi, ale końcówka wyraźnie należy do tyszan. Niemniej sukces jest bliski, aż w końcu, w doliczonym czasie gry, sosnowiczanie wygraną tracą
- Mecz z Radomiakiem. Zagłębie totalnie zmiażdżone do przerwy, radomianie grają koncertowo i prowadzą 2:0. Po przerwie jednak za bardzo się cofnęli i drużynie z Ludowego udało się wyrównać
- Spotkanie z GKS-em Bełchatów. Przegrane, ale mogło być gorzej, bo sędzia nie dostrzegł, że po jednym ze strzałów bełchatowian piłka wpadła do siatki
- Mecz z Odrą, wspomniany już wcześniej spalony po podaniu Babiarza do Piecha, ale i absurdalny gol dla opolan
To naprawdę duży rollercoaster emocji. Duże natężenie sytuacji, które są nietypowe i które świadczą, że możemy mówić o sporym elemencie przypadku. Czyli możemy stwierdzić, że Zagłębie nie do końca panuje nad tym, co dzieje się na boisku.
“To była żenada”
Kulminacją ostatnich poczynań Zagłębia był mecz z Chrobrym. Głogowianie myślą raczej o utrzymaniu niż o awansie, tymczasem dzięki wygranej prześcignęli ekipę z Sosnowca w tabeli. Ale nie to było najważniejsze. Zagłębie długo czekało na to, by w ogóle oddać strzał na bramkę rywala – ponad 20 minut. W obronie znów brakowało solidności i ponownie zamieszany w to był Piotr Polczak, który wyleciał z boiska z czerwoną kartką. Nie do końca rozumiemy zaufania pokładanego w Polczaku. Nie chodzi o to, że mamy do niego jakieś uprzedzenie, bo już sezon temu często go krytykowaliśmy. On po prostu nie dojeżdża. Na szybko, ostatnie popisy byłego stopera Cracovii:
- Słaby mecz z Radomiakiem, udział przy straconych bramkach
- Zawalony gol z Odrą Opole
- Kier z Chrobrym
Zagłębie w tych meczach straciło aż osiem punktów. W starciu z Chrobrym pierwszy raz za kadencji Dębka nie udało się trafić do siatki. Słabą postawę w ofensywie było widać już w Nowym Sączu, gdzie sosnowiczanie oddali zaledwie pięć strzałów. Wtedy trafić się udało, tym razem było gorzej – może i uderzeń było 10, lecz celnych tylko trzy (najmniej za kadencji tego trenera), a goli 0. Wymowne, że prezydent Sosnowca na Twitterze skomentował ten mecz tak…
Dorzucając jeszcze wpis: “O to chodzi, że tam nie ma kolesiostwa, tylko za dużo serca zamiast rozumu”.
Duet z odzysku
No dobrze, a co Krzysztofowi Dębkowi w Zagłębiu wyszło? W końcu w cytowanej już rozmowie, trener zaznaczał też, że nie od razu będzie to drużyna, która gra tak, jak chce. I o ile rozumiemy obawy kibiców z Sosnowca, którzy zapewne woleliby oglądać drużynę grającą na modłę Dębka w pierwszej lidze niż w drugiej, tak rozumiemy też trenera, któremu zapewne łatwiej byłoby pracować, gdyby mógł choćby wzmocnić skład po swojemu, a nie operować na tym, co zostawili mu jego poprzednicy. Na pierwszy rzut oka widać jedno – wyraźnie odżyła dwójka ex-legionistów. Mowa o Filipie Karbowym oraz Mateuszu Szwedzie.
Karbowy zadomowił się w wyjściowym składzie i strzelił już trzy gole – to drugi najlepszy snajper Zagłębia pod wodzą Dębka. Karbowy udowadnia przede wszystkim, że w jego przypadku slogan “potrafi uderzyć” nie jest nadużywany.
Szwed również został obdarzony sporym zaufaniem i również się za to odpłaca. U Dębka zanotował już trzy asysty, czyli połowę swojego dorobku w tym sezonie. A to o tyle ważne, że pomocnik będzie młodzieżowcem także za rok, więc można to uznać za przygotowanie grunt pod nowy sezon i pewne ułatwienie sobie pracy – nie będzie trzeba za wszelką cenę ściągać juniora, gdy ma się pod ręką takiego gościa. Zresztą jest też Kacper Radkowski, więc pod tym względem w Sosnowcu powinien być duży spokój.
***
Raz jeszcze wypada jednak podkreślić, że o ile fajnie jest myśleć przyszłościowo, tak Zagłębie mocno potrzebuje też efektów na tu i teraz. Przy bardzo pesymistycznych dla sosnowiczan wynikach, do końca weekendu mogą zlecieć o dwa “oczka” i zrównać się punktami z Odrą Opole. Jeśli więc widać jakieś światełko w tunelu to – niestety dla Zagłębia – jest to raczej nadjeżdżający pociąg niż wyprawa ratunkowa. A terminarz… Lekko nie jest.
- Walczące o awans Warta i Stal
- Bijąca się o życie Chojniczanka
To trzy z czterech meczów, które czekają spadkowicza z Ekstraklasy na finiszu rozgrywek. Czwarte spotkanie, to starcie z Wigrami. Teoretycznie – pewne trzy punkty, ale wiadomo, jak to bywa. O tym, że lepiej nie zostawiać kwestii utrzymania do ostatniej chwili, przekonał się już przecież GKS Katowice.
SZYMON JANCZYK
Fot. Pixabay