Reklama

Niedługo zabraknie miejsca na tytuły… Cesarz Estonii i król Ekstraklasy!

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

30 października 2016, 18:28 • 3 min czytania 0 komentarzy

Rozgrywki Ekstraklasy dostarczają setek powodów do kłótni, ale jedna, jakkolwiek patrzeć bardzo istotna kwestia od kilkunastu miesięcy nie podlega dyskusji – doskonale wiemy, kto w danym okresie jest najlepszym piłkarzem ligi. W zeszłym sezonie tytuł należał się Nemanji Nikoliciowi, a każdą polemikę z tym stanowiskiem z góry trzeba było uznawać za poważną jak – nie przymierzając – deklaracje o powrocie do trenerki “Wójta”, w tym nikt nie dorównuje Konstantinowi Vassiljevowi. Przyznajemy się bez bicia, nie śledziliśmy jego występów ani w lidze estońskiej, ani słoweńskiej, ani nawet w Rosji, ale chyba możemy napisać, że osiągnął właśnie, w wieku 32 lat, życiową formę. 

Niedługo zabraknie miejsca na tytuły… Cesarz Estonii i król Ekstraklasy!

Mecz Jagiellonii Białystok z Cracovią zapowiadaliśmy jako pojedynek dwóch dość niespodziewanie najskuteczniejszych piłkarzy Ekstraklasy. Z jednej strony właśnie Vassiljev (siedem bramek), z drugiej środkowy pomocnik “Pasów”, Miroslav Covilo (sześć). Trafiliśmy – dziś również byli to najlepsi piłkarze swoich drużyn. Jednak różnica między nimi była spora.

Wygrał oczywiście Estończyk, nieprzypadkowo spłodziliśmy tak polukrowany wstęp. Vassiljev po raz kolejny robił różnicę, brał na siebie ciężar gry, posyłał precyzyjne piłki w okolice pola karnego Cracovii zarówno po stałych fragmentach gry, jak i z akcji. Jednym słowem: reżyser. No i do tego:

– strzelił ósmą bramkę w sezonie (z rzutu karnego),
– zanotował siódmą asystę, genialnie podając do Cernycha,
– zanotował ósmą asystę, wyprowadzając na czystą pozycję Frankowskiego.

Co tu dużo mówić – czapki z głów!

Reklama

Wspomnieliśmy o setkach powodów do kłótni? Nie zabrakło ich również dzisiaj. Dość długo ten bardzo ciekawy mecz był “przykryty” przez kontrowersje sędziowskie. Szymon Marciniak podyktował dwie jedenastki, po jednej dla obu drużyn. Naszym – i pewnie nie tylko naszym – zdaniem pokrzywdzona wyszła z tego Jagiellonia. O ile przy pierwszej sytuacji arbiter po długiej konsultacji z liniowym podjął słuszną decyzję o wskazaniu na wapno (Covilo zatrzymał zmierzającą do siatki futbolówkę po strzale Cernycha, ruch był dość wyraźny), o tyle faulu Kelemena na Budzińskim po prostu nie było. Czyli patrząc z tej perspektywy, dobrze się stało, że “Jaga” udowodniła swoją wyższość.

Cracovia miała swoje szanse (np. setka Piątka przy stanie 1-1), ale była jednak wyraźnie słabsza. Zamieszał w składzie Jacek Zieliński, ale nie wyszło. Po pierwszej połowie wycofał się z pomysłów z Vestenickym i Brzyskim na skrzydłach, a w sumie niewiele to zmieniło. Brakowało dziś “Pasom” lidera w ofensywie – można było odnieść wrażenie, że najlepiej czuli się Covilo i Dąbrowski, ale oni mieli przecież sporo roboty w tyłach.

Trochę szkoda, bo to mógłby być jeszcze lepszy mecz. A to by z kolei oznaczało kandydaturę do miana “mecz sezonu”. Jednak i tak narzekać nie mamy prawa.

R8Lbahu

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

0 komentarzy

Loading...