Ale by podeszło takie Podbeskidzie z Łęczną. Jeszcze do niedawna to hasło (przyznajemy, już mocno zgrane) dotyczyło Ekstraklasy, w której mecz Górnik Łęczna – Podbeskidzie Bielsko-Biała był symbolem folkloru i zmian, które zaszły w polskiej piłce w ostatnich latach. Tak się złożyło, że w ubiegły weekend obie ekipy spotkały się ponownie, ale już w ramach rozgrywek I ligi. Stawka? Wydostanie się ze strefy spadkowej, w której do niedawna przebywali niemal wyłącznie niedawni ekstraklasowcy…
Po siódmej kolejce na czerwono w tabeli 90minut.pl widniały Wigry Suwałki oraz trzy drużyny, które najdalej dwa lata temu widywaliśmy na ekranach NC+. Miejsce piętnaste – Górnik Łęczna, miejsce szesnaste – Podbeskidzie i wreszcie miejsce ostatnie: Ruch Chorzów, który nawet teraz, po rozegraniu swojego siódmego spotkania, ma nadal ujemne saldo na koncie – z pięciu ujemnych punktów odrobił dopiero trzy i pozostaje z dość zimową atmosferą: “w Chorzowie minus dwa”.
Co się stało? Jak? Dlaczego?
Najprościej byłoby zrzucić wszystko na byłych i obecnych działaczy Ruchu Chorzów, którzy inwestowali w drogich, słabych piłkarzy, oddając młodych i zdolnych za bezcen bądź frytki. Najprościej byłoby zrzucić na kopalnię Bogdanka, która do niedawna skonfliktowana z kibicami Górnika Łęczna tnie nakłady na sport. Ale problem wydaje się o wiele szerszy. Spójrzmy bowiem na ostatnie osiem sezonów – czyli z grubsza na czas, który dzieli nas od ostatnich karnych degradacji za udział w aferze korupcyjnej:
2009/10 – z Ekstraklasy spadają: Piast Gliwice oraz Odra Wodzisław Śląski
I tu zaczyna się od razu choroba, która trawi polski futbol do dzisiaj. Zazwyczaj spadkowicze przyjmują jeden z dwóch scenariuszy: albo od razu walczą o powrót do Ekstraklasy (rzadziej), albo spadają coraz niżej, aż w końcu totalnie się rozlatują. W tym przypadku mieliśmy wynik 1:1 – Piast grał o powrót, zajmując wysokie piąte miejsce, Odra Wodzisław z kolei z miejsca zleciała do II ligi, przeskakując w tabeli jedynie Stilon Gorzów Wielkopolski, który wycofał się w po 28. kolejce. Zresztą do kolejnego sezonu na swojej licencji już nie przystąpiła – zastąpiła w ligowej hierarchii III-ligowy Start Bogdanowice. Handel licencjami skończył się zaś tak, jak zazwyczaj kończy się handel licencjami – obecnie Odry Wodzisław Śląski są dwie, jedna w katowickiej okręgówce, druga w IV lidze.
Przeżywalność po spadku: 50%.
2010/11 – z Ekstraklasy spadają: Arka Gdynia oraz Polonia Bytom
Pewnym nadużyciem byłoby napisać, że Arka walczyła o awans – do drugiego miejsca na koniec sezonu traciła aż dziesięć punktów. Nie da się jednak ukryć, że w Gdyni nie nastąpił żaden szeroko zakrojony demontaż, który stał się znakiem charakterystycznym wielu spośród spadkowiczów. Wśród tych, którzy się wyprzedali – właśnie Polonia Bytom, która momentalnie po spadku z Ekstraklasy spadła też z I ligi. Dopiero w letniej przerwie “uratował” ich sąsiad i rywal z lokalnego podwórka – Ruch Radzionków, który nie zdecydował się na przystąpienie do nowego sezonu. Ratunek ten niewiele bytomianom dał – dwa lata po opuszczeniu szeregów Ekstraklasy zajęli przedostatnie miejsce w tabeli górując jedynie nad ŁKS-em, wycofanym po czterech kolejkach rundy wiosennej. Oczywiście bytomianie nie zatrzymali się podczas tego pikowania – co najwyżej spowolnili upadek. Po kilku sezonach kręcenia się między trzecim i czwartym szczeblem, w ubiegłych rozgrywkach definitywnie zakończyli etap pudrowania trupa i poszli drogą wydeptaną przez dziesiątki klubów przed nimi – rozpoczęli “od nowa”, w IV lidze.
Przeżywalność po spadku: 50%
2011/12 – z Ekstraklasy spadają: ŁKS Łódź oraz Cracovia
I znany scenariusz, który w kolejnych latach będzie się jeszcze powtarzał. Spadkowicz numer jeden, ŁKS Łódź, od razu leci na łeb na szyję, po 22. kolejce wycofuje się z rozgrywek i sezon 2013/14 rozpoczyna już w IV lidze. Spadkowicz numer dwa, Cracovia, od razu z sukcesami walczy o powrót do Ekstraklasy. “Pasy” zajmują drugie miejsce w lidze, ustępując jedynie bydgoskiemu Zawiszy i od tej pory pozostają już w krajowej elicie. Tylko Janusz Filipiak jest jednak w stanie powiedzieć, jak kosztowe było wypracowanie tej różnicy w drogach, jakie obrały oba kluby spadające w 2012 roku z najwyższej rodzimej ligi.
Przeżywalność po spadku: 50%
2012/13 – z Ekstraklasy spadają: GKS Bełchatów oraz Polonia Warszawa
Tym razem tylko jeden spadkowicz z uwagi na wyniki sportowe, Polonia spada ze względu na brak licencji. Efekt jest podobny jak w ubiegłych latach – GKS Bełchatów, a konkretnie PGE, jego sponsor strategiczny, wytrzymuje presję. Polonia Warszawa, a konkretnie całe otocznie wokół niej, bezradnie grzebie w pustych kieszeniach. Podobnie jak rok wcześniej, drogi klubów rozjeżdżają się – Polonia ląduje w IV lidze, GKS pewnie (8 punktów przewagi nad trzecim w tabeli Dolcanem) wkracza z powrotem na salony.
Przeżywalność po spadku: 50%
2013/14 – z Ekstraklasy spadają: Zagłębie Lubin oraz Widzew Łódź
Dokładnie 6 punktów dzieliło Zagłębie Lubin i Widzew na koniec sezonu 2013/14, w którym oba kluby zleciały z Ekstraklasy. Dokładnie 55 punktów dzieliło Zagłębie Lubin i Widzew na koniec sezonu 2014/15, w którym “Miedziowi” powrócili do elity, a w którym to Widzew spadł do II ligi, do której ostatecznie nie przystąpił i odrodził się na piątym szczeblu rozgrywkowym. Na pewno nie zgadniecie, ale tak jak rok i dwa lata temu drużyna, która momentalnie powróciła do miejsca, z którego spadła, miała bogatego i stabilnego właściciela, a ta, która przeleciała przez I ligę jeszcze niżej – chybotliwego mitomana, który nie potrafił uzbierać na grę na zapleczu Ekstraklasy.
Przeżywalność po spadku: 50%
2014/15 – z Ekstraklasy spadają: Zawisza Bydgoszcz oraz GKS Bełchatów
Uwaga, nowość! Po raz pierwszy od lat przeżywalność po spadku nie wyniosła 50%! A to dlatego, że tym razem nie wyłożyła się jedna, ale obie drużyny, które nie utrzymały się w Ekstraklasie. Co prawda Zawisza po spadku z Ekstraklasy walczył w czubie I ligi i dość długo liczył się nawet w walce o awans do elity, jednakże gdy ten przestał być możliwy – skonfliktowany z kibicami Radosław Osuch zabrał swoje zabawki i spuścił bydgoski klub aż do B-klasy. GKS Bełchatów z kolei, w przeciwieństwie do poprzedniego ich spadku z sezonu 2012/13, dość drastycznie się osłabił, także finansowo i organizacyjnie. Bełchatowianom zabrakło do utrzymania trzech punktów, ale już sezon później GKS walczył o utrzymanie na trzecim poziomie ligowym – po 19 kolejkach II ligi miał szalone 19 punktów, o dwa więcej niż przedostatni Rozwój. Ostatecznie udało się zatrzymać upadek i pozostać w II lidze, jednakże ten najważniejszy, pierwszy sezon po rozstaniu z Ekstraklasą wyglądał w ich przypadku fatalnie i skończył się fatalnie.
Przeżywalność po spadku: 0%
2015/16 – z Ekstraklasy spadają: Górnik Zabrze oraz Podbeskidzie Bielsko-Biała
I znów nowość! Tym razem żadna z ekip nie upadła, żadna się nie rozleciała, żadna nie zbankrutowała, ani nie spadła do II ligi. Co więcej – Górnik po szalonym pościgu w końcówce rozgrywek zdołał powrócić do Ekstraklasy! Podbeskidziu wiedzie się nieco gorzej, ale i tak bardzo długo także drugi ze spadkowiczów gra w górnej części tabeli, z niewielką stratą do drugiego miejsca premiowanego awansem. Po raz pierwszy od lat: przeżywalność 100%!
Przeżywalność po spadku: 100%
2016/17 – z Ekstraklasy spadają: Ruch Chorzów oraz Górnik Łęczna
…a ich aktualną sytuację znacie. Co gorsza – dołącza do nich w dole tabeli Podbeskidzie. Ruch Chorzów obecnie do bezpiecznego miejsca traci dziewięć punktów, ale większe wrażenie robi fakt, że dwa punkty ciągle brakują im do właściwego rozpoczęcia ligi z poziomu 0. Utrzymanie Ruchu będzie trzeba traktować w kategorii cudu, Górnika jeszcze nie skreślamy, ale rychłego powrotu do najwyższej ligi też raczej mu nie wróżymy.
Naszym zdaniem – to są wstrząsające liczby. Na przestrzeni lat 2010-2016 spadło czternaście zespołów, z których aż siedem od razu przeleciało przez I ligę dalej w dół, na trzeci szczebel rozgrywkowy. Co więcej – aż sześć klubów z tego grona ostatecznie zniknęło z mapy, kończąc działalność w ramach starej spółki i odradzając się głównie za sprawą kibiców. Tak, jest też druga strona medalu, aż cztery razy spadkowicz od razu powracał do elity, jednakże to wciąż zdecydowanie za mało, by ktokolwiek broniący się przed spadkiem z Ekstraklasy mógł spokojnie patrzeć w przyszłość. Tym bardziej, że mamy potężne obawy, że po obecnym sezonie liczby mogą się zmienić – niestety, na korzyść tych klubów, które zaliczyły dwa spadki rok po roku, albo po prostu upadły po opuszczeniu szeregów 16 najmocniejszych w Polsce.
Co to oznacza, naturalnie oprócz gigantycznej roli pieniędzy z Canal+ w budżetach poszczególnych klubów? Czy brakuje nam swego rodzaju parasola ochronnego, znanego choćby w Anglii? A może Ekstraklasa po prostu jest przepłacana? Źle zarządzana? Albo nadal trwa czyszczenie ze złej krwi, zbierającej się przez lata, która doprowadziła do upadku piłkarską Łódź czy Polonię? Jakkolwiek – tak wysoka umieralność wśród klubów, które spadają zaledwie o jeden szczebel rozgrywkowy musi martwić i zastanawiać.