Ekstraklasa i PZPN ogłosili ramowy plan terminarza na ostatnią część sezonu 2019/2020. To znak, że rozgrywki przynajmniej na tym najwyższym szczeblu niedługo dostaną od rządzących drugie życie. Przez wiele miesięcy futbol nie będzie jednak w wielu kwestiach przypominał dyscypliny, którą znaliśmy wcześniej. Znikną chłopcy do podawania piłek, wywiady w przerwie na płycie czy przede wszystkim tysiące fanów na trybunach. O nowej rzeczywistości w przepisach rozmawiamy z dyrektorem operacyjnym Ekstraklasy Marcinem Stefańskim. Zapraszamy!
Jakie są główne założenia nowego regulaminu meczów?
Przede wszystkim podział stadionu na cztery strefy. Będą mogły w nich przebywać osoby dopuszczone do udziału w meczu Ekstraklasy. Mowa tutaj o zawodnikach, trenerach, sędziach, dziennikarzach, ale również osobach z Ekstraklasa Live Park niezbędnych do przeprowadzenia transmisji. Nie oznacza to jednak, że każdy będzie mógł się znaleźć wszędzie. Zostaje wyznaczona specjalna strefa „zero”, gdzie wstęp pojawi się wyłącznie dla osób, które przeszły izolację sportową oraz zostały poddane badaniom na koronawirusa. Mniej więcej na dwie godziny przed meczem będą tam mogli przebywać właściwie tylko zawodnicy, trenerzy i sędziowie, co oznacza, że kamery i bandy reklamowe LED muszą zostać zamontowane odpowiednio wcześniej. W strefie 1 pojawią się technicy Ekstraklasa Live Park oraz komentatorzy, ale tylko tacy, którzy przeszli izolację. Strefa 2 to cała reszta, czyli: dziennikarze, fotoreporterzy, przedstawiciele klubu gospodarza. Na obiekt będą mogli wejść również prezes czy wiceprezes gości, ale te delegacje nie powinny stanowić wielkiej liczby osób. Jest strefa 3, która jest już poza samym stadionem i swoim zasięgiem obejmuje obszar do granic ogrodzenia obiektu. Kluby samodzielnie określą strefy na swoich obiektach, ale później trzeba to uzgodnić z Ekstraklasa Live Park. Najistotniejsze jest oczywiście to, aby nie krzyżowały się drogi w poszczególnych strefach. Przede wszystkim piłkarze mają być kompletnie odseparowani od innych osób na stadionie. Od momentu wjazdu do chwili wyjazdu nie spotkają się oni z nikim, kto nie jest uprawniony do przebywania w strefie „zero”.
Czy tych przepisów da się przestrzegać czy stanowić one będą swego rodzaju fasadę?
Bardzo nie lubię takiego podejścia. W Polsce często myślimy, że gdy wprowadza się jakieś prawo, to po to, aby je obchodzić. Celem tych przepisów jest, aby potencjalni nosiciele wirusa nie spotykali się z osobami podlegającymi szczególnej ochronie. Mowa tu nie tylko o zawodnikach czy sędziach, ale też pracownikach Ekstraklasa Live Park. Oni przecież przechodzą izolację nie dlatego, że komuś się nudziło i wymyślił sobie to bez powodu. Jeśli zabraknie osób potrzebnych do produkcji sygnału, nie będzie tych meczów w telewizji i cały restart nie będzie miał większego sensu. Żaden regulamin nie jest oczywiście „idiotoodporny” i być może dojdzie do naruszeń, ale piłkarze mają ściśle określone procedury, których do końca rozgrywek powinni się trzymać. Ryzyko zakażenia należy zredukować do minimum. Tylko dzięki temu Ekstraklasa skończy rozgrywki i kluby przetrwają. Cały czas musimy się do tego odwoływać, gdyż “śmierć” klubów byłaby dla wielu ludzi niczym utrata bliskiej osoby z rodziny.
Jeśli ktoś nieuprawniony pojawi się w strefie „zero”, kluby będą karane?
Nad prawidłowym przebiegiem meczów zawsze czuwają delegaci PZPN. Oni również pojawią się w ramach procedury, choć nie będą mieli wstępu do strefy „zero”. Jeśli tylko dojdzie do złamania nowych przepisów, będzie to równoznaczne z naruszeniem regulaminu Ekstraklasy na ogólnych zasadach. W takiej sytuacji może być oczywiście wszczęte postępowanie i wyznaczona kara zgodna z przepisami ligowymi. W tym zakresie jestem jednak optymistą, gdyż dostaję zapytania od klubów, aby wręcz jeszcze bardziej zredukować liczbę osób mających wstęp na mecz. Powoli przygotowują się one także do wyznaczania stref, więc sytuacja wygląda nieźle.
Regulacje zakładają również dokończenie sezonu z systemem VAR.
I bardzo dobrze. FIFA dała możliwość, aby te przepisy do końca roku zmienić, ale w Polsce nie ma takiej potrzeby. Dzięki temu, że zarówno sędziowie, jak i ludzie z Ekstraklasa Live Park przechodzą izolację, jest to w miarę bezpieczne rozwiązanie. Bardzo się cieszę, że jesteśmy w stanie poradzić sobie technicznie, bo nie jest to prosta sprawa.
Co stanowi największy problem?
Jeśli chodzi o produkcję sygnału, to prawdopodobnie największe wyzwanie w historii transmisji w Polsce, a może i w Europie. Mowa tutaj o nowych zasadach wjazdu i wyjazdu. Pamiętajmy też przecież o właściwym poruszaniu się po obiekcie i udziale tylko tych osób, które przeszły całą procedurę izolacji. Dla Ekstraklasa Live Park to zadanie trzykrotnie trudniejsze niż dla klubów. Jeden wóz jest przecież na trzech czy czterech meczach w weekend. To są rzeczy, o których się nie mówi, bo dla kibica najważniejszy jest efekt końcowy. Aby jednak mógł on włączyć telewizor i obejrzeć mecz, musi być wykonana kolosalna praca niezwykle wykwalifikowanych osób. One są nawet w niektórych przypadkach bardziej kluczowe niż zawodnicy.
Dochodzi kwestia dziennikarzy, którzy nie będą mogli mieć kontaktu z zawodnikami. Oni obejrzą mecz, ale prawdopodobnie nie z miejsca, z którego robili to dotychczas. Dodatkowo, konferencje prasowe będą się odbywać bez ich obecności, pozostanie jednak możliwość wysyłania pytań do rzecznika prasowego. Jest też sprawa noszowych…
Oni chyba muszą się pojawić.
Co do zasady nie powinno ich być, ale w sytuacjach kryzysowych należy przepisy odpowiednio uregulować.
Zdarzają się przecież momenty, kiedy piłkarz jest znoszony z boiska.
Dlatego karetka musi pojawić się na stadionie. W przypadkach poważnych kontuzji noszowi wkroczą do akcji i przetransportują go do karetki. W 90% dotychczasowych sytuacji, tego typu historie miały jednak miejsce głównie po to, aby nie przerywać płynności gry. W każdym klubie są lekarze i fizjoterapeuci, którzy przeszli izolację i w pierwszej kolejności oni będą udzielać pomocy w strefie „zero”, czyli na boisku.
Takie zasady mogą też obowiązywać na początku przyszłego sezonu?
Będziemy reagować na bieżąco, zapewne etapami, podobnie jak przy rozporządzeniach rządowych. Może to wyglądać w ten sposób, że najpierw zamiast 15 dziennikarzy pojawi się 30, później zostaną usunięte strefy, a na końcu wstęp uzyskają grupy kibiców.
Kiedy to może się stać?
W optymistycznym wariancie nawet jeszcze w tym roku.
Mecze będą komentowane z dziupli?
Niekoniecznie. Komentatorzy CANAL+ czy TVP, którzy przejdą izolację, będą mogli przebywać w strefie pierwszej, gdzie zostaną dla nich przygotowane stanowiska. W innym przypadku, pojawią w strefie drugiej. Brak izolacji nie oznacza więc braku możliwości bycia komentatorem. Na szczęście w Polsce co najmniej czternaście stadionów jest na tyle pojemnych, że spokojnie można te strefy od siebie oddzielić tak, aby drogi się nie krzyżowały.
W jaki sposób będą w najbliższym czasie przeprowadzane wywiady?
Reporterzy na pewno nie pojawią się na płycie boiska ani w tunelu. Pracujemy nad wypracowaniem odpowiedniego modelu, który zakłada wyposażenie zawodnika w sterylne słuchawki. Może się nawet okazać, że technicznie odbędzie się to w taki sposób, że dziennikarz zadający pytania będzie na stadionie w jednym pomieszczeniu, a zawodnik w innym. W niektórych przypadkach być może łatwiejsze stanie się natomiast prowadzenie rozmowy ze studia w Warszawie.
Ile osób w sumie będzie mogło przebywać na meczu piłkarskim?
Nie licząc zawodników i trenerów, około 200. Warto nadmienić, że 190 z nich to ludzie pracujący w cieniu, bez których mecz piłkarski by się nie odbył. Mowa o greenkeeperze, który odpowiednio wcześniej przygotuje murawę, osobie odpowiedzialnej za nagłośnienie czy elektryku. W tym przypadku też musimy opracować odpowiednie procedury na wypadek awarii prądu na stadionie. Wówczas przecież elektryk powinien mieć możliwość przemieszczenia się w strefie, do której normalnie nie miałby dostępu. Ostateczna wersja dokumentu na pewno będzie przedmiotem prac w najbliższym czasie, bo jestem przekonany, że nie wiemy jeszcze o połowie problemów.
Co z sędziami? Będą prowadzić mecze w przyłbicach?
Trudno mi to sobie wyobrazić. W naszych regulacjach jest zapisane wprost, że wszyscy muszą zakrywać nos i usta z wyjątkiem piłkarzy, trenerów oraz sędziów. Nie chcemy fikcji, bo nie wierzę w to, że trener Probierz wydaje instrukcje swoim piłkarzom krzycząc przez maseczkę. Oczywiście mówimy o momencie samego trwania meczu, bo wcześniej teoretycznie każdy powinien ją mieć. Jest różnica między uprawianiem sportu, a samym przebywaniem w miejscach publicznych.
Brzmi to jak zaplanowanie niemal każdego ruchu piłkarzy.
Chodzi o to, że w pomieszczeniach, po których oni się poruszają, wcześniej mogły być osoby potencjalnie zakażone, które choćby czyściły panele i dezynfekowały obiekt. Tutaj trzeba zachować naprawdę najwyższą ostrożność. Sporym problemem jest również kwestia rzeczników prasowych czy np. osób z klubowych social mediów. Jeśli dana osoba przeszła procedurę i przebywa w strefie „zero”, to nie powinna iść do strefy drugiej, aby przywitać się z dziennikarzami czy innymi gośćmi na meczu, a potem wrócić do strefy „zero”. Takie zachowanie to byłaby spora nieodpowiedzialność.
Sędziowie będą mieli gwizdek?
Jest koncepcja sygnału elektronicznego, bo ten gwizdek też może być potencjalnym źródłem przenoszenia wirusa. Nie wiadomo przecież skąd on został przywieziony, więc choroba może się na nim pojawić nie na samym stadionie, a wcześniej. Jeśli chodzi jednak o wszelkie zalecenia dla sędziów, trzeba będzie zastosować się do rekomendacji Komisji Medycznej PZPN.
Co z hotelami dla drużyn? Zamierzacie wyselekcjonować pewną grupę miejsc, w których ekipy będą mogły się zatrzymywać?
Nie. Zostawiliśmy to w gestii klubów, gdyż mają w tej kwestii zdecydowanie większe doświadczenie. Pamiętajmy jednak, że przepisy państwowe są dosyć restrykcyjne w tym zakresie. Kluby będą korzystały z obiektów, które spełniają najsurowsze wymogi sanitarne. Zastanawialiśmy się nad tym, aby wybrać konkretne hotele, ale w praktyce okazało się, że byłoby to rozwiązanie ograniczające. Kluby mają zaufanie do pewnych ludzi i daliśmy im wolną rękę.
W przyszłym tygodniu drużyny będą wracały do treningów w pełnych składach?
Tak. Będzie można normalnie przygotowywać się do meczu. Nadal są problemy w kwestii dostępu do szatni czy korzystania z odnowy biologicznej, ale to są rzeczy, które będą wymagały uregulowań na szczeblu rozporządzeń. Podobnie jak sprawa rozgrywania sparingów. Wiele pracy jeszcze przed nami.
Czy w przypadku wykrycia zakażenia cała drużyna uda się na dwutygodniową kwarantannę, tak jak Dynamo Drezno w 2. Bundeslidze?
Przede wszystkim po to są te procedury, aby kluby i piłkarze mogli sobie odpowiedzieć, czy zrobili wszystko w celu uniknięcia zakażenia. Pod kątem terminarza teoretycznie wyobrażam sobie jeszcze kilka wolnych miejsc, ale nadal jesteśmy w zawieszeniu, bo nie wiemy dokładnie, co z rozgrywkami europejskimi. Nie można jednak wykluczyć, że jakiś zespół nie mógłby grać przez dwa tygodnie meczów, a potem trzeba będzie wszystko nadganiać. O tych kwestiach będzie jednak decydowała Komisja Medyczna.
Kontrakty dla piłkarzy będą przedłużane automatycznie?
Takiej opcji nigdy nie było, więc trzeba dojść do porozumienia. Chodzi o podpisanie aneksu na cztery lipcowe spotkania. Jeśli chodzi o przepisy w tym zakresie, to zostały one już przyjęte przez PZPN, więc kluby wiedzą, co mają robić. Procedura jest bardzo prosta, gdyż po podpisaniu aneksu wystarczy, że Górnik Zabrze czy Lech Poznań prześle go do organu prowadzącego rozgrywki. Zawodnicy, którym umowy wygasają 30 czerwca są bowiem z automatu uprawnieni również na lipcową część rozgrywek Ekstraklasy. Myślę więc, że kluby dokończą sezon w obecnych składach. Zwłaszcza że piłkarz nawet jeśli odejdzie, to do 1 sierpnia nie może być zarejestrowany w nowym klubie.
Dlaczego taka data?
Wtedy rozpocznie się w Polsce okienko transferowe. Potrwa ono przez dwa miesiące.
Kiedy planujecie start nowego sezonu?
Najwcześniej w połowie sierpnia, więc znajdzie się czas na około miesiąc przerwy.
Uda się wszystko skończyć przed EURO 2020?
Mam taką nadzieję, ale życie nauczyło nas pewnej zachowawczości. Przecież gdybyśmy niedawno rozmawiali o tym, że EURO odbędzie się w 2021 roku, to ludzie pukaliby się w czoło. Po to wprowadzamy wszystkie procedury, aby można było z nich skorzystać również w przyszłości, jeśli pandemia zrobi nawrót. Wszyscy jednak wiemy, że dopóki nie zostanie wynaleziona szczepionka, zawsze zaistnieje pewna doza niepewności.
Jak wygląda kwestia europejskich pucharów? Ostatnio pojawiały się różne doniesienia o tym, że UEFA planuje zlikwidowanie eliminacji.
Do mnie nic takiego nie dotarło. Wydaje mi się, że sierpień ma być miesiącem właśnie dla tych rozgrywek. Finały Ligi Mistrzów i Ligi Europy są zaplanowane na koniec tego okresu, wcześniej mogłyby się rozpocząć eliminacje. Jest więc szansa, że dojdzie do sytuacji, w której w tym samym czasie będzie się kończył jeden sezon i wystartują kwalifikacje do kolejnego. We wrześniu ma ruszyć faza grupowa. To jednak wszystko sfera planów uzależniona choćby od tak prozaicznych rzeczy jak kwestia otwarcia granic dla swobodnego przepływu samolotów. Na razie żadnej pewności nie ma.
Na koniec pytanie z gatunku pół żartem, pół serio. Wiemy, że na każdy mecz przygotowane będą 24 piłki. Wyobraźmy sobie jednak słabszy mecz, w którym piłkarze nie trafiają w bramkę, a kopią po trybunach. Kto wówczas ma dostarczyć futbolówkę z powrotem?
Prawo Pascala (śmiech).
Naprawdę?
Sędzia będzie wyznaczał taką osobę i zarządzał kwestią rozstawienia piłek. Można więc sobie wyobrazić, że pobiegnie po nią, ten kto wybił. Oczywiście w praktyce taka sytuacja raczej nie zaistnieje ze względu na płynność gry, poza tym zawodnicy nie powinni opuszczać strefy zero. Ponadto piłka nie powinna bezpośrednio wracać ze strefy drugiej na boisko, tylko pewnie uprzednio zostanie zdezynfekowana. To są bardzo prozaiczne kwestie i będziemy je dopracowywać. Mamy w przyszłym tygodniu spotkanie z kierownikami drużyny, którzy pytają choćby, czy będzie można zamówić pizzę pod szatnię.
Będzie można?
Do strefy „zero” nie powinno się wnosić niczego, co nie zostało przywiezione z drużyną.
Czyli świeżej pizzy nie będzie?
Chyba nie, ale tutaj również wszystkie zalecenia będą płynąć od Komisji Medycznej. Powiem jednak szczerze, że gdyby wszystkie nasze problemy w najbliższych tygodniach sprowadzały się do kwestii pizzy, to byłbym o wiele spokojniejszym człowiekiem. Damy radę.
rozmawiał WOJCIECH PIELA
Fot. FotoPyK