Wieczorem zmierzą się dorosłe drużyny Zagłębia Lubin i Lecha Poznań, choć warto tu pewnie dodać – dorosłe, ale z wciąż młodymi absolwentami akademii obu tych klubów. I właśnie na akademiach w przypadku Lubina i Poznania warto się skupić. Byliśmy u jednych, byliśmy u drugich, dziś zaś, przy okazji ich bezpośredniego starcia, postanowiliśmy się skupić na porównaniu obu tych projektów.
Wzięliśmy pod uwagę to, co wymierne – czyli liczby wokół akademii, ale i to, co nie do końca uchwytne – czyli wady i zalety oczami dyrektorów z Poznania i Lubina. Piotr Sadowski z Lecha Poznań i Krzysztof Paluszek z Zagłębia Lubin zostali przez nas solidnie przemaglowani i ocenili – zarówno swoje miejsca pracy, jak i najbliższą konkurencję.
Liczba boisk:
Zagłębie: 8 treningowych: 6 naturalnych (3 oświetlone), 2 sztuczne (oświetlone)
+ małe boisko oświetlone i oczywiście główny stadion
Lech: we Wronkach i w Popowie 7 boisk pełnowymiarowych, 1 niepełno, budowane jest kolejne ze sztuczną nawierzchnią, prawdopodobnie do użycia już tej zimy. W Poznaniu jest 1 boisko sztuczne i 1 naturalne
Liczba trenerów:
ZL: 31 trenerów, 4 fizjoterapeutów, psycholog
LP: 45 trenerów wliczając w to fizjoterapeutów, trenerów bramkarzy, przygotowania fizycznego i piłkarskich. Trenerów prowadzących i drugich trenerów jest 24, po dwóch na każdą z 12 drużyn
Liczba drużyn:
ZL: 21 (w tym rezerwy, które podlegają akademii)
LP: 12
Liczba miejsc w bursie:
ZL: od stycznia 80 miejsc w bursie
LP: internat szkolny, którego Lech nie jest właścicielem, czyli inaczej niż w bursie Zagłębia. W internacie jest miejsce dla 72 zawodników Lecha Poznań.
Liczba zawodników w całej akademii:
ZL: ok. 450 zawodników + monitorowani zawodnicy z klubów partnerskich (około tysiąc)
LP: około 250 zawodników
Liczba wychowanków w I zespole (przynajmniej 100 minut w tym sezonie):
ZL: 6
LP: 4 plus Dariusz Formella, który trafił do Lecha jako 17-latek
Liczba wychowanków w innych klubach ESA (przynajmniej 100 minut w tym sezonie):
ZL: 7
LP: 4
Liczba wychowanków w najsilniejszych ligach (przynajmniej 100 minut w tym sezonie):
ZL: 1
LP: 2
***
Jak wygląda współpraca akademii obu klubów?
Krzysztof Paluszek, dyrektor akademii Zagłębia Lubin:
To przede wszystkim mecze sparingowe we wszystkich rocznikach, to jest kilkanaście spotkań sparingowych rocznie, często już w rocznikach 2007 czy 2008. Lech funkcjonuje w Wielkopolsce, my na Dolnym Śląsku – spotkania dają możliwość porównania się na tle innych, często mocniejszych rywali niż w rozgrywkach w regionie. Ta współpraca dotyczy zresztą nie tylko Lecha, ale i Pogoni, Legii czy SMS-u Łódź. Trzeba szukać jak najwięcej kontaktów i jak najwięcej możliwości tego typu spotkań. W ten sposób pracujemy i my w Lubinie, i Lech w Poznaniu.
Piotr Sadowski, dyrektor akademii Lecha Poznań:
Relacje są poprawne, ale też nie jest tak, że jeden drugiemu coś podpowiada, bo na pewno swój know-how musimy zatrzymywać dla siebie. Natomiast nie ma żadnych animozji czy złej woli między akademiami, na pewno na te relacje dobrze wpłynął fakt, że trener Rafał Ulatowski dołączył do Lecha Poznań, a wcześniej pracował w Zagłębiu. Zna to środowisko, zna tych ludzi, ma dobry kontakt z dyrektorem Krzysztofem Paluszkiem – choć i moje są również dobre – jednak trener mieszkał i pracował w Lubinie przez kilka lat. Także rozmawiamy, wymieniamy się poglądami na temat szkoleń, zawodników i trenerów, ale to są takie luźne rozmowy, nie zaś koncepcyjne.
Do tego dochodzą sparingi. Niedawno graliśmy sparing w Wronkach. Grał nasz zespół U-15, teraz jedziemy na spotkanie do Zagłębia z drużynami U-14 i U-13, mamy dwumecz. Dostrzegamy problem, że w ligach których uczestniczymy, zarówno my jak i Zagłębie, poza Centralną Ligą Juniorów, poziom rywalizacji nie jest dla nas i lubinian satysfakcjonujący. Z uwagi na to, ze nasze szkolenie stoi na wysokim poziomie, to dla nas żadna wartość sportowa – oczywiście z szacunkiem dla rywali – wygrywamy niektóre spotkania wyraźnie. Dlatego chętnie szukamy rywalizacji z Zagłębiem, a ono wychodzi nam naprzeciw.
Jak wygląda konkurencja obu akademii?
KP: Każdy ma wypracowany swój model w strefie choćby skautingu młodzieżowego. Lech na pewno postawił na szkolenie dużo wcześniej, ma lepsze struktury, które już dłużej funkcjonują. Rywalizacja przenosi się jednak coraz niżej, jeśli chodzi o zapraszanie zawodników do akademii często to już nie moment przejścia ze szkoły podstawowej do gimnazjum, ale wręcz w podstawówce. Nasi skauci często spotykają się na meczach najmłodszych roczników, dotyczy to zresztą również Pogoni Szczecin czy Legii, ale nie ma żadnych przepychanek. Zawsze decydują rodzice, którzy często zresztą zwiedzają kilka akademii – my zawsze zapraszamy ich treningi, poznajemy z trenerami, pracownikami, tak by wszyscy poznali specyfikę pracy, miejsce zamieszkania, logistykę.
Nie ma żadnej wytyczonej granicy: Dolny Śląsk to my, Wielkopolska to Lech. Tak mogło być kilka lat temu, ale dziś największe akademie starają się przyciągnąć piłkarzy z całej Polski, u nas mamy zawodników od Koszalina po Rzeszów, zresztą także 2 czy 3 z Poznania. Współpracujemy zresztą z Beniaminkiem Krosno, ze Stadionem Śląskim Chorzów, z SMS-em Łódź. To przynosi efekty w postaci zawodników z różnych miejsc Polski.
PS: Widzimy, że – i tu nie chodzi tylko o Zagłębie, ale też Legię czy inne akademie – chłopcy z młodszych roczników są zapraszani na konsultacje do nas i innych akademii. Potem to jest już wola zawodnika i ich rodziców, kiedy dokonują wyboru wchodząc w wiek szkolenia stacjonarnego, czyli 13-14 lat, obecnie pierwszej klasy gimnazjum. Każdy ma prawo wyboru, poczuć środowisko, w którym może się znaleźć na najbliższych kilka lat, natomiast nie jest tak, że któryś klub przeciąga linę na swoją stronę i jakimiś nieuczciwymi środkami próbuje przekonać do siebie.
Czego pańska akademia może nauczyć się od rywala?
KP: Lech Poznań na pewno dominuje w kategoriach juniorskich, skauting i potężna praca sprzed 5-6 lat teraz procentuje. Roczniki 1999, 2000, ci zawodnicy wchodzący teraz do drużyn seniorskich, ale i z Centralnej Ligi Juniorów czy rezerw. Pod tym względem, takiego dobierania jak najmocniejszej grupy już we wczesnym etapie szkolenia, staraliśmy się przyjąć te rozwiązania, które w Lechu się sprawdziły. Wszystko po to, by grupa wchodząca w wiek juniorski była już jak najlepiej wyselekcjonowana.
PS: Nie znam filozofii ich pracy, bo to nie jest moim celem, by ją poznawać i przeszczepiać na nasz grunt. Patrzymy przede wszystkim na akademie zachodnioeuropejskie czy światowe, które świetnie szkolą zawodników, bo celem akademii Lecha jest wychowywanie jak największej liczby piłkarzy, którzy zagrają w pierwszej drużynie, w Ekstraklasie, reprezentacji czy nawet w pierwszej lidze. Zagłębie pewnie ma podobne cele, mają swoich wychowanków w pierwszej drużynie, ale to nie jest też tak, że są liderem na skalę europejską, którego trzeba naśladować. Patrzymy na inne akademie, ale też nie jedną-dwie konkretnie, tylko wybieramy co jest w naszym przekonaniu najlepsze i przeszczepiamy tutaj.
Za co można pochwalić Zagłębie to nowa baza szkoleniowa, ale w moim przekonaniu nie jest to konkretna przewaga. Tą jest zwykle system szkolenia i trenerzy. Ludzie są naszą silną stroną, istotne jest jak akademia i klub w nich inwestuje, jakie warunki im stwarza do rozwoju. Co warte podkreślenia, również mamy dobrą bazę, Zagłębie dołączyło do nas w tej kwestii i liderujemy wspólnie. Baza Zagłębia jest podobna do naszej jeśli chodzi o liczbę boisk, jedyna różnica jest taka, że ich jest nowsza.
Co by pan powiedział juniorowi, który wahałby się między Zagłębiem a Lechem?
KP: Na pewno jako najważniejszy argument podałbym politykę całego klubu, bardzo mocno nastawioną na promowanie młodych zawodników. Duet dyrektora sportowego Piotra Burlikowskiego i trenera Piotra Stokowca, kadra zbudowana przez nich w pierwszym zespole, praktycznie 12 zawodników z akademii – to wszystko świadczy o tym, jak traktuje się u nas młodych. Do tego dodałbym również, że Lubin jest bardzo dobrym miejscem do rozwoju indywidualnego – nie ma tu zbyt wielu pokus, można się w całości skupić na piłce i doskonaleniu swoich umiejętności. Ważne jest też to, że mamy wszystko na miejscu, wszystkie boiska są w bezpośrednim sąsiedztwie stadionu, bursa z widokiem na całą naszą bazę. Lech jest tutaj rozdzielony, podstawówka to Poznań, akademia już Wronki, u nas całe szkolenie odbywa się pod jednym adresem, w dodatku w mieście, w którym ciężko się zgubić.
PS: My przede wszystkim inwestujemy w rozwój zawodników, mniej w wysokość stypendiów, kontraktów, bowiem środki, które mamy, przeznaczamy na to, by trenerzy byli świetnymi fachowcami i mieli dobre warunki pracy. Przygotowane boiska, pełny osprzęt potrzebny do jednostki treningowej, inwestujemy w opiekę medyczną, żeby każdy zawodnik miał jak najmniej kontuzji, a w przypadku urazu mógł wrócić do pełni zdrowia możliwie jak najszybciej. Inwestujemy też w psychologa sportowego, dietetyka, dbamy o warunki w internacie, komfort i wyżywienie na wysokim poziomie. Jeśli mamy wychowywać jak najwięcej dobrych piłkarzy, to dążymy do tego, by było jak najwięcej rywalizacji międzynarodowej. W tym kierunku idziemy, inwestując w ludzi, stwarzając tym samym świetne warunki zawodnikom. Jeśli ktoś to zrozumie i uzna, że te cele są właściwe i chce iść razem z nami to powinien przyjść do akademii Lecha Poznań.
Patrzymy na zawodnika jakiego chcemy mieć, a nie takiego, który nam wygra wszystkie mecze teraz. Nie gramy o wynik – owszem te pozytywne, te które są, cieszą nas – ale liczy się ilu zawodników wejdzie do kadry pierwszego zespołu za kilka lat.
A co powiedziałby pan juniorowi, który wahałby się między konkurentem a klubem zagranicznym?
KP: Powiedziałbym przede wszystkim o tym, że w polskich klubach zdecydowanie łatwiej przejść z piłki juniorskiej do tej dorosłej. Czy to Lech, czy Zagłębie – utalentowani piłkarze otrzymują szansę gry, nawet jeśli nie w swoich klubach, to na licznych wypożyczeniach, choćby i do pierwszej ligi. Zwróciłbym tutaj zresztą uwagę na zawodników, którzy wyjechali do zagranicznych szkół – oni tam nabierali szlifów i się szkolili, ale by zadebiutować w dorosłej piłce powrócili do Polski. W tamtejszych klubach musieli być może nie dwa razy mocniejsi, ale jednak: wyraźnie lepsi od lokalnych talentów. Tutaj warto zresztą dodać wnioski nasuwające się choćby z ostatnich meczów kadry U-20, czy U-21.
W Polsce występują w nich już zaprawieni ligowcy z określoną marką, albo chociaż tacy, którzy zdążyli w Ekstraklasie zadebiutować i rozegrać kilka meczów. W Niemczech był bodajże jeden, który zadebiutował w Bundeslidze / 2. Bundeslidze. Wśród nieco starszych zawodników jest podobnie – Sane jest w Manchesterze City, oczywiście, ale ile rozegrał tam spotkań? U nas tymczasem niektórzy młodzi są w stanie wywalczyć sobie transfer do mocnej ligi już nie poprzez występy w reprezentacjach młodzieżowych czy turniejach juniorskich, ale grę w dorosłych zespołach – spójrzmy choćby na Stępińskiego z rocznika 1995. Lipski, Kubicki, Jach, Wieteska – to nie są anonimowe nazwiska, ostatni z nich zagrał nawet w Lidze Mistrzów. Nie wydaje mi się, by było im łatwo osiągnąć taki status w dorosłej piłce trenując w którymś z zachodnich klubów, który mógłby wciąż zwlekać z szansą debiutu. U nas się tego nie docenia, a przecież przez Ekstraklasę i klub, który stawia na młodych zawodników można trafić do klasowych klubów. To zresztą nie tylko Lech czy Zagłębie, ale spójrzmy na Legię z Borussią Dortmund. W jej dorosłym zespole było czterech zawodników, którzy nadal mogliby wystąpić w młodzieżowej drużynie.
PS: Powiedziałbym, że warto rozwijać się w Polsce jeśli chodzi o wiek juniora. Gdy mówimy o czołowej akademii, czy jest to Lech, Zagłębie lub jeszcze jakaś inna, to na pewno lepiej ten czas poświęcić tutaj. Jeżdżę po wielu ośrodkach w Niemczech, odwiedziłem akademię FC Basel, byłem w Anglii i naprawdę nie odstajemy. Oczywiście – nie można mówić buńczucznie, że mamy lepsze warunki, ale nie ma przepaści, a w niektórych aspektach jesteśmy lepsi i każdy junior powinien to docenić. Dodatkowo, może się porozumieć w tym samym języku, edukacja szkolna jest niezachwiana, ma blisko rodziców i ludzi, którzy mu pomagają i sprzyjają. Wyjeżdżając za granicę jest wiele barier, nie tylko językowych, inne środowisko, nie do końca inna kultura, ale inna społeczność. Najpierw trzeba pokonać te bariery, by móc rozwijać się pod kątem sportowym. To jest moim zdaniem strata czasu i jak pokazują statystyki, niewielu zawodników, którzy wyjechali w młodym wieku rozwinęło się na tyle, by grać na poziomie najwyższej ligi. W ostatnich latach jedynie Grzesiek Krychowiak i Wojtek Szczęsny.
JO, PP