Polscy dziennikarze już nawet nie udają, że o nim pamiętają, a w hiszpańskich mediach ciężko o jakąkolwiek informację na jego temat. Wygląda na to, że wkrótce trzeba będzie odtrąbić z pełnym przekonaniem koniec poważnej kariery Pawła Brożka. Poważnej, bo choć były wiślak jeszcze pewnie gdzieś pokopie przez najbliższych parę lat, to jednak trudno oczekiwać od niego jakichkolwiek cudów. Ostatnia wzmianka, na jaką natrafiliśmy – bo trudno nawet nazwać to newsem – brzmi: Brożek poza kadrą meczową Recreativo. Nie, nie z powodu kontuzji. „Decision tecnica”. Tak postanowił trener.
Jako że strona Recreativo chodzi z taką częstotliwością, z jaką bramki strzela Daniel Gołębiewski, ciężko o potwierdzenie kadry meczowej, ale od czego jest Twitter? Nasi koledzy po fachu z Huelvy na 24 godziny przed starciem z Villarreal potwierdzili, że Polak wyleciał z osiemnastki. Niestety, nie wiemy jednak, co się z nim stało. Czy urządził stypę po meczu PZPN-u, czy zamachał się rękami na śmierć. Ani widu, ani słychu. Nawet w kadrze rezerw, bo i tę sprawdziliśmy.
A przypomnijmy, Recreativo to CZTERNASTA drużyna Segunda Division.
Do pewnego momentu, tak mniej więcej do grudnia, jeszcze wydawało się, że trener Sergi Barjuan (tak, to ta legenda Barcy) jeszcze wierzy w „Brozia”. Dawał mu szanse i wystawiał go w pierwszym składzie, mimo że ten tylko raz (!) trafił do siatki, w wygranym 3:0 starciu z Lugo. Od tej pory, czyli od 22. września (!!) Paweł nie potrafił znaleźć drogi do siatki. Czyli o ile się nie mylimy, minęło właśnie pół roku od jego ostatniego gola. A ogółem w barwach trzech klubów zagranicznych – Trabzonsporu, Celtiku i Recreativo – strzelił 4 gole (!!!). Trochę więcej niż jeden na klub.
Także sami widzicie, że dalsze nazywanie Pawła Brożka napastnikiem zaczyna mijać się z celem. Pozostaje tylko jedno pytanie. Nie, kiedy wróci do Ekstraklasy, ale jak sobie w niej poradzi. A może to już emeryt?
