Reklama

Miliarder przejmuje Motor Lublin. Plany? Nowa akademia i pierwsza liga w rok

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

04 czerwca 2020, 15:20 • 7 min czytania 50 komentarzy

Ile razy zastanawialiśmy się, dlaczego najbogatsi Polacy nie inwestują w kluby piłkarskie? Jak często kibice marzyli o tym, żeby lokalny biznesmen, który dotarł na szczyt, wprowadził na niego również ich klub? Takie pytania na pewno stawiali sobie także fani z Lublina, bo polska wschodnia od lat pozostawała futbolową pustynią. Jedno z największych miast Lubelszczyzny piłkę nożną na najwyższym poziomie widziało tylko wtedy, gdy Górnik Łęczna rozgrywał tam domowe mecze w Ekstraklasie. Teraz ma się to zmienić. Motor wkrótce przejmie jeden z najbogatszych Polaków, Zbigniew Jakubas. Jakie ma wobec niego plany? Bez zaskoczenia- długofalowe i mocarstwowe.

Miliarder przejmuje Motor Lublin. Plany? Nowa akademia i pierwsza liga w rok

Nie ma co ukrywać, wokół Lublina wiele się ostatnio dzieje. Ostatnio ogłoszono, że to właśnie to miasto przejmie od Stadionu Narodowego rolę gospodarza finału Pucharu Polski. Trzeba też wspomnieć tę całą awanturę o awans do drugiej ligi. Ale lublinianie – mimo że sprawa znajdowała się na ostrzu miecza – od początku szykowali się do gry na szczeblu centralnym. W “Stanie Futbolu” mówił o tym Arkadiusz Onyszko, trener bramkarzy Motoru. – Mamy zapowiedziane transfery. Nie wyobrażamy sobie, że nie będziemy grali w drugiej lidze. Nie mamy żadnych problemów finansowych, boiskowych, związanych z wyjazdami. Jesteśmy przygotowani na tysiąc procent. 

Teraz dołożono kolejną cegiełkę do budowy silnego klubu w Lublinie. Już gdy pisaliśmy o potencjalnych nowych inwestorach w Sandecji, zaznaczaliśmy, że także na Lubelszczyźnie słychać głosy o nowym, bogatym właścicielu Motoru. Dziś te doniesienia oficjalnie potwierdził prezydent Krzysztof Żuk. – Chcemy mieć najwyższą klasę rozgrywkową, tak, jak w przypadku innych dyscyplin. Oczywiście, kiedy będziemy do tego gotowi, a w tym celu trzeba mieć sponsora. Chcemy powierzyć mu to, co najważniejsze, czyli racjonalizację piłki nożnej w Lublinie. Wszystkie działania formalne będą gotowe najwcześniej we wrześniu.

Tak prezydent Żuk zapowiedział Zbigniewa Jakubasa. Miliardera, lublinianina i – już wkrótce – nowego właściciela klubu.

Biznesmen przez duże B

Zacznijmy od małego wprowadzenia. Kim jest Zbigniew Jakubas? To człowiek, który w ubiegłym roku zajął 14. miejsce na liście najbogatszych Polaków. Jego głównym biznesem jest Grupa Kapitałowa Multico. Czym się ona zajmuje? Kiedy zaglądamy na jej stronę internetową, mamy wrażenie, że brakuje tam tylko hodowli jedwabników. W pozytywnym tego słowa znaczeniu, bo Jakubas robi interesy w:

Reklama
  • budownictwie
  • krawiectwie
  • numizmatyce
  • nieruchomościach
  • filmach
  • kolejnictwie
  • turystyce
  • armaturze przemysłowej
  • ma nawet… wydawnictwo przyrodnicze

Nieźle, prawda? Zaznacza jednak, że wie, iż piłka nożna do długiej listy kur znoszących złote jajka raczej nie dołączy. Co więc zmotywowało go do inwestycji w Motor? – Ciągnie wilka do lasu. Po tylu latach, gdy w biznesie osiągnąłem sukcesy, których początkowo nawet nie zakładałem, naszły mnie refleksje. Chciałem zrobić coś dla lokalnej społeczności. Pamiętam jeszcze, jak dziadek zabierał mnie na mecze Motoru. Chodziło wtedy na nie 15 tysięcy osób. Dziecięce wspomnienia wracają, chodziłem tu na żużel, na piłkę nożną. Na Górkach Czachowskich graliśmy w piłkę z kolegami z innej ulicy. Pamiętam, jak po strzałach Witolda Sokołowskiego z rzutów wolnych pękały poprzeczki – wspominał na konferencji prasowej biznesmen.

Inwestycja dzięki… VAR-owi

Jakubas od roku sponsoruje Motor Lublin, jednak jego obecność w piłkarskim świecie jest znacznie dłuższa. Już w 2003 roku był bliski przejęcia… Legii Warszawa. Do transakcji ostatecznie nie doszło, ale sam zainteresowany przyznał, że taki temat istniał. W rozmowie ze “Sport.pl” mówił też, że inwestycję w polski futbol mu odradzano. – Muszę przyznać, że masa ludzi ten pomysł zainwestowania w piłkę mi odradza. Wiem o tym, że sport to niełatwa dziedzina. Nie ukrywam, że podzielam te obawy. Mam jednak nadzieję, że doświadczenia z działalności gospodarczej, z kierowania moimi przedsiębiorstwami dadzą się przełożyć na działalność w sporcie – czytamy.

Nie tak dawno o biznesmenie mówiono również w kontekście inwestycji w Wisłę Kraków. Podczas dzisiejszej konferencji Jakubas przyznał, że polskie kluby regularnie sondują możliwość otrzymania od niego wsparcia. – Wczoraj nawet miałem rozmowę z dużego, zacnego klubu, który jest na Śląsku. Uczciwie powiedziałem – nie ma takiej opcji, bo sercem jestem związany z Motorem.

Ciekawostką jest fakt, że biznesmen jest ogromnym zwolennikiem… VAR-u. Jak przyznaje, był to jeden z powodów, dla którego zdecydował się wejść do świata futbolu. – Kiedy mój kolega był właścicielem Polonii Warszawa, pytano mnie, czemu nie wchodzę w piłkę nożną. Powiedziałem wtedy, że dopóki nie będzie w piłce nożnej VAR-u, nie włożę ani złotówki. Żaden szanujący się biznesmen nie może pozwolić na to, żeby wkładać miliony w klub, a potem mecz, który waży miliony euro jest wypaczany. Dzisiaj VAR funkcjonuje, więc jest to sytuacja spokojniejsza, błędy prawie się nie zdarzają.

Iść śladem Legii

Choć Legii Warszawa kupić się nie udało, stołeczny klub również jest bliski sercu właściciela grupy Multico. Jakubas przyznał, że przyjaźni się z Dariuszem Mioduskim i regularnie bywa przy Łazienkowskiej 3. Dlaczego o tym wspominamy? Bo nowy właściciel Motoru chce się na wicemistrzach Polski wzorować. – Naszym równoległym celem jest budowa akademii piłkarskiej. Dziś rozmawiamy z prezydentem o tym, gdzie można by taką akademię zbudować. Z mojej strony, jeśli szybko uda się nabyć ziemie, chciałbym w cztery miesiące zbudować trzy boiska z podgrzewaną murawą, odpowiednio drenowane, żeby akademia mogła ruszyć od jesieni. Od przyszłego roku deklaruję zbudowanie campu dla młodych piłkarzy, wzorem Legii Warszawa.

Ambitnie? Zdecydowanie. Jakubas nie ogranicza się do mówienia o świetlanej przeszłości. Dziennikarzom wyjaśnił konkretny plan działania. Inwestycja ma pochłonąć kilkadziesiąt milionów złotych, ale w zamian Lublin otrzyma boiska pod balonem, szkołę dla zawodników akademii oraz profesjonalne centrum odnowy biologicznej dla pierwszego zespołu. W ciągu trzech, czterech lat, Motor ma już szkolić młodzież na poziomie, który zapewni mu opieranie składu w 60-70 procentach o zawodników lokalnych. – Jestem długodystansowcem, wszystkie firmy, które prowadzę, to lata ciężkiej pracy, którą teraz widać. Tak samo podchodzę do Motoru Lublin. Piłka nożna w Polsce to cały czas dokładanie pieniędzy, ale chce to robić sensownie. Kształcić młodzież – to będzie równoległy, podstawowy cel. Nie tak, jak w niektórych klubach, gdzie wszystko opiera się na transferach. 

Reklama

No właśnie, a co z pierwszym zespołem? Bo jakby nie patrzeć to on, a nie akademia, będzie w najbliższych latach wizytówką Lublina. – Obserwując zmagania w trzeciej lidze w ubiegłym roku złożyłem deklarację zbudowania czegoś, co będzie na wiele lat dumą naszego miasta. Stadion jest jednym z najpiękniejszych w Polsce. Natomiast gra Motoru do tego roku dumą nie mogła napawać. Obserwuję to, jak radzi sobie mój kolega w Rakowie Częstochowa. Oni dziś są w Ekstraklasie, my za rok chcemy być już w pierwszej lidze. Chcemy awansować już w pierwszym sezonie. Tam zaczyna się już inny futbol. W drugiej czy trzeciej lidze, wciąż jesteśmy na peryferiach – zapowiada Jakubas.

Kibice? Tylko kulturalni

Jakie jeszcze idee przyświecają nowemu sternikowi lubelskiego klubu? Jakubas deklaruje, że na wsparcie Motoru przeznaczy tyle pieniędzy, ile mu się tylko podoba. Co ważne – nie zamierza też przeprowadzać rewolucji. W przeciwieństwie do Józefa Wojciechowskiego, o którym jak mniemamy wspominał w kontekście Polonii, on nie będzie zarządzał. Będzie nadzorował. – Druga z moich żelaznych zasad jest taka, że ludzie, którzy ze mną pracują, robią to od 30 lat. Ci, którzy się sprawdzają, uczą, wyznają moją filozofię. Tak samo będzie tutaj, będę stawiał na lokalnych działaczy. Nie będę ingerował w ich pracę, to działanie na krótką metę. Natomiast jeśli zarząd uzna, że potrzeba wsparcia z zewnątrz, wtedy jak najbardziej tak się stanie.

Z dzisiejszej konferencji prasowej dowiedzieliśmy się także, że Zbigniew Jakubas wkrótce spotka się z zarządem klubu i Motor wkrótce przejdzie do finalizacji transferów. Co ciekawe, nowy właściciel wystosował też interesujący apel do kibiców. – Nie podobają mi się często zachowania kibiców. Nie mówię o Motorze, chociaż na meczu z Koroną śpiewy “Motor grać k… mać” też mi się nie podobały. W drugiej lidze będziemy grać z drużynami, których właścicielami są często moi koledzy. Nie chciałbym, żeby to była eskalacja chamstwa. Jeżdżę na mecze Realu, Barcelony, Bayernu, tam tego nie ma. Cieszmy się widowiskiem, a nie zachowaniem pseudokibiców.

Szef, który nie lubi, jak pod nosem wyzywają mu piłkarzy, sędziów, a czasami i jego samego? Szok. Niedowierzanie. Kto by się spodziewał.

***

Czy w związku z inwestycjami i ambitnymi planami Motor czeka świetlana przyszłość? Jak mawia klasyk – spokojnie. Wiemy przecież, że już w trzeciej lidze lublinianie mieli być hegemonem. Tymczasem skończyło się to tak, że podczas naszej wizyty w Lublinie chwaliliśmy wszystko, co dookoła, zastanawiając się: czy nad tym miejscem wisi jakaś klątwa, że Motor wciąż tkwi tak nisko? Nie da się jednak ukryć, że Zbigniew Jakubas to po pierwsze człowiek majętny, po drugie rozsądny, a po trzecie konkretny. A taka mieszanka, w połączeniu z lokalną miłością, wróży naprawdę ciekawy projekt. Będziemy mu się przyglądać z dużym zaciekawieniem, bo nie ma co ukrywać – Lublin to chyba wymarzone miejsce do robienia wielkiej piłki.

SZYMON JANCZYK

Cytaty z konferencji prasowej pochodzą z zapisu wideo udostępnionego przez “Kurier Lubelski”

Fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

50 komentarzy

Loading...