Bywały kolejki, gdy strzał w aut był czymś wyjątkowym. Jak migdał w Rafaello. Jak te kolorowa kulka w Candy Crush Saga. Jak zabawny żart na scenie Kabaretonu. Obawiamy się jednak, że po tej serii gier laga w aut nam spowszechnieje. W pięciu dotychczasowym spotkaniach zobaczyliśmy pięć (!) autostrzałów. Postanowiliśmy podchwycić temat i wybieramy najlepszy spośród #StrzałNaAutChallange.
Zdajemy sobie sprawę, że czasami tak już na boisku jest, że komuś zdarzy się skiksować przy strzale i nie wycelować w ten biały prostokąt na linii bramkowej. Bywa i tak, że pudła są spektakularne – piłkarz myli się o osiem, o dwanaście metrów. Natomiast wykonanie strzału, który przypomina bardziej diagonalne podanie do sędziego liniowego – cóż, jak to mówią, oklaski same składają się do rąk.
Swoją drogą stadionowi architekci chyba nie do końca docenili możliwości naszych ekstraklasowiczów. Siatki chroniące kibiców przed fruwającymi piłkami są montowane wyłącznie za bramkami. A to trzeba byłoby okalać takim zabezpieczeniem też trybuny wzdłuż linii bocznych.
Ale do meritum – powrót Ekstraklasy przyniósł nam aż pięć strzałów w aut (a ligowcy nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa). Nie możemy przejść obok tego obojętnie.
PELLE VAN AMERFSOORT
Trendsetter, który przetarł szlaki. Cudowny strzał crossowy, znakomicie ułożona stopa. Do perfekcji zabrakło tu jedynie sprawnej reakcji prawoskrzydłowego Cracovii, który popędziłby za tą akcję wzdłuż skrzydła. Ale wielkie umysły tak mają – to oni dyktują tempo, reszta nie zawsze nadążą.
MARCIN CEBULA
Strzał tym ładniejszy, że zwieńczony pięknym telemarkiem na kolana przez strzelającego. Tak jak Małysz w Willingen, tak Cebula w Kielcach – sędziowie nie mogli przejść obok tego stylu obojętnie.
KAMIL JÓŹWIAK
Kombinacyjna akcja na skrzydle, zgrabny drybling, a później precyzyjne dokręcenie piłki tuż przy narożniku boiska. Tak precyzyjnie pod chorągiewkę nie dogrywał nawet Tiger Woods. Niestety w Poznaniu zapomnieli o wykopaniu dołka.
BARTOSZ BIDA
Najlepszy strzał pod względem technicznych. Niewiele brakowało, a piłka wyszłaby na aut niemal idealnie na wysokości miejsca, z którego młodzieżowiec Jagiellonii oddawał uderzenie. Niezła rotacja wsteczna, perfekcyjne złożenie się do uderzenia, zabrakło tylko trochę siły.
JAKUB ŁABOJKO
Majstersztyk techniczny. Zapomnijcie o przyjęciu z obrotem Bergkampa, dajcie sobie spokój z przewrotką Rivaldo, spuśćcie zasłonę milczenia na wolej Zidane’a – oto strzał ślizgający się po linii końcowej, który ostatecznie wyszedł na aut. Gdybyśmy mieli to do czegoś porównać, to byłby to tenisowy return rzucony zaraz za siatkę, ale z taką rotacją, że piłka wraca na połowę odbierającego serwis. Nawet zawodnicy curlingu nie ciskają czajnikami z taką maestrią.
Wybór należy do was. Zwycięzcę postaramy się jakoś uhonorować. Na przykład tytułem honorowym. Skoro jest centostrzał imienia Marka Sokołowskiego, to czemu nie miałoby być autostrzału imienia Marcina Cebuli?