Reklama

Gdzie, ile i z jakim skutkiem grają nasi grupowi przeciwnicy?

redakcja

Autor:redakcja

04 grudnia 2017, 13:40 • 6 min czytania 36 komentarzy

W piątek poznaliśmy rywali na Mistrzostwach Świata w Rosji, z którymi stworzymy jedną z najbardziej wyrównanych grup na całym turnieju. Co prawda zmierzą się w niej cztery drużyny z czterech różnych kontynentów, które na boisku prezentują zupełnie inne style, ale też w każdym z sześciu meczów trudno będzie jednoznacznie wskazać faworyta. Jakkolwiek spojrzeć, kadrowo żadna z drużyn jakoś znacząco nie odstaje, czy to w jedną, czy w drugą stronę.

Gdzie, ile i z jakim skutkiem grają nasi grupowi przeciwnicy?

Dziś porównamy reprezentacje z grupy H w oparciu o jedenastki piłkarzy, którzy na tę chwilę wydają się najbliżej pierwszego składu oraz piątki najmocniej naciskających ich rezerwowych. Całość została wytypowana na podstawie występów w eliminacjach oraz na bazie formy sportowej z ostatnich miesięcy. Tutaj niektóre rzeczy z pewnością się jeszcze zmienią, bo przecież żaden z selekcjonerów nie odkrył jeszcze wszystkich kart. A także absolutnie nie można skreślać zawodników, którzy w najbliższym półroczu dopiero się wybiją lub odzyskają formę. To jasne, że w każdej z drużyn pewnie będziecie potrafili wskazać 1-2 innych kandydatów do gry, ale też potencjał żadnej z reprezentacji z pewnością nie został w ten sposób wypaczony.

Jako że najłatwiej pracuje się na przykładzie – na pierwszy ogień idzie reprezentacja Polski. Podstawowa jedenastka została ułożona z uwzględnieniem boiskowych pozycji, rezerwowi to po prostu najlepsza piątka spośród pozostałych. W pierwszej części widać na jakiej pozycji w eliminacjach MŚ grał dany zawodnik oraz ile zaliczył występów. Natomiast w drugiej części mamy poziom rozgrywek ligowych, klub, jego aktualne miejsce w tabeli (stan na 4 grudnia, 12:00) oraz indywidualne liczby, w tym wiele mówiący o faktycznym statusie zawodnika procent rozegranych minut w lidze. Żeby nie tworzyć “kominów”, w ligach grających w systemie wiosna-jesień została uwzględniona jedynie druga runda. W naszym zespole wygląda to następująco:

Naszej reprezentacji specjalnie nie trzeba przedstawiać, każdy jest nią mniej więcej na bieżąco. Kilku ciekawostek można się jednak doszukać, bo chociażby Grzegorz Krychowiak, który w zgodnej opinii popadł w tarapaty w kolejnym klubie (3 mecze z rzędu zaczął na ławce, łącznie pograł w nich 6 minut), wciąż legitymuje się lepszym bilansem minutowym niż chwalony za skuteczność Karol Linetty w Sampdorii. Natomiast mający jasny status rezerwowego w Juventusie Wojciech Szczęsny mimo wszystko gra więcej, niż nękany kłopotami zdrowotnymi Jakub Błaszczykowski w Wolfsburgu. W oczy rzuca się też fakt, że z 16 czołowych reprezentantów tylko połowa może o sobie powiedzieć, że gra więcej niż połowę możliwego czasu w lidze. A za chwilę z tej grupy może wypaść też Krychowiak. Nazwy klubów się zgadzają, ich pozycje w lidze zazwyczaj też, ale minutowo wygląda to o wiele słabiej, niż można było tego oczekiwać przed sezonem.

Reklama

Jeśli chodzi o kluby ze światowej czołówki – a do tych zaliczmy te, które z TOP-5 lig Europy zakwalifikowały się w tym sezonie do Champions League – mamy w nich aż sześciu przedstawicieli, czyli Szczęsnego, Glika, Piszczka, Zielińskiego, Milika i Lewandowskiego. Nasz pierwszy rywal, Senegal ma ich tylko trzech – są to Koulibaly (Napoli), Balde (Monaco) oraz Mane (Liverpool). Ale też – nie licząc tercetu ofensywnego oraz rezerwowego Sakho – ich piłkarze grają jednak dużo bardziej regularnie niż nasi. I to w bardzo poważnych rozgrywkach:

W końcowej fazie mundialowych eliminacji do ekipy Senegalu wpuszczono nieco świeżej krwi. W bramce stanął Alfred Gomis, który obecnie gra w SPAL wszystko jak leci, choć raczej nie można napisać, że broni wszystko jak leci. Z kolei miejsce na lewej obronie wywalczył prawy defensor Bordeaux, Youssouf Sabaly, który przed sezonem został definitywnie wykupiony z PSG i bardzo regularnie pojawia się na boisku. Póki co przeciętne liczby ma Sadio Mane, który stracił kilka spotkań z powodu zawieszenia za czerwoną kartkę obejrzaną w meczu z City oraz przez drobny uraz. Nikt jednak chyba nie ma wątpliwości, że w pełni zdrowia to podstawowy zawodnik Liverpoolu. Podobnie jak Keita Balde w Monaco, który dosyć późno został sprowadzony za 30 milionów euro z Lazio, przez co pierwszy mecz w podstawowym składzie zaliczył dopiero w 9. kolejce. Ale też sukcesywnie nadrabia zaległości. Ogólnie więc Senegal jawi się jako bardzo mocna, wyrównana drużyna, w której raczej nikt nie będzie narzekać na brak rytmu meczowego.

Tak jak w wśród reprezentantów Senegalu wrażenie robi regularność występów, tak w reprezentacji Kolumbii – wśród wytypowanych 16 zawodników – najjaśniej święcą ofensywne liczby, czyli gole (łącznie 37) i asysty (20). To zdecydowanie najlepszy wynik w naszej grupie. Jasne, trzeba mieć na uwadze, że nie wszyscy grają tu w najsilniejszych ligach Europy, ale też najwięcej punktów w klasyfikacji kanadyjskiej zarobili piłkarze grający na naszym kontynencie – Falcao (14 goli, 1 asysta), Zapata (6,5), Cuadrado (3,4), James (2,3) i Bacca (4,1). Ogólnie jednak, tak jak ofensywa Kolumbii wydaje się nieziemska, tak sporym problemem może być brak regularnej gry kilku ważnych piłkarzy. Ospina w ogóle nie gra w lidze, a w reprezentacyjnej bramce bierze wszystko. Zapata zaliczył tylko 40 procent możliwego czasu gry w Milanie, Sanchez 23 procent w Fiorentinie, a James 44 procent w Bayernie. Tutaj – o ile nic się nie zmieni – istnieją pewne obawy, czy uda się przygotować optymalną formę na turniej.

To co łączy Kolumbijczyków z ostatnią ekipą naszej grupy, Japonią, to między innymi… CF Pachuca. Czyli w tym sezonie przeciętniak z ligi meksykańskiej. Tam skrzyżowały się drogi środkowego obrońcy Oscara Murillo oraz ofensywnego pomocnika, Keisuke Hondy. I tym samym Japończyków można nazwać najbardziej rozrzuconą po świecie drużyną z naszej grupy, bo przecież kilku z nich wciąż gra w ojczyźnie, a także cała kolonia mieści się w Europie – głównie w lidze niemieckiej. W odróżnieniu od Kolumbii, największym problemem Azjatów zdaje się ofensywa. W Dortmundzie cieniuje największa gwiazda drużyny, Shinji Kagawa, a względnie mało grają także Haraguchi w Hercie, Okazaki w Leicestrer oraz wspomniany Honda w Meksyku. No i te liczby w ofensywie na nikim wrażenia nie zrobią, bo najlepszym bilansem legitymuje się Yuya Kubo z Gent (5 goli, 1 asysta), dotychczas częściej rezerwowy. Ogólnie jednak Japonia raczej nie może narzekać na brak piłkarskiego zaplecza i akurat w kontekście tej reprezentacji można się spodziewać relatywnie najostrzejszej walki o miejsce w kadrze na mundial.

Reklama

Jak można najkrócej podsumować drużyny rywalizujące w naszej grupie? Polacy grają w najlepszych klubach, Senegalczycy grają najregularniej, Kolumbijczycy są mocno wychyleni w stronę ofensywy i mają w niej najlepsze liczby, a Japończycy – jako drużyna bez wielkich gwiazd – mają najszerszy i najbardziej wyrównany skład (czyli też najwięcej niezłych piłkarzy, którzy nie zmieścili się w powyższej 16-tce). Ogólnie jednak nie o podsumowania tu chodzi, bo na te jest jeszcze zdecydowanie zbyt wcześniej, ale o nakreślenie potencjału wszystkich czterech drużyn w oparciu o piłkę klubową. A co z tego wyjdzie w praktyce na boisku, przekonamy się w czerwcu.

MICHAŁ SADOMSKI

Najnowsze

Hiszpania

Barcelona bez Lewego niemal zawsze… wygrywa. A Ferran strzela nawet częściej

Wojciech Górski
4
Barcelona bez Lewego niemal zawsze… wygrywa. A Ferran strzela nawet częściej
Ekstraklasa

Czas na jasny sygnał. Przyszłości Lechii nie powinno rozstrzygać boisko

Michał Trela
26
Czas na jasny sygnał. Przyszłości Lechii nie powinno rozstrzygać boisko

Weszło

Polecane

Ronnie O’Sullivan znów pokłócił się ze snookerem. “Straciłem miłość do gry”

Sebastian Warzecha
4
Ronnie O’Sullivan znów pokłócił się ze snookerem. “Straciłem miłość do gry”