Piłkarze z Kielc z każdą kolejną publikacją Korona TV zdobywają coraz większe uznanie i respekt u kibiców z całej Polski. Bryluje wśród nich Korzym. Gość zachowuje się jak jeden z fanatyków, lata z megafonem, w wywiadach mówi wprost, że skoro on wraca na boisko, to wraca też jeżdżenie na dupach. Do spółki z Kuzerą mogą na przemian grać postacie bandytów w polskich filmach i stanowić o grze i przede wszystkim o charakterze Korony. Zresztą, obejrzyjcie sobie materiał z Podbeskidzia, naprawdę mocno to wszystko razem wygląda – koszulki wspominające ŚP Małpę, przemowy w szatni, gdzieś w tle PC Park i kawałek „Klatka”…
Dlatego trochę zastanawialiśmy się co zrobi Korzym w nowej dla niego sytuacji, gdy przez cały okres przebywania na boisku jest lżony i obrażany. Tak było w Chorzowie, gdy po pierwszej bramce sprowokował kibiców z młyna. Festiwal bluzgów, po którym większość piłkarzy narzekałaby na chamstwo, na tchórzostwo ludzi silnych jedynie w grupie i tak dalej.
A Korzym? W wywiadzie dla Ekstraklasa.net po meczu z Ruchem skomentował w swoim stylu. – Nie miałem megafonu, ale miałem za to chorzowską publiczność, której dziękuję za doping. Było całkiem sympatycznie. Mnie [wyzwiska – przyp.red.] to nie przeszkadza. Kibice przychodzą na stadion, po to by się bawić. W Chorzowie tak było i pozdrawiam fanów z tego miasta.
Kiedyś ktoś – niestety nie możemy sobie przypomnieć kto – powiedział, że najgorszy typ piłkarza to brutal łamiący innym kości, który samemu kładzie się przy najlżejszym podmuchu wiatr, Korzym udowodnił, że podobna hipokryzja jest mu obca. Używając kibicowskiego języka: „akcja na plus”.
JO
