Pro Junior System to system obowiązujący u nas od zeszłego sezonu, nagradzający kluby za stawianie na polskich młodzieżowców i wychowanków (obecnie rocznik 1997 i młodsi). Co prawda nagrody pieniężne wypłacane w ekstraklasie w ujęciu procentowym nie rzucają na kolana (co innego w I i II lidze), ale system pełni też całkiem przydatną rolę pomiarową. A konkretnie – mierzy ilu najmłodszych piłkarzy gra w poszczególnych klubach oraz ile gra. Wyniki są na bieżąco aktualizowane na stronach PZPN-u.
Przypomnijmy, jak działa cały system. W dużym skrócie – premiowana jest każda minuta gry, a mnożnik jest inny, w zależności od tego, czy piłkarz jest młodzieżowcem czy wychowankiem, oraz czy ta minuta została zaliczona w rozgrywkach ligowych, w młodzieżowej reprezentacji Polski czy w dorosłej kadrze. Żeby jednak dany piłkarz mógł zarabiać punkty dla klubu, musi rozegrać co najmniej 270 minut w co najmniej pięciu ligowych meczach w sezonie. A to przy okazji oznacza, że dopiero po piątej kolejce – czyli właśnie teraz – w regularnie aktualizowanym rankingu PJS mogły wskoczyć jakieś punkty. I tak się w istocie stało:
Klasyfikacja Pro Junior System jest więc kolejnym powodem, by chwalić drużynę Górnika Zabrze. Dość napisać, że w całym zeszłym sezonie w systemie zapunktowało ledwie 13 piłkarzy, a już po pięciu meczach nowych rozgrywek – czyli przy pierwszej możliwej okazji – beniaminek osiągnął wynik, na który pracowało trzech młodzieżowców. Co więcej, 1340 punktów Górnika jest równoznaczne z 1340 rozegranymi minutami przez Wieteskę, Żurkowskiego i Ambrosiewicza, którzy mają przelicznik x1 z racji tego, że nie są wychowankami. Są za to mocnymi punktami mocnego Górnika – Wieteska i Żurkowski zagrali wszystko od dechy do dechy, a Ambrosiewicz dwa razy został zmieniony po 80. minucie gry. A to oznacza, że przy dobrym zdrowiu i braku kartek co kolejkę Górnik będzie powiększał swój dorobek o jakieś 260-270 punktów. I jest to o tyle istotne, że już nawet z wynikiem 1340 punktów zabrzanie plasowaliby się na 7. miejscu w klasyfikacji po 37 kolejkach zeszłego sezonu. W bieżących rozgrywkach jakaś premia z programu PZPN (nagradzane są 3 pierwsze miejsca) dla ekipy Marcina Brosza wydaje się więc więcej niż pewna.
W pierwszym możliwym terminie zapunktowali także Patryk Dziczek z Piasta (przelicznik x2 dla wychowanka) oraz Kamil Pestka z Cracovii. A to już oznacza, że w ekstraklasie ważne boiskowe role pełni pięciu chłopaków z rocznika 1997 lub młodszych. W warunkach naszej ligi zapowiada to całkiem przyzwoity sezon. Zresztą na tym przecież nie koniec, bo za chwilę dołączą kolejni zawodnicy. Konkretnie:
– Robert Gumny z Lecha, który do wejścia do rankingu potrzebuje minutowego występu (obecnie 4 mecze i 360 minut),
– Filip Jagiełło z Zagłębia, który prawdopodobnie zapunktuje już w 7. kolejce (obecnie 4 mecze i 262 minuty).
Oraz zawodnicy, którzy będą musieli poczekać nieco dłużej, ale prędzej czy później zbiorą wymaganą liczbę meczów i minut. Są to:
– Adam Wilk z Cracovii (3 mecze, 270 minut),
– Marcin Listkowski z Pogoni (5 meczów, 150 minut),
– Jakub Piotrowski z Pogoni (2 mecze, 127 minut),
– Denis Gojko z Piasta (3 mecze, 125 minut),
– Sebastian Szymański z Legii (2 mecze, 118 minut),
– Kamil Jóźwiak z Lecha (3 mecze, 112 minut),
– Kamil Wojtkowski z Wisły K. (3 mecze, 99 minut),
– Florian Schikowski z Lechii (2 mecze, 71 minut),
– Karol Świderski z Jagiellonii (4 mecze, 62 minuty).
I kilku innych, którzy także zdążyli już w tym sezonie zadebiutować. Jak tak dalej pójdzie, tylko do końca rundy jesienniej wynik z Pro Junior System z zeszłego sezonu – przynajmniej pod względem liczby punktujących piłkarzy – powinien zostać pobity. Rzecz jasna nie łączylibyśmy tego faktu z motywacją finansową płynącą z PJS, ale z tym, że w tym sezonie młodzieżowcy są reprezentowani przez odrobinę zdolniejsze roczniki. I z całą pewnością jest to jeden z pozytywów początku sezonu w ekstraklasie. Inna sprawa, że tych utalentowanych młodzieżowców regularnie grających w naszej lidze wciąż jest znacznie mniej, niż byśmy sobie tego życzyli.
Fot. FotoPyK