Przed ostatnią kolejką w Anglii były tylko dwie niewiadome. Jedna – walka Chelsea i Liverpoolu o Ligę Mistrzów. Druga zdecydowanie mniej istotna – rywalizacja o miejsce na pudle pomiędzy Tottenhamem oraz The Reds. Oczywiście w najmniej komfortowej sytuacji znajdowali się The Blues, którzy musieli wygrać swój mecz, ale również liczyć na porażkę zespołu Kloppa w starciu z Brightonem.
Tegoroczni finaliści Ligi Mistrzów w ostatnich pięciu spotkaniach zdobyli jedynie sześć oczek, a tym samym nawarzyli sobie piwa i musieli dzisiaj wypić. Co prawda do szczęścia – awans do Ligi Mistrzów – potrzebny był im tylko remis, ale już po pierwszych minutach było widać, że Liverpool nie zamierzał dodatkowo ryzykować. Przede wszystkim podopieczni Kloppa grali wysokim pressingiem, który funkcjonował dzisiaj znakomicie. Każda strata piłki skutkowała automatycznym atakiem, tak by zawodnicy Brightonu nie przedarli się na ich połowę. Jeśli dorzucimy do tego ostrzeliwanie bramki Ryana z wielu pozycji, wychodzi nam mecz prawie idealny.
Byłby taki, gdyby Mane zachował się lepiej w sytuacji sam na sam. Senegalczyk pokusił się o strzał, gdy mógł podać do Firmino, a ten miałby przed sobą pustą bramkę. Mówi się trudno – każdemu może się zdarzyć – no ale dwa razy? Choć przy drugiej sytuacji 26-latek w pewnym sensie zachował się lepiej, bo podał do Salaha, lecz niedokładnie. Cóż, dwie bramki poszły na stracenie, jednak dzisiaj Liverpool mógł sobie pozwolić na takie marnotrawstwo. Pięknego gola – mocny strzał pod poprzeczkę – strzelił chociażby Solanke. Młodziutki napastnik The Reds (1997 rocznik) mocno pracował w pressingu, co prawie dałoby gola. 20-latek przychwycił piłkę na połowie rywala i ruszył do przodu, ale tuż przed uderzeniem zgubił futbolówkę. Tutaj więc nie wyszło, ale już uruchomienie Salaha w polu karnym było wzorcowe. Co oczywiście przyniosło mu asystę, bo wiadomo, że Salah dogodnych sytuacji zwykle nie marnuje.
Gospodarze byli dzisiaj lepsi od Brightonu w każdym aspekcie piłkarskiego rzemiosła, bo także stałe fragmenty gry należały do nich. Jeden z rzutów rożnych zakończył się bramką Lovrena. Choć z kronikarskiego obowiązku musimy zaznaczyć, że gol wpadł po drugiej wrzutce, bo bezpośrednie dośrodkowanie z rzut rożnego zostało wybite pod nogi Robertsona, który ponownie skierował piłkę w pole karne przeciwnika, a tym samym przytulił asystę… Generalnie pod bramką Ryana cały czas coś się działo, a to strzał Firmino albo Mane, a to dośrodkowania. No właśnie – dośrodkowania. Jedno z nich na bramkę zamienił Robertson, który wykorzystał niezbyt dobrą interwencję Dunka.
Skończyło się pogromem, a to i tak najmniejszy wymiar kary, jaki Brighton mógł dzisiaj otrzymać. Równie dobrze wynik mógłby być znacznie wyższy, gdyby piłkarze Kloppa wykazali się większą precyzją uderzeń, a sędzia więcej widział, bo brak karnego za faul na Salahu można uznać za sporą kompromitację arbitra. Najistotniejsze jednak jest fakt, że Liverpool bez problemu zakwalifikował się do Ligi Mistrzów. Co ciekawe, porażka w dzisiejszym meczu również dałaby im czwarte miejsce, ponieważ Chelsea równolegle dostała niespodziewany łomot od Newcastle. Natomiast ostatnie miejsce w top4 zapewnił sobie Tottenham, który w szalonym meczu pokonał Leicester.
Liverpool – Brighton 4:0 (Salah 26′ , Lovren 40′, Solanke 53′, Robertson 85′)
Tottenham Leicester 5:4 (Kane 7′, 76′, Lamela 49′, 60′, Fuchs 53′ [bramka samobójcza] – Vardy 4′, 73′, Mahrez 16′, Iheanacho 47′)
Newcastle – Chelsea 3:0 (Gayle 23′, Perez 59′, 63′)
***
Co działo się na innych stadionach?
1. Manchester United żegnał Michaela Carricka, który zdecydował się na zakończenie kariery ze względu na problemy z sercem.
Adiós: Michael Carrick jugó su último partido con la camiseta del United y fue homenajeado en la #PREMIERxESPN. pic.twitter.com/rnorYVJ17u
— SportsCenter (@SC_ESPN) 13 maja 2018
2. Na Kirklees Stadium odbyło się kolejne pożegnanie Arsene’a Wengera.
A gentleman until the very end
Arsène Wenger bowed to the Arsenal fans before his final game in charge of the club. pic.twitter.com/mNRYox7JGm
— Football on BT Sport (@btsportfootball) 13 maja 2018
3. Łukasz Fabiański mocno przeżył spadek Swansea.
@LukaszFabianski pic.twitter.com/3QyWLjiuaU
— Rafal Lebiedzinski (@rafa_lebiedz24) 13 maja 2018
4. Manchester City pokonał Southampton na wyjeździe, a tym samym pobił parę rekordów.
PREMIER LEAGUE RECORDS BROKEN
100 points
32 wins
16 away wins
18 successive wins
106 goals
+79 goal difference
19 points gap to second#CENTURIONS #mancity— Manchester City (@ManCity) 13 maja 2018
5. Królem strzelców został Mohamed Salah, który wyprzedził o dwa trafienia Harry’ego Kane’a.
Amazing @MoSalah!
A new record for #PL goals in a 38-match season pic.twitter.com/ElbKSvKeTn
— bogy (@bogy46909718) 13 maja 2018
Pozostałe wyniki:
Burnley – Bournemouth 1:2
Crystal Palace – West Bromwich Albion 2:0
Huddersfield – Arsenal 0:1
Manchester United – Watford 1:0
Southampton – Manchester City 0:1
Swansea – Stoke 1:2
West Ham – Everton 3:1
Fot. NewsPix.pl