Nie dalej jak wczoraj apelowaliśmy do Komisji Ligi o przykładne ukaranie Lubambo Musondy. Piłkarz Śląska, tak gwoli przypomnienia, w trakcie meczu z Legią najpierw powalił na glebę Jose Kante, a później postanowił z impetem nadepnąć przeciwnika w okolicy krocza. Nie chce nam się ustalać, z jaką prędkością hula wiatr w głowie tego zawodnika, ale wiemy jedno – za swoją głupotę powinien zapłacić karę w postaci dłuższego odpoczynku od futbolu. I okazuje się, że KL nawet chciałaby mu ją wymierzyć (lub przynajmniej rozważyć taką ewentualność), jednak nie może. Dlaczego? Ano dlatego, że do akcji wkroczył Zbigniew Przesmycki.
Pojawienie się szefa Kolegium Sędziów zazwyczaj nie zwiastuje nic dobrego, ale tym razem pan Przesmycki przeszedł samego siebie. Przepisy w takich sytuacjach są dość durne, ale proste. Jeśli arbitrowi spotkania umknęła jakaś sytuacja, Komisja może wszcząć postępowanie. Jeśli sędzia wszystko widział, niezależnie od jego oceny, organ ma związane ręce.
No i – jak się pewnie już domyślacie – stanowisko Przesmyckiego w tej sytuacji jest takie, że Paweł Gil wszystko widział i uznał, iż odgwizdanie faulu wystarczy. Że nie ma konieczności sięgania do kieszonki – ani po żółtą kartkę, ani tym bardziej po czerwoną.
Gdy popatrzymy na to ujęcie, jesteśmy w stanie w to nawet uwierzyć…
… sęk w tym, że to wcale nie powinno kończyć sprawy!
To tak naprawdę powinno ją dopiero rozpocząć. Bo przecież stając się adwokatem Musondy, szef polskich sędziów jasno zakomunikował światu: “mój człowiek doszczętnie się skompromitował”. Jeśli Paweł Gil rzeczywiście dobrze widział to zdarzenie i nie zareagował, nie znajdujemy nawet pół argumentu na jego obronę. Jeśli facet, do którego boiskowych zadań należy dbanie o porządek na murawie i troszczenie się o zdrowie zawodników, świadomie puścił taką sytuację płazem, to powinien zmienić zawód.
Nie, nie żartujemy, są przecież jakieś granice. Więcej – przed zmianą profesji wysłalibyśmy takiego człowieka na obowiązkowe badanie wzroku!
Skoro Musondzie się upiecze, apelujemy o wyciągnięcie konsekwencji wobec ślepego/nieznającego przepisów sędziego. Ale nie tylko wobec niego, bo ukarana powinna zostać cała szóstka arbitrów. Włącznie, a może nawet na czele z sędziami VAR, którzy dysponują powtórkami, a i tak nie zareagowali (w tym przypadku to Zbigniew Dobrynin i Krzysztof Myrmus). Co więcej, ktoś tych arbitrów przecież prowadzi i wyznacza do sędziowania spotkań. Tym kimś jest oczywiście Zbigniew Przesmycki.
I tu kolejny apel, już do wyżej postawionych osób – czy w końcu doczekamy się jakiejś reakcji? Za nami beznadziejna kolejka w wykonaniu arbitrów, być może nawet najgorsza od momentu wprowadzenia VAR-u, a w związku z powyższym wręcz kuriozalna, za co ktoś powinien beknąć.
Fot. FotoPyK