Jak najlepiej, a jak najgorzej wykorzystać 89 minut na boisku? Jakie zdanie o Polakach ma po wczoraj Gary Lineker i dlaczego bohatera wtorkowego wieczora trzeba szukać aż w dolnej połówce Championship? Oto nasze pytania i odpowiedzi po wtorkowym pucharze ligi angielskiej.
Czy Bartek Kapustka przybliżył się do debiutu w barwach Leicester?
I tak, i nie. “Kapi” wreszcie usiadł co prawda na ławce Lisów, w dodatku obok dwóch największych gwiazd Leicester, Vardy’ego i Mahreza, ale nie był ani pierwszym, ani drugim, ani też trzecim do wejścia, bo wraz ze wspomnianą dwójką, na boisku zameldował się jeszcze Daniel Amartey.
Czy w takim razie nie było powodów, by ekscytować się meczem Lisów z Chelsea?
Bynajmniej, bo pomijając już to, że samo spotkanie było doprawdy smakowitą, dwugodzinną piłkarską ucztą, w podstawowym składzie Lisów wybiegł Marcin Wasilewski. Ale ujmijmy to tak – jeśli nagrywał go, by pochwalić się znajomym, po powrocie do domu ze wstydem usuwał wszelki ślad, że wystąpił w tym meczu. Zakończonym prysznicem już w 89. minucie, tuż przed dogrywką, pod który został wysłany za atak łokciem na Diego Costę. Wasyl chyba zbyt mocno wziął sobie do serca, że jeśli wchodzisz między wrony, musisz krakać jak i one i na brudne zagrywki hiszpańskiego Brazylijczyka (albo brazylijskiego Hiszpana) postanowił odpowiedzieć jak na twardziela przystało.
Nawet znany ze swojej sympatii do Polaków Gary Lineker wczoraj nieszczególnie zachwycił się tym, co zrobił Wasilewski:
W efekcie osłabiony mistrz Anglii w dogrywce poległ z kretesem, wcześniej jednak zapewniając publiczności na King Power Stadium naprawdę przednie widowisko. Trzeba też pochwalić Chelsea, bo z 0:2 wyjść na 4:2 po 120 minutach, to spora sztuka.
O ile lepiej niż Wasilewski można wykorzystać 89 minut na boisku?
Na szybki instruktaż zaprasza Granit Xhaka:
Jak obliczyli kibice Arsenalu: 2 mecze, 2 niesamowite gole, 1 fryzura (tu szpilka w stronę Paula Pogby), 89 minut.
Czy nieustająca krytyka Arsene’a Wengera ustanie choć na jeden dzień?
Całkiem możliwe. Po przekonującym 4:1 w lidze, jego Arsenal pokonał 4:0 Nottingham Forest, a jakby tego było mało, trzy pierwsze bramki zdobyły dwa najświeższe nabytki Francuza – Granit Xhaka i Lucas Perez. Gol na 1:0 tego pierwszego, co zdążyliśmy już ustalić, kawał petardy.
Warto też odnotować, że w 87. minucie debiut w tym sezonie zaliczył Krystian Bielik, zmieniając Ainsleya Maitlanda-Nilesa, choć oczywiście patrząc na to, jak wielu graczy z głębokiej rezerwy dostało szanse od pierwszej minuty (Maitland-Niles, Akpom, Reine Adelaide, Martinez), można czuć pewien niedosyt.
Kiedy zatnie się Liverpool?
Jeszcze nie teraz. Od wpadki z Burnley minęło kilka tygodni, w tym czasie Liverpool zdążył zmasakrować mistrza Anglii, zdeklasować w pierwszych 45 minutach Chelsea i utrzymać prowadzenie w meczu z pretendentem do tytułu do samiutkiego końca, a wczoraj bez zbędnych ceregieli rozprawić się z Derby County. Jak na EFL Cup grany w środku tygodnia, Juergen Klopp posłał do boju naprawdę ciężkie armaty: Coutinho, Firmino, Hendersona, Lucasa, Clyne’a czy Matipa. A, wreszcie pozytyw zapiszemy po stronie najbardziej niezrozumiałego transferu lata (no, jednego z najbardziej niezrozumiałych). To Ragnar Klavan zaczął strzelanie w meczu z Derby.
Czy można było liczyć na choćby jedną sensację?
A owszem. Everton, nad którym w ostatnich dniach rozpływali się wszyscy eksperci, zebrał u siebie 0:2 od wicelidera Championship, Norwich City. Nie grając wcale w jakimś kompletnie eksperymentalnym składzie, bo w zestawieniu bardzo podobnym do tego “ligowego”. Katem okazał się były piłkarz The Toffees, Steven Naismith, który zapakował swoim byłym kolegom gola na 1:0.
W kategorii niespodzianki trzeba też rozpatrywać porażkę Bournemouth z Preston North End. To właśnie w ekipie pogromców Wisienek gra zresztą bohater wczorajszego dnia – Simon Makienok, autor specyficznego hat-tricka, bo kompletowanego kolejno: w 1. połowie, w 2. połowie i w dogrywce. Dodajmy, że to pierwsze bramki Duńczyka na angielskich boiskach.
***
Komplet wyników: