Reprezentanci Meksyku – Marco Fabian i Alberto Medina odstawili wczoraj niby całkiem zwyczajną „cieszynkę”. Strzelili gola rywalom z Estudiantes Tecos. Pierwszy przystawił drugiemu palec do czoła i udawał, że strzela. Drugi więc, jak to w takich mini-inscenizacjach bywa, padł jak długi, udając, że nie żyje. Ot, cała historia…
Sędzia gwizdnął, mecz toczył się dalej. Ale na tym wcale nie koniec. W całym kraju zawrzało, a władze klubu zapowiedziały, że… piłkarze zostaną ukarani. W Meksyku, w którym co roku w porachunkach między narkotykowymi kartelami giną tysiące ludzi, uznano, że zawodnicy Chivas okazali się „złym wzorem dla dzieci i młodzieży”.
Słusznie, czy ktoś jednak jest trochę nadgorliwy?