Reklama

Wymiana turnusu u hiszpańskich turystów

redakcja

Autor:redakcja

09 lutego 2020, 09:53 • 10 min czytania 0 komentarzy

Nie dziwimy się kompletnie, że Ekstraklasa zakochała się w hiszpańskich niższych ligach. Jeśli w ostatnich latach wśród kilkunastu najlepszych piłkarzy w Ekstraklasie znajduje się potężna reprezentacja Hiszpanów z Carlitosem, Jesusem Imazem, Danim Ramirezem czy Igorem Angulo na czele, to trudno się właściwie nie zakochać. Sęk w tym, że tak jak na fali Meliksona przypłynął do nas Ohayon czy Baruchyan, tak i na hiszpańskiej modzie zaczynają korzystać turyści z Półwyspu Iberyjskiego.

Wymiana turnusu u hiszpańskich turystów

Mamy w sobie ogromne pokłady dobrej woli, ale trudno nie nazwać tego okienka wymianą turnusów u tych hiszpańskich obieżyświatów. Tu wszystko gra jak w zegarku, jak w dobrze zorganizowanym hotelu. Przyjeżdża jedna grupa, rozpakowuje walizki i przez pół roku bawi się niczym studenci z programu Erasmus, po czym zawija manatki, a na ich miejsce stawia się nowa delegacja Jose, Antonio i Samuelów.

Kiedy tak naprawdę rozpoczęła się ta moda? Pierwsze symptomy dojrzewania klubów do przychylnego spojrzenia na słoneczną Hiszpanię to chyba sukces Airama Cabrery i Gerarda Badii. Cofać się aż do Daniego Quintany nie ma sensu, bo za nim fala była o wiele mniej rozległa niż ta, którą przeżywamy dzisiaj. Patrząc na suche statystyki z Transfermarktu: w sezonie 2015/16 poza wspomnianą dwójką w Ekstraklasie znajdowali się jeszcze Sisi, ściągnięty przez Jana Urbana do Lecha, oraz Marquitos w Górniku Łęczna. Czterech piłkarzy – dziś sam ŁKS ma tylu Hiszpanów, niewykluczone, że w pierwszym składzie: bo Gracia, Pirulo, Dominguez i Corral mają duże szansę na znalezienie się na boisku jednocześnie.

Sezon 2016/17 to podwojenie liczby, ale nadal trudno mówić o modzie – zadziałały zwłaszcza koneksje poszczególnych klubów, Riera i Roman trafili do Śląska, Palanca i Abalo do Korony, Ivan Gonzalez i Llonch do Wisły Kraków. Przełomem był dopiero sezon 2017/18, od którego Hiszpanów należy wziąć mocniej pod lupę.

CARLITOS I PRZYJACIELE

Reklama

“Winowajców” mamy tutaj kilku. Na pewno bardzo dużą cegiełkę do mody na Hiszpanów w Polsce przyłożyli Manuel Junco oraz Kiko Ramirez, ale trzeba tutaj też wspomnieć o Marcinie Matuszewskim, który przyprowadził do I ligi Igora Angulo oraz Daniego Ramireza. Skupmy się jednak na tym sezonie 2017/18, który był prawdziwym przełomem.

To wtedy trafili do najwyższej ligi wspomniani Lopez i Angulo – nie ma żadnych wątpliwości, że to był najmocniej działający na wyobraźnię bodziec. Jeśli w jednym sezonie debiutuje na tym szczeblu dwóch hiszpańskich napastników i razem montują prawie 50 bramek, to w każdym klubie Ekstraklasy zapala się lampka. Tutaj decydujące były zresztą nie tylko czynniki piłkarskie – uwagę przykuwa, że obu panów do Polski sprowadziły kluby, którym daleko do krajowych potentatów z Poznania czy Warszawy. Wprawdzie Wisła Kraków jeszcze tak nie tonęła, a Górnik Zabrze pisał romantyczną historię z pucharowym happy endem, ale to i tak nie był poziom, na którym spodziewalibyśmy się ujrzeć króla strzelców.

Pisząc zupełnie wprost: ani Carlitos w Krakowie, ani Angulo w Zabrzu nie zarabiali takich pieniędzy, by nie miały tego unieść kluby z Białegostoku, Gdańska czy nawet Gdyni.

To wtedy w ekstraklasowych głowach zagościła odkrywcza myśl: skoro można z hiszpańskiego kartofliska wyjąć diament z potencjałem na 20 goli w lidze, płacąc mu mniej, niż rodzimym snajperom… Czemu nie spróbować? Zwłaszcza, że hiszpańska “klasa średnia” też wypadała w Ekstraklasie bardzo fajnie. W tym sezonie błysnęli przecież również Jesus Imaz i Javi Hernandez. Porządny poziom utrzymywali Pol Llonch, Dani Suarez czy grający nadal w barwach Piasta Badia. Nawet Fran Velez i Julian Cuesta wstydu nie przynieśli.

BIELSKO BIALA 19.09.2017 SPORT PILKA NOZNA PUCHAR POLSKI PODBESKIDZIE BIELSKO-BIALA - ARKA GDYNIA NZ. ALVARO REY (ARKA) DIMITAR ILIEV (PODBESKIDZIE) FOT. MICHAL CHWIEDUK / FOKUSMEDIA.COM.PLRzadkie zdjęcie Alvaro Reya na boisku. Nawet z piłką!
Reklama

Naturalnie przy tak szerokim strumieniu Hiszpanów musieliśmy też zapoznać się z chłopakami, którym bliżej było do kasy w hipermarkecie Real niż choćby rezerw Realu Sociedad. Pierwszy pełnoprawny hiszpański “erasmus” to chyba Alvaro Rey. Oczywiście ściągnęła go Arka, która – jak zobaczycie dalej – do Hiszpanów ma takiego samego farta jak do wszystkich pozostałych transferów. Sam Alvaro, poza pięknym imieniem, zaoferował gdynianom 256 minut gry, niestety bez zdobyczy w klasyfikacji kanadyjskiej. Zagrał dwa mecze w Pucharze Polski, w tym dwie godziny z Podbeskidziem, w lidze poprzestał na 45 minutach przeciw Koronie. Po rundzie wrócił do Hiszpanii, najpierw do trzeciej ligi, ale obecnie występuje na zapleczu La Liga. Co ciekawe – z sukcesami. W tym sezonie strzelił nawet gola Sevilli w Pucharze Króla, jego klub zagra w półfinałach. Bądźmy szczerzy: byle ogór w półfinale Pucharu Króla nie gra, nie występuje od deski do deski w starciach z Sevillą i Villarrealem, nie strzela w zespole środka La Liga 2.

Gdynia najwyraźniej nie potrafiła należycie wykorzystać jego usług, co również jest pewną cechą wspólną dla kilku innych Hiszpanów w Polsce. W tym samym okresie w Arce zagrał też parę meczów Enrique Esqueda, hiszpański Meksykanin. 8 występów, 2 gole i dalsza droga szlakiem najciekawszych uczelni świata – napadzior wylądował w Indiach. Jego jednak do erasmusów nie zaliczamy, przynajmniej nie do hiszpańskich erasmusów.

ZALEW I ROZSTRZAŁ

W sezonie 2018/19 na boiskach Ekstraklasy biegało aż 23 Hiszpanów. To był już prawdziwy zalew, z którego zresztą najmocniej korzystała Miedź Legnica, celując trochę jak obecny ŁKS w piłkarzy świetnych technicznie, którzy będą pasowali do kombinacyjnych akcji. Jak wyszło – wszyscy pamiętamy, klub z Dolnego Śląska przy akompaniamencie pochwał za styl gry, zleciał do I ligi razem z całą eskadrą uzdolnionych rodaków Carlitosa (co w sumie jest prawdopodobne również w przypadku łodzian).

Kogo my tu mamy? Zostały w kraju lokomotywy tego “hype-trainu”, czyli Carlitos, Angulo czy Imaz. Nadal wysoką jakość dostarczali Javi Hernandez czy Airam Cabrera, na swoim stałym poziomie grali Suarez oraz Badia. O wiele bardziej zróżnicowana była jakość “nowych”, których do ligi zjechało naprawdę wielu. Znalazła się tutaj perełeczka, która dołożyła solidne trzy grosze do mistrzostwa Piasta Gliwice – Jorge Felix strzelił 6 goli i dorzucił 4 asysty. Co ważne w jego przypadku – sprawdziło się, że Hiszpanie czasami potrzebują trochę więcej czasu na przystosowanie się do krajowych realiów. Jesienią zawodnik Piasta w 19 meczach zaliczył bilans 1/1. Wiosną? 15 występów, 5 goli, 3 asysty. Dziś już trudno sobie wyobrazić zespół Waldemara Fornalika bez niego – z trzynastoma bramkami, bo trzy dołożył w dwumeczu z Rygą, jest najlepszym strzelcem mistrza Polski.

W miarę rozsądnie prezentowali się Hiszpanie z Miedzi, ze szczególnym uwzględnieniem Borjy Fernandeza, Joana Romana oraz Juana Camary, którzy zapracowali na transfery do mocniejszych klubów (Roman zimą wrócił do Legnicy). Omar Santana (także wrócił) czy Marquitos też nie odstawali, tak naprawdę przyczepić można się było tylko do Jonathana de Amo: 4 mecze i zjazd do Stali Mielec. Jesus Jimenez fatalnie zaczynał w Górniku Zabrze, ale od pewnego czasu jest tam jednym z lepszych zawodników. Gdzieś pomiędzy rewelacjami ligi a kompletnym szrotem znajdują się też Iker Guarrotxena i Angel Garcia. Nie były to strzały, które zmieniły podział sił w Ekstraklasie, ale też obaj nie rozczarowali w takim stopniu, żeby zestawiać ich z jakimś Alvaro Reyem.

Inaczej sprawa ma się z zaciągiem Cracovii. Po tym jak klub skorzystał z usług już zaaklimatyzowanych w Polsce Cabrery i Hernandeza, “Pasy” spróbowały samemu wynaleźć sobie solidnego Hiszpana. Elady Zorilla w Krakowie spędził całe 3 tygodnie, po czym wyjechał, mówiło się o pewnych problemach rodzinnych. Gerard Oliva miał jeszcze mniej szczęścia – po obiecującym początku zerwał więzadło krzyżowe. Obaj panowie podpisani w drugiej połowie lipca 2018 roku, swój ostatni mecz zagrali 6 sierpnia z Arką. Jasne, nie szukalibyśmy tutaj winy ani klubu, ani samych piłkarzy, ale fakty są takie, że wpadli do Ekstraklasy na krótką chwilę, po czym powrócili do siebie.

Żaden z nich nie umywa się jednak do najbardziej “erasmusowego” Hiszpana ubiegłego sezonu. Dioni, kojarzycie państwo takiego futbolistę? Chłop w Lechu zagrał siedem meczów, ale to pewne nadużycie, bo minut w tych występach nazbierał całe 150. Gola oczywiście nie strzelił, chociaż przychodził jako zdobywca 21 bramek w hiszpańskiej III lidze. Po nieudanej przygodzie z Poznaniem wrócił do siebie – wiosna trzasnął 5 goli, w tym sezonie ma ich już dziesięć.

 LESS IS MORE

Na wstępie musimy zaznaczyć: jeszcze nie wszystko stracone. Przykłady Jimeneza, Ramireza (ławka w Stomilu!) czy nawet Felixa pokazują, że Hiszpanie miewają problem z przystosowaniem się do specyfiki Ekstraklasy. Czasem potrzebują trochę więcej zaufania, czasem potrzebują trochę więcej cierpliwości. Dlatego bez trudu wyobrażamy sobie np. Pirulo, który zgrabnie wjeżdża w buty swojego sprzedanego do Lecha kolegi i prowadzi ŁKS do utrzymania. Niemożliwe? A czy możliwe wydawało się, że Ramirez wzięty z ławki bijącego się o utrzymanie Stomilu zaniesie ich do Ekstraklasy?

Ten wstęp był konieczny, bo niestety w obecnym sezonie hiszpańskich transferów, które eksplodowałyby jak Carlitos próżno szukać. Mamy raczej bezrybie, które chyba zaczyna zwiastować przesilenie. Do tej pory Hiszpanie raczej odpalali, turystów było kilku, ale o wiele szersza pozostawała klasa średnia i ta wąska kasta gwiazd pokroju Angulo. Jesienią 2019?

Hm.

Zacznijmy od Arki, która już przy pierwszej fali przestrzeliła z tym Alvaro Reyem. Tym razem dzielny klub z Trójmiasta skorzystał z usług Samuela Araujo oraz Santiego Samanesa, których dodatkowo oskrzydlał Nando Garcia. Samanes zagrał 19 minut wczoraj i właściwie dopiero wtedy sobie przypomnieliśmy o jego istnieniu. Gość ma zresztą wyjątkowe szczęście do Cracovii, bo poprzednio w kadrze meczowej też znalazł się właśnie przeciw “Pasom”. Co robi w Gdyni? Nie wiadomo, ale sprawdzilibyśmy lokale z hiszpańskim jedzeniem i muzyką, bo przecież w domu tego półrocza na bank nie przesiedział. Tak, wiemy, kontuzjowany. No ale cóż, nie sądzimy, by oczarował nas w nadchodzących tygodniach. Z drugiej strony: on przynajmniej jeszcze ma szansę. Dwaj pozostali koledzy już opuścili Arkę, Nando nawet zdążył wczoraj zaliczyć asystę na zapleczu hiszpańskiej La Liga, Araujo wrócił na trzeci poziom rozgrywkowy. W Arce razem zagrali niecałe 500 minut.

GLIWICE 13.07.2019 MECZ SUPERPUCHAR POLSKI 2019 - POLISH SUPERCUP 2019 FOOTBALL MATCH IN GLIWICE: PIAST GLIWICE - LECHIA GDANSK DANI AQUINO FOT. MICHAL CHWIEDUK / 400mm.plAquino! On istnieje!

Dani Aquino z Piasta Gliwice też jest już u siebie, gdzie wybiegł na mecz Badajoz – Algeciras w ramach rozgrywek hiszpańskiej trzeciej ligi. W Piaście dręczyły go urazy, ale w tych meczach, w których zagrał, jakiejś wybitnej jakości nie zaprezentował. W lidze jeden mecz, w pucharach (Polski i Superpucharze) kilkadziesiąt minut. Właściwie już niemal o nim zapomnieliśmy. Niestety, podobne trudności napotkał brat Carlitosa, Rubio, który w Cracovii powtórzył ścieżkę Gerarda Olivy. W miarę obiecujące wejście, ale po czterech meczach uraz, którego 24-latek nie wyleczył do dziś.

W miarę prezentują się Hiszpanie ze Śląska, Erik Exposito i Israel Puerto. Ten pierwszy miewał przebłyski, które pozwalają wierzyć, że w tej rundzie będzie już grał na poziomie, który prezentował przed transferem do Wrocławia – pamiętajmy, że jeszcze dwa sezony temu zdarzyło mu się zdobyć bramkę w La Liga, gdzie występował w barwach Las Palmas. Na razie wiele go od tych wszystkich ananasów nie dzieli, ale też znajmy proporcje: na tle Dioniego Exposito to jest prawdziwy snajper. Puerto już teraz jest raczej solidnym wyrobnikiem, poziomu na pewno w Śląsku nie zaniża, u nas ma średnią not 4,88, bardzo bliską Golli (4,89).

Nieco gorzej wypada Chuca z Wisły Kraków. Jest trochę jak Colin Farrell i Jamie Fox w Miami Vice. Niby coś tam z pierwowzoru ma, ale gdzie mu tam do tego pierwszego hiszpańskiego najazdu na dawną stolicę. Będący ofensywnym pomocnikiem Chuca na 17 występów uzbierał szalone 3 punkty w klasyfikacji kanadyjskiej. Carlitos tyle łapał w jednym meczu, ale raz jeszcze – na razie powstrzymamy się z określaniem go mianem turysty. Potencjał jest, ale jeśli za pół roku odświeżymy temat, a wiślak będzie już z powrotem w Segunda Division B, nikt specjalnie zdziwiony nie będzie. Warto tu też wspomnieć o Jeanie Carlosie, ale to przypadek jak Esqueda – obywatelstwo hiszpańskie, ale narodowość inna. Jakość zbliżona, od razu zaznaczmy.

KRAKOW 16.08.2019 PKO EKSTRAKLASA PILKA NOZNA SEZON 2019 / 2020 WISLA KRAKOW - LKS LODZ NZ Wiktor Moya Martinez Wisla Ricardo Martins Lks Pirulo Lks FOT MICHAL STAWOWIAK / 400mm.pl FOOTBALL EKSTRAKLASA SEASON 2019 / 2020 WISLA KRAKOW - LKS LODZ MICHAL STAWOWIAK / 400mm.plPirulo, Chuca, Guima. Prawdopodobnie tego ostatniego też ściągano na fali zachwytu Hiszpanami, dopiero potem okazało się, że to Portugalczyk. 

No i co… Został jeszcze ŁKS, który przejął rolę Miedzi Legnica z dużym zaangażowaniem. Zaufanie do polskiego trenera, preferującego efektowną grę podaniami. Dużo pochwał za styl i odwagę. Bardzo mało punktów, za to im mniej punktów, tym więcej Hiszpanów w zespole. ŁKS już jesienią atakował nie tylko Ramirezem, ale również Pirulo (1 asysta). Teraz dokłada kolejnych trzech Hiszpanów – Carlosa Morosa Gracię, który ma zaleczyć problemy z defensywą, Samuela Corrala, napastnika, oraz Antonio Domingueza, wedle słów działaczy z Łodzi – następcę Daniego.

Coś nam podpowiada, że latem nastąpi kolejna wymiana turnusów, a część z Hiszpanów, którzy do nas zawitali, będzie mogła też zapoznać się z urokami gry w I lidze. Nade wszystko zaś: jeśli zamiast Carlitosów i Imazów będziemy dostawać Chuki i Pirulo, moda może wkrótce się skończyć.

Z drugiej strony: czy nawet jeśli ŁKS przestrzeli z Pirulo, Dominguezem i Corralem, to czy ten jeden sprzedany Ramirez nie był warty hiszpańskich eksperymentów?

Fot.400mm.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Vuković o meczu z Górnikiem: Najgorszy, odkąd jestem w Piaście

Patryk Stec
0
Vuković o meczu z Górnikiem: Najgorszy, odkąd jestem w Piaście

Komentarze

0 komentarzy

Loading...