Reklama

Nowa miotła = pozamiatane?

redakcja

Autor:redakcja

26 listopada 2018, 13:05 • 3 min czytania 0 komentarzy

Chyba nie ma w Poznaniu kibica, który nie liczyłby, że wraz z przyjściem Adama Nawałki Kolejorz nie zostanie w krótkim czasie totalnie odmieniony. Z zespołu zblazowanego stanie się bandą harującą od pierwszej do dziewięćdziesiątej-której-tam-będzie-trzeba minuty, dokładnie taką, jaką pod wodzą byłego selekcjonera był choćby Górnik Zabrze. Ale nie zawsze trzeba zatrudnienia Nawałki, by rozbudzić nadzieje. Nowy trener to zawsze nowa nadzieja. Tylko czy faktycznie nowe miotły w ekstraklasie to gwarancja szybkiego zamiatania?

Nowa miotła = pozamiatane?

Jeśli wziąć pod uwagę wyniki osiągane bezpośrednio po przyjściu nowego szkoleniowca (bierzemy pod uwagę tylko tych na stałe, tymczasowych pomijamy), okazuje się, że mało kto przychodzi, wygłasza płomienną mowę motywacyjną, wynosi problemy na śmietnik jak gruz z remontowanego mieszkania i odnosi natychmiastowe zwycięstwo. Od początku sezonu 2017/18 udało się to zaledwie dziewięciu spośród dwudziestu sześciu szkoleniowców. Mało tego – tylko trzech z nich nadal pracuje w tym samym miejscu – to Ireneusz Mamrot, Zbigniew Smółka i Valdas Ivanauskas.

Jako jedyny od początku rozgrywek 17/18 trzy spośród trzech swoich pierwszych meczów wygrał Dean Klafurić, którego już przy Łazienkowskiej dawno nie ma. Tak, doprowadził Legię do mistrzostwa przejmując stery od Romeo Jozaka (też nie najgorszy początek, 2 wygrane i porażka), ale już gdy przyszło mu przygotować zespół na własną rękę, zbyt mocno namieszał przy taktyce, w efekcie czego poległ w starciu o Ligę Mistrzów ze Spartakiem Trnawa.

Jakże inaczej potoczyły się losy tych, którzy nie mieli aż tak dobrego początku. W sezonie 2017/18 dwóch trenerów przegrało 3/3 swoje pierwsze spotkania. Waldemar Fornalik w Piaście i Piotr Stokowiec w Lechii. Dziś mogą tamte złe miłego początki wspominać tylko jako ciekawostkę – Waldek King jest w tym momencie 5. w lidze z gliwicką ekipą, Stokowiec zaś jest samodzielnym liderem ekstraklasy z pięciopunktową przewagą nad resztą stawki. I choć nowe miotły na początku zamiast zamiatać, szybko się połamały, to gdy dano obu nieco czasu, potwierdzili to, co pokazywali już w poprzednich klubach – że na naszym rynku są jednymi z lepszych fachowców. Stokowiec w wyciąganiu maksa z zawodników jeszcze nie do końca ukształtowanych (patrz: Kubicki), a Fornalik w osiąganiu bardzo dobrych wyników ze śląskimi zespołami (patrz: wicemistrzostwo z Ruchem).

Reklama

Pozostali trenerzy, którzy obecnie prowadzą drużyny w ligowym TOP5, również w większości nie zaczynali perfekcyjnie. Z wyjątkiem Ireneusza Mamrota, który rozpoczynał swoją przygodę z Jagiellonią od razu od europejskich pucharów i starcia z Dinamo Batumi. Start w lidze miał jeszcze lepszy – trzy wygrane w trzech pierwszych meczach, w tym dwie wyjazdowe. Pozostali? Ricardo Sa Pinto na dzień dobry odpadł z Ligi Europy z Dudelange, a po mało przekonującej wygranej z Zagłębiem Sosnowiec dostał u siebie oklep od Wisły Płock. Z kolei Gino Lettieri po burzliwym lecie, po którym można było wywnioskować, że stracił szatnię jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sezonu, nie wygrał dwóch pierwszych meczów, zwyciężając dopiero Cracovię w trzeciej kolejce. A jednak to ich – a nie zaczynających lepiej Jozaka, Djurdjevicia czy Klafuricia – nadal oglądamy na stanowiskach i to ich zespoły widzimy w czubie ligowej tabeli.

Wnioski? Po pierwsze – nie trafić w okresie tuż po objęciu posady na mecz z Jagiellonią. Ekipę Ireneusza Mamrota próbowało pokonać w jednym z pierwszych trzech swoich meczów aż siedmiu trenerów – wszyscy polegli. Mało tego – sześciu przegrało do zera, jedynie Zagłębie Sosnowiec pod wodzą Valdasa Ivanauskasa potrafiło zdobyć bramkę. Jaga odpowiedziała na nią jednak czterema trafieniami.

Po drugie – i najważniejsze – nie ma co przywiązywać wielkiej wagi do wyników osiąganych natychmiast po objęciu stanowiska, na co najlepszym dowodem są skrajne przykłady Deana Klafuricia i Piotra Stokowca czy Waldemara Fornalika. I to też, w razie początkowych niepowodzeń, doradzamy kibicom, ale i władzom Lecha odnośnie Adama Nawałki.

Spokój.

fot. FotoPyK

Reklama

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

0 komentarzy

Loading...