Reklama

Jedna z najbardziej zagadkowych przeprowadzek tego lata. Kto zapłacił za transfer Gnabry’ego?

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

05 września 2016, 10:49 • 3 min czytania 0 komentarzy

O wielu dziwnych perypetiach transferowych już słyszeliśmy. Czasem kilka groszy do interesu dorzucał sponsor, czasem zawodnik przerzucany był przez klub-słup, by ominąć wymogi Financial Fair Play, czasem nawet sam piłkarz był już do tego stopnia zdeterminowany, że pokrywał różnicę w oczekiwaniach pomiędzy negocjatorami. W Niemczech doszło jednak do jednego z najbardziej zagadkowych transferów w ostatnich latach. Niby wiadomo, kto zawodnika kupił, niby wiadomo na jakich warunkach, ale tak naprawdę to… nic nie wiadomo.

Jedna z najbardziej zagadkowych przeprowadzek tego lata. Kto zapłacił za transfer Gnabry’ego?

Generalnie obiektem sporu jest Serge Gnabry. Niektórzy z was w sumie mogli o nim nawet nie słyszeć, bo chłopak zagrał w Arsenalu raptem kilkanaście spotkań, ale że ma za sobą niezwykle udane Igrzyska Olimpijskie, to w ostatnich dniach sierpnia przyciągnął uwagę wielu klubów. Automatycznie w kolejce po 21-latka ustawiły się praktycznie wszystkie zespoły Bundesligi. Gnabry mógł więc przebierać w ofertach – odpalił Herthę, odpalił Lipsk, a w międzyczasie dyrektor sportowy Schalke, Christian Heidel, przyznał że pomocnikiem interesują się w zasadzie wszyscy poza Bayernem. Fakt – Bayern czasu na jakiekolwiek zainteresowanie nie tracił. Po prostu w odpowiednim momencie wpierdzielił się z ofertą między wódkę a zakąskę i postanowił zgarnąć chłopaka do Bawarii.

Mój syn dogadał się z Bayernem. Lada chwila podpisze kontrakt z klubem i przeniesie się na Allianz-Arena – zakomunikował na finiszu okna transferowego ojciec Gnabry’ego i w zasadzie wszystko wskazywało na to, że tak się stanie. Plan był prosty – Serge podpisuje kontrakt z monachijskim zespołem, ale automatycznie zostaje wypożyczony do Werderu, by przez ten rok, może dwa, złapać trochę ogrania, rytmu meczowego i jako gotowy do gry o najwyższe cele produkt powrócić do Bayernu.

I teraz zaczyna się cała szopka.

Najpierw do akcji wkroczył dyrektor klubu z Bremy, Frank Baumann, który stwierdził, że Niemiec chce grać w Werderze, a mistrz kraju nie odgrywa w całej transakcji żadnej roli. No i w zasadzie to by się zgadzało, bo kolejne dzienniki podawały już niemal pewne informacje – pięć milionów euro dla Arsenalu, kontrakt na cztery lata. Ostatecznie po kilkunastu godzinach piłkarz pojawił się na Weserstadion, klub odtrąbił pozyskanie utalentowanego skrzydłowego i przedstawił warunki na jakich dogadał się z londyńczykami. Wydawało się, że telenowela znalazła swój happy-end i kurz po całej sprawie wkrótce opadnie.

Reklama

Nic z tych rzeczy. Najpierw Kicker upublicznił informację, że pieniądze na transfer piłkarza wyłożył… Bayern, a w zamian tego otrzymał prawo ściągnięcia zawodnika za darmo po sezonie gry w Bremie. Jaki miałoby to cel i czym różniłoby się od zwyczajnego wypożyczenia? Oczywiście ominięciem restrykcji związanych z FFP. I w zasadzie wszystko byłoby w tym momencie jasne i zrozumiałe, gdyby nie uparta postawa dyrektora Werderu. „Klub z Monachium nie brał udziału w tym transferze” – powtarzał dalej. Sęk jednak w tym, że zaangażowanie Bawarczyków i fakt, że wyłożyli kasę potwierdził Willi Lemke, wcześniej wieloletni menedżer klubu, a teraz przewodniczący Rady Nadzorczej.

Słowem – cyrk. Wszystko wskazuje w tej chwili na to, że najbardziej skompromitował się w całej tej sytuacji Baumann, który gdzieś po drodze totalnie pogubił się w swoich wyjaśnieniach i chciał chyba za wszelką cenę, by jego było na wierzchu. Czy kiedykolwiek dowiemy się jaka jest prawda? Możliwe, że dopiero za rok, gdy Bayern będzie ściągał Gnabry’ego do siebie, choć i Bawarczykom raczej nie pali się, by odsłaniać kulisy tego transferu…

Najnowsze

Anglia

Nie jest łatwo w ostatnim czasie być kibicem Manchesteru United

Piotr Rzepecki
3
Nie jest łatwo w ostatnim czasie być kibicem Manchesteru United

Niemcy

Niemcy

Trudna sukcesja. Dlaczego Bayern Monachium nie może znaleźć trenera

Michał Trela
10
Trudna sukcesja. Dlaczego Bayern Monachium nie może znaleźć trenera
Niemcy

Ciekawy przypadek w niemieckiej piłce. Kobieta trenerem trzecioligowca

Piotr Rzepecki
14
Ciekawy przypadek w niemieckiej piłce. Kobieta trenerem trzecioligowca

Komentarze

0 komentarzy

Loading...