Gdy pół wieku temu Kazimierz Trampisz pokazał tyłek kibicom ŁKS-u, sędzia nakazał przerwać mecz, a kipiący od nienawiści stadion został zamknięty. Kiedy kilkadziesiąt lat później Ronald Koeman podtarł się koszulką Olafa Thona, Niemcy uznali, że to gest w kierunku całego narodu i zrównali go z ziemią. Ostatnio życie dopisało kolejny rozdział do historii pt. „dupa i zniewaga”. Perkusista Red Hot Chili Peppers, Chad Smith podtarł się koszulką Flamengo Rio de Janeiro, co po pierwsze – skończyło się wyzwiskami na Twitterze, po drugie – wywołało listę pogróżek.
Sprawa jest trochę grubsza niż słynna dupa Koseckiego albo przypadkowe pośladki Diego Costy w meczu z Osasuną. Smith nie podcierał się koszulką we własnej toalecie, tylko przy wypełnionej po brzegi sali i aplauzie fanów z Belo Horizonte. Wtedy jeszcze nie wiedział, że Flamengo ma 40 milionów kibiców w Brazylii, że rok temu zasztyletowano kibica Vasco de Gama i że ogólnie nie jest to grupa, z której można sobie ot tak robić jaja.
Smith oczywiście przeprosił. Napisał tweeta, odwiedził klub, zrobił sobie nawet fotkę w koszulce Flamengo. Zrobił więcej niż wszyscy ci piłkarze, którzy znieważyli rywala i nigdy nie posypali głowy popiołem (np. Barton wypinający tyłek w kierunku fanów Evertonu), ale patrząc na reakcje kibiców nie jest łatwo ich udobruchać. Posty o śmierci, o przestrzelonych kolanach, no sporo tego. Koeman ma szczęście, że nie żył w czasach Twittera.
