Jagiellonia Białystok do ligowej rzeczywistości wraca po być może najbardziej spektakularnym meczu w swojej najnowszej historii. Meczu, który udowodnił, że Jaga pasuje do europejskich pucharów i w walce o fazę grupową Ligi Europy może jeszcze namieszać. Występ przeciwko Rio Ave piłkarze Ireneusza Mamrota muszą już jednak puścić w niepamięć, bo strzelenie czterech bramek w Portugalii w warunkach ekstraklasy absolutnie o niczym nie świadczy. Tym bardziej że znakiem rozpoznawczym klubów, które reprezentują nas w pucharach, jest właśnie zwalnianie tempa w meczach ligowych, będących jedynie przerywnikiem między kolejnymi zmaganiami na europejskiej arenie. A na to Jaga raczej nie powinna sobie pozwolić.
Początek sezonu w Białymstoku można w zasadzie zaliczyć do udanych. Takie wrażenie w głównej mierze buduje jednak zakończona sukcesem rywalizacja z Rio Ave i cztery gole strzelone na Portugalii. Liga? Tutaj sytuacja mimo wszystko wygląda słabiej. Porażka z Lechią po bezbarwnym w wykonaniu Jagi meczu i wygrana z cieniującą Arką po najwyżej średniej grze, to występy, które ciężko uznać za udane. Prawdę mówiąc, aż do rewanżowego spotkania z Portugalczykami o Jagiellonii dało się powiedzieć tyle samo dobrego, co złego i wcale nie jest przesądzone, że po czwartkowym meczu szala definitywnie przechyli się w tę pierwszą stronę.
Wicemistrzowie Polski w nowe rozgrywki weszli bowiem z kilkoma problemami, których rozwiązanie wcale nie wygląda na proste. Przede wszystkim mamy na myśli nie najlepszą dyspozycję napastników, którzy dotychczas prezentowali się po prostu przeciętnie. Bezjak, który nie znalazł się w kadrze na pierwszy mecz z Rio Ave, pojawił się na boisku w poprzedniej kolejce i dał na nim popis totalnej bezradności. Słoweniec docelowo miał być dużym wzmocnieniem Jagi, ale fakty są jednak takie, że póki co znacznie bliżej jest mu do miana transferowego rozczarowania niż czołowego napastnika ligi, na którego był przecież kreowany. Po bardzo dobrej rundzie wiosennej sezonu 16/17 mocno wyhamował też Sheridan i choć w Portugalii wpisał się na listę strzelców, to i tak mamy wrażenie, że minie jeszcze trochę czasu, zanim znów na dobre się rozpędzi. W odwodzenie oczywiście pozostaje jeszcze Świderski, który przed tygodniem sieknął dwie sztuki i któremu, choć w lidze funkcjonuje już dość długo, nie udało się jeszcze ustabilizować formy na dłuższym odcinku czasu. Trener Mamrot wybór ma więc duży, ale czy aby na pewno towarzyszy temu poczucie komfortu? W tej kwestii można mieć wątpliwości.
Rewanż z Rio Ave pokazał też, że sporo do zarzucenia można mieć defensywie Jagiellonii – w końcu cztery stracone bramki nie wzięły się z niczego. Zresztą Portugalczycy już w pierwszym spotkaniu nie mieli żadnych problemów z przedostaniem się pod bramkę Mariana Kelemena i gdyby wówczas popisali się lepszą skutecznością, to wynik dwumeczu byłby zapewne inny. W grze formacji obronne Jagi bez wątpienia jest więc kilka niedociągnięć, które przed rywalizacją z Gent należy jak najszybciej poprawić. A tak się jakoś składa, że lepszej okazji niż dzisiejszy mecz z Wisłą Kraków już nie będzie.
Dla piłkarzy Mamrota spotkanie z Białą Gwiazdą będzie ważne z jeszcze jednego powodu. Ekipa prowadzona przez Macieja Stolarczyka w każdym z dotychczasowych meczów starała się grać w ataku pozycyjnym, naciskać na rywala, stosować pressing i przenosić ciężar gry na połowę rywala. Styl Gent, choć pewnie naznaczony dużo większą intensywnością, jest bardzo podobny do tego wiślackiego, więc Jaga dostanie dziś idealną możliwość do sprawdzenia przygotowanych na czwartek rozwiązań na żywym organizmie.
Totolotek oferuje kod promocyjny dla nowych graczy!
Niewykluczone jednak, że trener Mamrot, który dysponuje naprawdę szeroką kadrą, da dziś odpocząć podstawowym zawodnikom i w bój pośle tych, którzy ostro walczą o miejsce w wyjściowej jedenastce Po letnich transferach szczególnie ciasno zrobiło się w drugiej linii białostockiego zespołu, która aktualnie jest zdecydowanie najsilniejszą formacją Jagiellonii. No a ponieważ Wisła w środku pola prezentuje się zaskakująco dobrze, to bardzo możliwe, że dziś w Białymstoku zobaczymy przynajmniej kilka składnych akcji, co w meczach ekstraklasy zawsze nosi namiastkę małego święta.
Wisła podtrzyma dobrą passę w Białymstoku? Totolotek za jej zwycięstwo płaci aż 3,85
Faworytem, przynajmniej na papierze, na pewno będzie opromieniona ostatnim sukcesem Jaga, ale Wisła, która w pierwszych meczach nowego sezonu wygląda co najmniej przyzwoicie, na pewno nie jedzie na ten wyjazd jak na ścięcie. Krakowianie na razie nie mierzyli się wprawdzie ze zbyt wymagającymi rywalami, jednak sam fakt, że obu potrafili zdominować i narzucić im swój styl, daje kibicom Białej Gwiazdy sporo powodów do optymizmu. Podobnie zresztą, jak wspomnienie wyjazdowego meczu z Jagą w dodatkowej rundzie poprzedniego sezonu, który Wisła wygrała po bramce Arsenicia.
Generalnie właśnie taka wydaje nam się Wisła pod wodzą Stolarczyka – optymistyczna. Znacznie weselsza niż w czasach hiszpańskiej inkwizycji na krakowską modłę. No ale może to kwestia tego, że w gruncie rzeczy wciąż czeka na weryfikację, która może przyjść właśnie właśnie dziś. W końcu w Jagiellonii nikt nie ukrywa, że w lidze znów chcą się bić o najwyższe cele i aby było to możliwe, takie mecze, jak z Wisłą u siebie zwyczajnie muszą wygrywać. Bez względu na to, w którym momencie sezonu, Biała Gwiazda przyjeżdża do Białegostoku.
Fot. Newspix.pl