Dopiero dzisiaj natknęliśmy się na bardzo ciekawy news serwisu DagensJuridik.se, cytowany przez portal stadiony.net. W Szwecji trwa bliźniaczo podobna do polskiej, krucjata przeciwko chuligaństwu stadionowemu. Jeden z tamtejszych specjalistów do spraw przestępstw meczowych, były komendant główny policji, Björn Ericsson napisał projekt wprowadzający sporo innowacji w kwestii zachowania bezpieczeństwa na stadionie.
Wśród jego najciekawszych koncepcji znalazły się projekty doskonale znane na polskich stadionach – dłuższe zakazy stadionowe, jednocześnie większe kary za ich złamanie, powszechny zakaz zakrywania twarzy i reszta patentów, które mają przesądzić o ostatecznym rozprawieniu się z kibolami. Jak się okazało, szwedzka prokuratura nie podziela opinii policji i nie zamierza bezmyślnie kopiować wzorców z krajów, w których wojna z chuligaństwem trwa już od dawna.
WSZYSTKIE punkty zaproponowane przez policję zostały odrzucone. Rodzimych kibiców z pewnością zainteresuje argumentacja użyta przez tamtejszych specjalistów od prawa na stadionach. Według prokuratury rozwiązania zaproponowane przez policję są niekonstytucyjne oraz… niebezpieczne. Jako przykład przywołuje się powszechny zakaz zakrywania twarzy, czyli uznawanie za przestępstwo już samej zasłoniętej twarzy, bez wykonywania dodatkowych czynów karalnych. Taka interpretacja tego przepisu mogłaby sprowokować interwencję policji w sytuacjach zupełnie niegroźnych. Zachowanie funkcjonariuszy, którzy chcieliby ukarać widza, którego JEDYNYM przewinieniem jest zakryta twarz, byłoby z kolei grzebaniem kijem w gnieździe os, albo wjechaniem do Bronxu w kapturze Ku-Klux Klanu.
Prokuratura uznała, że to tworzenie możliwości wywoływania awantur przez policję (zamiast ewentualnego przeciwdziałania). Sąd – choć oczywiście z innych pobudek i w innych słowach – potwierdził więc wielokrotnie przywoływane przez kibiców stanowisko – „bo policja prowokowała”. Jednocześnie wytrącając takie tłumaczenie z rąk szwedzkim chuliganom.
Imponujący pokaz zdrowego rozsądku ze strony prokuratorów ze Sztokholmu. Pytanie, czy skandynawski wzorzec zostanie skopiowany w innych europejskich krajach, w tym w Polsce.
JAKUB OLKIEWICZ
[email protected]
