Początek sezonu był dla nas do tej pory względnie łaskawy. Było znośnie, momentami nawet interesująco, ale dzięki piłkarzom Zawiszy Bydgoszcz i Korony Kielce powróciliśmy do szarej ligowej codzienności, w której do rangi problemu urasta pogoda, a ciekawe zagrania można policzyć na palcach jednej ręki. W dodatku nie używając kciuka i wskazującego. Słowem: mizeria. Smutne trybuny, smutni piłkarze, smutni postronni obserwatorzy tego widowiska. Cieszyć mogą się jedynie piłkarze Zawiszy, bo kto nie lubi prezentów otrzymanych w zasadzie bez okazji?
Dzisiaj w Świętego Mikołaja zabawili się piłkarze trenera Tarasiewicza (czyli Korony, przypominamy na wszelki wypadek), a sztuczną brodę i czerwone wdzianko sprawili sobie Boliguibia Ouattara i Kamil Sylwestrzak. Dwa dziecinne błędy. O ile pierwszy można jeszcze tłumaczyć brakiem komunikacji pomiędzy polskim bramkarzem a obrońcą z Wybrzeża Kości Słoniowej (choć przyzwoitość nakazuje, że nie powinno się), o tyle drugi to już po prostu kiks.
Nie sposób było nie zamienić tych podarków na bramki. Trafili więc Kadu, który chwilę wcześniej zaliczył koszmarne pudło i rezerwowy tego dnia Luis Carlos.
Zapytacie: czy naprawdę było aż tak słabo? Niestety tak. Szczególnie w pierwszej połowie. Obawialiśmy się nawet nocnych koszmarów po tych 45 minutach. Jeżeli najbardziej podniecaliśmy się niecelnymi (!) strzałami Araujo, Petasza i Golańskiego, to wyobrażacie sobie chyba jak to spotkanie musiało wyglądać. Męczenie buły, słownikowa definicja. Od czasu do czasu jakiś nędzny strzał, oszczędny drybling i kilka fauli.
W tej sytuacji wybór „plusa meczu” nie był prostym zadaniem. Coś jak szukanie fajnej laski na wczasach w Niemczech. Było to spotkanie, w którym jedni grali słabo, inni jeszcze słabiej, a tylko przy wyjątkach można napisać, że przyzwoicie. Jednym z nich był na pewno Kuba Wójcicki, który – pod nieobecność Masłowskiego i nowego nabytku Osucha o pseudonimie Mica – grał na „dziesiątce”. To głównie dzięki jego akcjom mecz nam się w drugiej połowie ożywił. Co prawda nieznacznie, ale tempo jednak podskoczyło.
Byliśmy ciekawi, jak zaprezentuje się nowa obrona Korony Kielce. Z Outtarą, Leandro i Wojciechem Małeckim w roli pierwszego bramkarza. Pierwszy test wypadł blado, by nie powiedzieć dyskwalifikująco. Umówmy się, ze Stano, Dejmkiem i zdrowym Małkowskim wielkiego szału nie było, ale było za to w miarę stabilnie. Teraz może Koronie zabraknąć nawet tego.
Zawisza Paixao rozegrał już trzeci mecz w tym sezonie, obejrzeliśmy dwa z nich i cały czas nie znamy zbytnio odpowiedzi na pytanie: jaki jest pomysł Portugalczyka na tę drużynę? Ciężko krytykować gościa, który zdobył Superpuchar, trzy ligowe punkty i nie skompromitował nas w pucharach, ale nie zauważyliśmy na razie w poczynaniach bydgoskiego zespołu zbyt wielu prawidłowości, swoistego stempla stawianego przez szkoleniowca. Widzieliśmy za to szarpaną grę, wyczekiwanie na błąd przeciwnika i kilka indywidualnych akcji.
Z drugiej strony, Korona była dziś jeszcze słabsza. Ot, Ekstraklasa.
Fot. FotoPyk