Bayern Monachium od grudnia gonił za Borussią Dortmund niczym polujący tygrys za swoją ofiarą. Dopadł ją tuż przed przerwą reprezentacyjną i objął pozycję lidera. Ale na tydzień przed Der Klassiker tabela wygląda tak, jak przez osiemnaście kolejek tego sezonu – BVB na szczycie. Bawarczykom do zwycięstwa nad Freiburgiem nie wystarczył cudowny gol Roberta Lewandowskiego. Polak w drugiej połowie zmarnował trzy świetne sytuacje na zdobycie kolejnych bramek.
O ile na Ligę Mistrzów monachijczycy okazali się za krótcy, o tyle w lidze Bayern ostatnio jechał jak walec. Od 1 grudnia rozegrał czternaście meczów w Bundeslidze, wygrał trzynaście z nich, przegrał tylko raz. Maszyna pracowała – przychodził weekend, Bayern wygrywał. Przewaga Borussii topniała z tygodnia na tydzień, a wszyscy eksperci Bundesligi wyczekiwali momentu, gdy te dwie ekipy zrównają się ze sobą punktami. Wreszcie ekipa Niko Kovaca capnęła dortmundczyków i wydawało się, że w tym klinczu równej liczby punktów kandydaci do mistrzostwa wytrzymają do bezpośredniego starcia.
Ale Bayern pękł i to właśnie tuż przed Der Klassiker.
We Freiburgu oglądaliśmy mecz z cyklu tych, po których w gazetach czytamy o masowych zawałach serca. Najpierw do palpitacji kibiców Bayernu doprowadzili zawodnicy gospodarzy na spółkę z obroną Bayernu – właściwie po kwadransie powinno być już 2:0 dla ekipy teoretycznie słabszej. Hummels z Boatengiem wytłumaczyli wszystkim widzom dlaczego władze mistrzów Niemiec wydają ponad 100 milionów euro na dwóch nowych stoperów, którzy przyjdą do klubu latem. Ale skuteczności Freiburgowi wystarczyło tylko na gola Lucasa Holera.
Po tym kwadransie szaleństw gospodarzy świat Bundesligi wrócił do normalności i to Bayern przejął inicjatywę. Przez kolejną godzinę oglądaliśmy zmasowane ataki gości. Przez ostatnie kilkanaście minut tego starcia byliśmy świadkami prawdziwego szturmu na bramkę Aleksandra Schwolowa. Strzelał Lewandowski, Kimmich, James, Gnabry, Coman, Mueller, brakowało już tylko strzałów ze strony Elbera, Olicia, Makaaya. Ale albo genialnie bronił Schwolow (jak dla nas – gracz meczu), albo pudłowali goście. A przede wszystkim pudłował Lewandowski.
Oddajmy Lewemu to, że strzelił cudownego gola:
Ale też zmarnował trzy, może nawet cztery świetne sytuacje na to, by Bayern z Freiburga wywiózł komplet punktów. Polak był napalony na te gole jak skacowany student na sześciopak cytrynowego Żywca, ale mimo kolejnych prób nic nie chciało mu wpaść do siatki. Obrońcy rywali nie mogli mu zostawić nawet pół metra swobody, bo i tak dochodził do sytuacji strzeleckich, ale ciągle pudłował. Atak wślizgiem po dośrodkowaniu – pudło. Sam na sam po dograniu od Gnabry’ego – w bramkarza. Strzał głową dwa metry przed bramką – obok słupka. Sytuacyjny wolej przy dobitce – nad poprzeczką. Nie wiemy o co tu chodziło – albo Lewandowski nie miał przygotowanej jubileuszowej koszulki na gola numer 200 w Bundeslidze, albo chciał sprawić, by Bundesliga była jeszcze ciekawsza.
Nie chcielibyśmy być w skórze Lewandowskiego, gdyby po TEJ zmarnowanej sytuacji Bayernowi na koniec sezonu zabrakło dwóch punktów do mistrzostwa…
Olha o gol que o Lewandowski perdeu… pic.twitter.com/mHSpgWKBqN
— MIA SAN MIA (@HomeFCB) 30 marca 2019
Męczyła się też Borussia w starciu z Wolfsburgiem. Męczyła i siebie, i widzów, bo w pierwszej połowie najciekawszym obrazkiem meczu był gołąb wyskubujący trawę z pola karnego gospodarzy. Zespół Luciena Favre’a – w przeciwieństwie do Bayernu – potrafił jednak dopiąć swego w końcówce tego meczu. Właściwie nie “zespół”, a sam Paco Alcacer, który w 91. minucie przylutował z rzutu wolnego na 1:0, a trzy minuty później zamknął kontrę i cały mecz.
Borussia wygra na Allianz Arena? Kuszący kurs w Totolotku – 5,25 na zwycięstwo ekipy z Dortmundu!
Właściwie w tym samym momencie Lewandowski zaliczał pudła na stadionie Freiburga, a Alcacer strzelał gole na Signal Iduna Park. To zadecydowało o tym, że BVB po dwóch kolejkach niebytu wraca na fotel lidera, a Bayern wraca do pozycji goniącego. I to wszystko tydzień przed meczem sezonu. Monachijczycy sami narzucili sobie presję – jeśli przegrają na Allianz Arena z pretendentem, to właściwie będą mogli się pożegnać z marzeniami o mistrzostwie. Z dwóch punktów przewagi zrobić się pięć, Borussia odzyska wigor z jesieni i kontuzjowanych zawodników, którzy stopniowo wracają do składu.
Walka o mistrzostwo Bundesligi nabiera takich rumieńców, że niemieckie matki sprawdzają swoim dzieciom temperaturę i wyciągają z szafki Vicks.
Freiburg – Bayern Monachium 1:1 (1:1)
Lucas Holer (3) – Robert Lewandowski (22)
Borussia Dortmund – VfL Wolfsburg 2:0 (0:0)
Paco Alcacer (90+1, 90+4)
***
Co tydzień na antenie WeszłoFM możecie posłuchać o Bundeslidze w audycji “Die Qualitet”. Ostatni odcinek programu Adama Kotleszki do odsłuchania tutaj:
fot. NewsPix