Uwielbiam bycie kibicem. Pierwotny, plemienny atawizm. Szowinizm i nienawiść do przeciwnika. Na poziomie reprezentacji przeradzający się w patriotyzm. Dla wielu to tylko szalik, koszulka, odwrzeszczenie hymnu. Piwo w łapę i kanapa. Bez refleksji. Lecz nie dla mnie. Dla mnie to starcie nasi kontra OBCY. Dziewięćdziesiąt minut walki i poświęcenia. Krew, pot i łzy. Tak być powinno. Tak nie jest. Dlaczego? Bo tam na dole, na murawie pracują najemnicy. Ludzie, których Machiavelli opisał w „Księciu”. Dla których osobista korzyść jest ważniejsza niż idea. W klubach, jak najbardziej w porządku.
Tak jest i ma być, bo piłkarze to tylko pracownicy najemni. Idą tam, gdzie lepiej płacą. Przytaczanie przykładu Maldiniego czy Gerrarda jest o tyle bez sensu, że Milan, Liverpool stać było i jest na ich lojalność. Ale reprezentacja to inna historia. Od reprezentantów wymagamy czegoś więcej. Poświęcenia i zrozumienia idei. Dlatego tak bardzo rozwścieczyły czy zabolały niektórych płacze Błaszczykowskiego o bilety. Bo zamiast przepraszać, kajać się, być załamanym piłkarz oburzał się, że nie dostał darmowych biletów dla cioci, wuja i stryjenki. Nie będę pisał górnolotnie o straconych pokoleniach i przelanej krwi powstańców. Bo po co. Nawet nie wypada łączyć tych faktów z naszą piłką. Tak po prostu Błaszczykowski gdzieś zgubił honor, poczucie przyzwoitości czy też zwykłego wstydu.
Nie jest jedyny. Chyba nawet jest typowym przedstawicielem środowiska. Bo z tym wstydem to w ogóle u piłkarzy przecież różnie. Nie mieli go na przykład zawodnicy wykłócający się o kiedyś ze mną w Górniku o zwrot kosztów wypożyczenia – uwaga – czepka na basenie. Poszli popływać i musieli część kasy wyłożyć z własnych kieszeni. Pięćdziesiąt groszy na łebka. Tak. 0,5 PLN zapłacili za to, że nie mieli swoich czepków podczas odnowy biologicznej i ratownik nie pozwolił im wejść do basenu. Więc zażądali zwrotu. I byli zdziwieni moją furią. Podobnie jak drużyna (kosztująca z samych pensji kilkanaście milionów złotych rocznie) łącznie z trenerami, która będąc na wartym kilkadziesiąt tysięcy euro obozie w Turcji przysłała do klubu pocztówkę z pozdrowieniami. Nie zapomniawszy wziąć na nią rachunku i zażądać zwrotu wraz z kosztami znaczka. O swoje trzeba walczyć. Należy się przecież.
Ale to piłkarze, trenerzy klubowi. Oni w sumie, jeśli się nie wstydzą, mogą. Co innego ci reprezentacyjni. Bardzo mi się spodobało, że w jednym z pierwszych wywiadów po wygraniu wyborów Zbigniew Boniek stwierdził, że piłkarze i trenerzy reprezentacji nie powinni mieć płacone za remis albo za to, że nie wyszli z grupy. Wydawałoby się, że to oczywista oczywistość. Jak się okazuje, nie dla wszystkich była. W reprezentacji również obowiązywała zasada „czy się stoi, czy się leży, pięć tysięcy się należy.” Czas skończyć z socjalizmem. Pora ku temu najwyższa.
Osobiście myślę nawet, że warto iść dalej i w ogóle zapytać o zasadność, czy sensowność płacenia pieniędzy za reprezentowanie kraju. Kupić bilet, zapewnić hotel, ubezpieczenie jak najbardziej. Ale jakieś startowe, meczowe, premie za nawet mecze wygrane? Hola, hola! Przecież każdy zapytany o to zawodnik powie, że gra w reprezentacji to największy zaszczyt. Po czym okazuje się, że wykłóca się kasę za przyjazd na reprezentację. Więc zaszczyt, ale za polskie nowe złote. Bez nich, tylko przykry obowiązek. Nieodmiennie mnie to oburza. Bo najwidoczniej to nie zaszczyt, a po prostu podlizywanie się kibicom. Nic innego jak wycieranie sobie gęby frazesami o orzełku i białoczerwonych barwach. Hipokryzja. Bilet lotniczy w klasie biznes, pięciogwiazdkowy hotel, pięć tysięcy euro za dziewięćdziesiąt minut bezproduktywnego biegania. Jakiż przyjemny ten patriotyzm. Łatwy.
Chciałbym, aby w reprezentacji grali ludzie dla których, patriotyzm, Polska, godło to nie tylko czcze gesty i symbole. Ludzie, którzy wyżej niż pieniądze cenią honor. Którzy nie cofną nogi, bo myślą o tym, że za chwilę mecz w Bundeslidze. Może wtedy Euro, mecz z Czechami zwłaszcza, miałyby inny finał. Kto jest godzien gry w reprezentacji? Ten mieszkający we Francji z babcią z Polski czy ten urodzony w Nigerii? Hernani czy Pawłowski? Pierwszy test. Gramy za darmo. Za możliwość reprezentowania kraju. Za uczucie dumy z bycia Polakiem. Last but not least, za promocję na rynkach międzynarodowych. Ciekawe, ilu doznałoby kontuzji, miałoby chorego psa, kota i kanarka.
Zapłata, owszem, ale najpierw coś do cholery wygrajcie! I nie mecz z Mołdawią czy RPA. Wygrajcie . Premia, kasa owszem, ale tylko za zrealizowanie celu. Awansujecie do półfinałów zgarnijcie milion, za finał dwa. Dziesięć, nawet piętnaście. Dobra praca powinna być godziwie wynagradzana. Nie chcecie takich warunków, to nie przyjeżdżajcie. W sporcie liczą się ponoć tylko zwycięzcy. U nas póki co jedynymi zwycięzcami –finansowymi zwycięzcami- są trenerzy i zawodnicy reprezentacji. My, kibice, to w ostatecznym rozrachunku frajerzy i loserzy.
Norman Davies napisał, że Polacy „są gotowi umierać za ojczyznę; tylko nieliczni są jednak gotowi dla niej pracować”.
PS Za Wikipedią: Patriotyzm (łac. patria,-ae = ojczyzna, gr. patriates) – postawa szacunku, umiłowania i oddania własnej ojczyźnie oraz chęć ponoszenia za nią ofiar; pełna gotowość do jej obrony, w każdej chwili. Charakteryzuje się też przedkładaniem celów ważnych dla ojczyzny nad osobiste, a także gotowością do pracy dla jej dobra i w razie potrzeby poświęcenia dla niej własnego zdrowia lub życia. Patriotyzm to również umiłowanie i pielęgnowanie narodowej tradycji, kultury czy języka. Patriotyzm oparty jest na poczuciu więzi społecznej, wspólnoty kulturowej oraz solidarności z własnym narodem i społecznością.
Wojsko najemne (także: najemnicy, żołnierze najemni, kondotierzy, żołnierze fortuny) – formacja wojskowa składająca się z ochotników walczących za pieniądze, najczęściej w służbie obcego wojska dla danego państwa, miasta, władcy lub jakiejś organizacji, a nawet osoby prywatnej. Wojska te można wynająć do walki, praktycznie, w dowolnej sprawie, ponieważ te formacje nie kierują się idealizmem. W tym kontekście najemnicy to ludzie, dla których wojna jest zawodem, z którego czerpią środki do życia (żołd) i wzbogacenia się. Ważną rzeczą jest, aby daną formację określić mianem najemników, zasada dobrowolności służby i pobierania żołdu przez żołnierzy służących w takich oddziałach.
ŁUKASZ MAZUR