Wisła gubi punkty na koniec szalonej kolejki

Ciekawe zakończenie ciekawej kolejki. W niedzielę znowu mieliśmy remis 2:2 i znowu – jak w dwóch innych przypadkach – wyrównującego gola gospodarze zdobyli w doliczonym czasie gry. Mecz w Kielcach był ciekawszy niż większość kinowych przebojów – wysoki poziom, mnóstwo zwrotów akcji i zaskakujące zakończenie. Trener Robert Maaskant może sobie pluć w brodę, bo Wisła nie wywiozła kompletu punktów na własne życzenie. Nie dość, że gola na 2:2 – samobójczego – zdobył Wilk, to jeszcze krakowianie mieli wymarzoną okazję na podwyższenie wyniku na 3:1. Genkow trafia w sytuacji sam na sam i jest po zabawie…
Z jednej strony Genkow jest więc bohaterem, bo strzelił dwa gole, z drugiej – antybohaterem, bo spudłował w tej najprostszej sytuacji. Kiedy trzeba było tylko dostawiać nogę, to robił to perfekcyjnie, ale kiedy sam biegł od połowy sam na sam z bramkarzem, to chciał akcję wykończyć zbyt po profesorsku. Przypomina się w tym momencie mecz z Podbeskidziem w Pucharze Polski, kiedy też Wisła prowadziła 2:0, też Genkow strzelił gola i potem wiślacy (konkretnie, jak na poprawiacie, Rios) mogli strzelić na 3:0. Nie trafili i… zrobiło się 2:2, co dla „Białej Gwiazdy” oznaczał odpadnięcie z rozgrywek.

Przy okazji… Obejrzyjcie gola na 2:0 dla Wisły i zobaczcie, co robi Piotr Malarczyk. Chłopak ma 20 lat (szybko go siwizna dopadła – chyba za dużo stresów), dopiero zaczyna karierę, a już odstawia takie coś? Nie chce mu się biegać? Pomyślał, że nie ma po co przeszkadzać Meliksonowi? Intelektualnie się na moment zawiesił? Zastanawiał się, co będzie na kolację? Przysłowiony kolumbijski palec w dupę należy się obrońcy Korony. Tak na przebudzenie. Bolesne przebudzenie.

Ale żeby nie było, że tylko krytykujemy. To był dobry mecz. Na wielkie brawa znowu zasługuje Pareiko, który w drugim meczu z rzędu obronił rzut karny i drugi raz z rzędu on naprawdę OBRONIŁ, a nie tylko został trafiony piłką. Uderzenie Ediego z jedenastu metrach było jednak o kilka klas lepsze niż ten kaszlak, którego posłał Patryk Małecki. Pięknym rajdem popisał się Melikson – mijanie przeciwników metodą na obieg ma ewidentnie opanowaną w najwyższym stopniu.

Grupie pościgowej chociaż troszeczkę odskoczyła Jagiellonia Białystok, która wygrała pierwszy mecz w tym roku. Trudno mówić o jakimś innym przełamaniu, niż tylko punktowym. Gra „Jagi” tym razem była chyba słabsza niż dwóch poprzednich spotkaniach, z tym że w tamtych dwóch nie farciło, a teraz już tak. Michał Probierz powiedział, że jego zawodnicy zrealizowali założenia, a te założenia były całkiem oryginalne: strzelić gola i żadnego nie stracić. Arka miała zapewne identyczny plan.

Arka za tydzień ma mecz o życie – na własnym boisku z Cracovią. Jak przegra, to może się już żegnać z ekstraklasą.

Korona – Wisła 2:2 (oceniał Grzegorz Kapica)

Korona: Zbigniew Małkowski 7 – Piotr Malarczyk 5, Hernani 6, Pavol Stano 6, Tomasz Lisowski 8 – Paweł Sobolewski 8, Aleksandar Vuković 7, Grzegorz Lech 6 (85 Vlastimir Jovanović), Maciej Korzym 6 (72 Junior 5), Edi 7 (76 Maciej Tataj) – Andrzej Niedzielan 7.

Wisła: Sergei Pareiko 8 – Erik Cikos 7, Osman Chavez 6, Kew Jaliens 6, Dragan Paljić 7 – Patryk Małecki 6 (61 Cezary Wilk 4), Radosław Sobolewski 6, Tomas Jirsak 6, Maor Melikson 8 (89 Wojciech Łobodziński), Andraz Kirm 7, Cwetan Genkow 8 (75 Michaił Siwakow 5).

Jagiellonia Białystok – Arka Gdynia 1:0 (oceniał Andrzej Iwan)

JAGIELLONIA: Grzegorz Sandomierski 6 – Tadas Kijanskas 4, Andrius Skerla 5, Robert Arzumanjan 5, Alexis Norambuena 4 – Maciej Makuszewski 3 (46, Marcin Burkhardt 6), Hermes 4, Rafał Grzyb 4, Tomasz Kupisz 5 – Tomasz Frankowski 4 (63, Jarosław Lato 5), Bartłomiej Pawłowski 5 (83, Franck Essomba).

ARKA: Marcelo Moretto 5 – Marciano Bruma 7, Maciej Szmatiuk 5, Emil Noll 6, Robert Bednarek 5 – Tadas Labukas 5 (79, Rafał Siemaszko), Miroslav BoŁ¾ok 5, Ervin Skela 2 (67, Filip Burkhardt 5), Denis Glavina 5 – Joseph Mawayé 6 (71, Mirko Ivanovski).