Antybohaterami sobotnich meczów byli sędziowie – Krztoń oraz Lyczmański. Zadzwoniliśmy do Lyczmańskiego, który prowadził mecz Wisły Kraków z Jagiellonią. Głos miał taki, jakby ktoś mu umarł. Jeszcze pięć minut rozmowy i chyba zaczęlibyśmy go pocieszać.
– Mógłby pan skomentować swoją postawę w meczu Wisła – Jagiellonia?
– Jeśli muszę…
– Wypadałoby.
– Muszę się przyznać do błędów, bardzo dużych błędów… Nie potrafię teraz powiedzieć, z czego one wynikały, pewnie byłem źle ustawiony, chociaż to nie jest żadne usprawiedliwienie… Wie pan, ja jadąc na mecz nie myślę, czy gra drużyna X z drużyną Y, myślę tylko o tym, żeby popełnić jak najmniej błędów. A teraz popełniłem dwa olbrzymie. Sędziowałem w ostatnim czasie dobrze dużo spotkań, a teraz takie coś, taki hałas. Chcę przeprosić kibiców i piłkarzy Jagiellonii, bo wiem, że wypaczyłem wynik. I niech to będzie takie przepraszam drukowanymi literami. PRZEPRASZAM.
– Przeprosiny punktów im nie zwrócą. Jak pan mógł nie widzieć faulu na bramkarzu? Trudno o łatwiejszą do oceny sytuację.
– Łatwo się mówi… Analizowałem to na wideo, byłem przysłonięty. Można powiedzieć, że od tego jest asystent…
– Bo od tego jest.
– Zgoda. Ł»ycie. Mam ogromnego kaca moralnego, ta bramka nie miała prawa być uznana. Na pewno poniosę konsekwencje tych błędów.
– Jest pan bezpieczny, jako sędzia międzynarodowy.
– Nie, moja nominacja na sędziego międzynarodowego zacznie obowiązywać w 2012 roku. Na pewno zostanę ukarany.
– A karnego jakim cudem pan nie widział?
– Z mojej perspektywy to starcie wyglądało dziwnie, nietypowo, ale wiem, że faul na Kupiszu był. Nie jestem człowiekiem, który powie, że białe jest czarne, a czarne jest białe. Nie, były dwie sytuacje, które zinterpretowałem fatalnie. Wiem, że to głupio i niestosownie zabrzmi, jeśli powiem, że zawodnicy też czasami nie trafiają do pustej bramki, ale proszę mi wierzyć, że nie popełniłem tych błędów celowo i że sam teraz cierpię z tego powodu.
– Może pan się nie nadaje na sędziego? Może niech pan zmieni zawód.
– A czy ja tak często popełniam aż takie błędy?
– Proszę wybaczyć, nie śledzę pańskiej kariery zbyt uważnie.
– Czwarty sezon prowadzę mecze w ekstraklasie, a pierwszy raz rozmawiamy, co chyba świadczy, że nie zawalam spotkań co tydzień. Miałem fatalny dzień. Muszę przeprosić, ponieść konsekwencje, a potem zrobić wszystko, by takich błędów już nie popełniać.