Ruch dwa kroki od strefy spadkowej. Założenie: z kim wygrać, jeśli nie z Widzewem?

Trudno znaleźć tej wiosny, a wręcz wyobrazić sobie większy falstart. Choć Jagiellonia została brutalnie wypunktowana przez Podbeskidzie, to – mimo wszystko – ciągle ze spokojem może spoglądać w tabelę. Ale Ruch? No, powiało nutką niepewności. Miała być walka, jak zapowiadał trener Zieliński, o 15 punktów w pierwszych pięciu meczach, tymczasem dziś w Chorzowie nikomu nie jest do śmiechu.
Niby mówi się, że lepiej raz przegrać 0:4, niż cztery razy po 0:1, ale… nie jest dobrze, jeśli to jedyne słowa na pocieszenie. Gdziekolwiek zagłębić się w sprawy Ruchu, wszędzie można wysnuć jakieś brutalne wnioski. Obrona? Baszczyński, który zawiódł w pierwszym meczu plus różnego kalibru parodyści. Pomoc? Bez wyraźnego lidera. Atak? Jaki atak… Zewsząd dobiegają nas głosy, że w Chorzowie gospodarze mają wyjść z nastawieniem: z kim wygrać, jeśli nie z Widzewem? Tylko, że jakoś nie możemy znaleźć zbyt wielu argumentów, dla których łodzianie mieliby dziś przegrać. Mecz ze Śląskiem pokazał, że podopieczni Mroczkowskiego zimą się nie opieprzali.

CO NAS ZASTANAWIA: Ruch – beznadziejny w defensywie i bez jakichkolwiek atutów z przodu. Czy to jednorazowo wyglądało tak źle, czy to może kontynuacja drastycznego zjazdu?

JAK BĘDZIE: Ruch na swoje nieszczęście będzie wyglądał jak przed tygodniem, co Widzew w połowie wykorzysta. Remis.

PRZEDMECZOWY KOMENTARZ: WOJCIECH GRZYB

Jeszcze przed pierwszym wiosennym meczem w Ruchu nikt nie patrzył w tabelę, ile punktów traci Podbeskidzie. A dziś opinie są podzielone, że może jednak powinien zacząć się martwić…
I tak, i nie. Widząc, ile Podbeskidzie i Bełchatów tracą do Ruchu, wielu albo i właściwie wszyscy skazali te drużyny na spadek. Ale czy naprawdę te dziewięć punktów różnicy to tak dużo? Przecież jednym meczem Podbeskidzie odrobiło 33 procent tej puli. To duża liczba. Poza tym, pamiętajmy – wiosną nie rozgrywa się trzynastu meczów, jak przed rokiem, a piętnaście. Zresztą, ta dwójka nie ma w tej chwili już absolutnie nic do stracenia, może tylko zyskać. A pierwsza kolejka z grającym Podbeskidziem i walczącym GKSem potwierdziła, że tam nikt białej flagi nie wywiesił, że jeszcze nikt nie poszedł na dno. I dlatego Ruch musi oglądać się za siebie, bo już nie jest tak spokojnie.

Powiedzieć, że pierwszy występ w Chorzowie był rozczarowujący to… nic nie powiedzieć.
Jeden jest plus tej całej sytuacji – trzy dni później Ruch zagrał w Pucharze Polski i mógł odbudować morale. Bo chłopaki wiele stracili we własnych oczach, trener i kibiców. Przed tygodniem to cieszyło się tylko tysiąc ludzi, którzy przyjechali z Poznania, a my zobaczyliśmy duży, bardzo duży zawód. To był dla kibiców Ruchu, choć dla piłkarzy również, lodowaty prysznic po rozdmuchanych nadziejach. Wiem, że mecz z Widzewem to mecz przyjaźni, ale obawiam się, że ostatni wynik może się odbić na frekwencji.

Sam początek, przynajmniej jeśli chodzi o terminarz, Ruch ma wymarzony – trzy mecze gra u siebie i mógłby sobie zapewnić spokój właściwie na całą rundę.
Miało być na odwrót, niż było jesienią, kiedy wystartowaliśmy trzema porażkami. Biorąc pod uwagę wynik z Lechem, to trzeba wyjść z jasnego założenia: dwa mecze, sześć punktów. Dałoby to odrobinę wytchnienia, luzu i uspokoiłoby atmosferę.

Nie wiadomo, jak zareagują zawodnicy po kompromitującej wręcz inauguracji z Lechem, choćby psychicznie.
Gdyby ten remis z Zagłębiem padł w lidze, miałby mniejsze znaczenie. A tak – wzmocnił drużynę, pokazał, że potrafią zdobyć dwie bramki, grać momentami niezłą piłkę. Myślę, że trener pokazał im już dobre fragmenty z meczu, próbując ich w ten sposób podbudować. Bo nie mam wątpliwości, iż ten Lech ciągle siedzi im w głowach…

POCZTÓWKA Z PRZESZŁOŚCI:

Rok 1999, Wojciech Grzyb w barwach Ruchu Radzionków przeciwko Widzewowi.

LIGOWA BUKMACHERKA:

Obstaw, kto wygra w Chorzowie, w EXPEKT >>.

Obstaw wynik meczu w BETCLIC >>.