Bardzo bawiło mnie, kiedy usłyszałem, jak ktoś mówił, że piłkarze Cracovii powinni zarabiać tyle, ile zawodnicy Škendiji. Chcielibyśmy! Niektórzy tam dostają więcej niż najlepsi piłkarze w ekstraklasie. Nie zmienia to faktu, że w pełnej dyspozycji mieliśmy obowiązek ich przejść. Tę porażkę biorę na siebie i muszę z tym żyć – tłumaczy eurowpierdol Jaciek Zieliński, trener Cracovii.
FAKT
Mistrzowski spokój. Fakt dość optymistycznie ocenia zwycięstwo Legii.
Szkoleniowiec dobrze wiedział, że największym atutem przeciwników są ofensywni gracze, dlatego postanowił zabezpieczyć środek pola. „Kopa” zagrał solidne spotkanie, ale najlepszy na boisku w zespole z ul. Łazienkowskiej był Arkadiusz Malarz. Doświadczony bramkarz kilka razy uchronił mistrza Polski przed stratą gola. Legioniści oddali inicjatywę Trencinowi i czekali na okazje do kontrataków.
Cel Arkadiusza Milika: potwierdzić swoją wartość.
Miasto zwariowane na punkcie piłki właśnie straciło swoją największą gwiazdę – Gonzalo Higuaina. Argentyńczyk był nieśmiało porównywany w Neapolu do Diego Maradony, który w stolicy Kampanii ma status boga. Po tym jednak, jak przeszedł do Juventusu, z bohatera stał się wrogiem numer jeden. Piłkarzem mającym go godnie zastąpić jest Polak, który kosztował aż 32 miliony euro. – Milik jest bardzo ceniony we Włoszech. W Napoli znajdzie trenera, który może jeszcze bardziej podnieść jego umiejętności. Ofensywny styl gry będzie odpowiedni dla tego napastnika – twierdzi dziennikarz sportowy Antenna 5 Alessandro Marinal.
Rumak mówił jedno, a zrobił drugie – przypomina się wywiadem Sergiej Kriwiec.
W Polsce do tej pory grał pan tylko w Lechu. Jak pan wspomina ten czas?
– Poznań dał mi dużo: zdobyłem mistrzostwo, poznałem żonę. Uważam jednak, że może pożegnanie z klubem mogło być inne. Sytuacja była dziwna – trenerem był wówczas Mariusz Rumak i w okresie przygotowawczym przed sezonem zapewniał mnie, że będzie na mnie stawiał. Ale gdy przyszła do klubu oferta z Chin, powiedział, żebym odszedł, bo nie widzi mnie w składzie. Czyli jedno mówił, a drugie zrobił. Być może był pod presją władz klubu, które chciały na mnie jeszcze zarobić. Nie chciałem się więc z nikim kłócić, podziękowałem i wyjechałem.
GAZETA WYBORCZA
Legia słaba, ale wynik znakomity. GW ze swoim tekstem pomeczowym jest bliższa prawdy.
– Jakości w tym wszystkim było niewiele, ale to nie ona się liczy. Najważniejszy jest końcowy rezultat. Walczyliśmy, harowaliśmy przez 90 minut, by go osiągnąć. Gratuluję chłopakom koncentracji, dobrej gry w defensywie, no i szczególnie Arkowi Malarzowi, który wybronił nam kilka strzałów – powiedział trener Besnik Hasi. Albańczyk na konferencji był spokojny. Wcześniej 90 minut się denerwował. Nie minęło pół godziny, a już stał przy linii bez marynarki. A nawet nie tyle stał, ile się wściekał. Sędzia techniczny w pierwszej połowie upominał go dwukrotnie. Ale Hasi wciąż skakał, krzyczał, czasem bił brawo, lecz częściej bezradnie rozkładał ręce. Denerwował się, ale jego nerwy kibice mistrza Polski doskonale rozumieją. Albańczyk chce, by Legia dominowała, jednak potrzebuje do tego odpowiednich wykonawców. Tych wciąż brakuje. Do Herthy Berlin sprzedany został Ondrej Duda, a poważnej kontuzji doznał Guilherme. I choć Legia we wtorek podpisała kontrakt ze skrzydłowym Steevenem Langilem, a następnym wzmocnieniem ma być obrońca Zagłębia Lubin Maciej Dąbrowski, to na kreatywnych piłkarzy Hasi wciąż czeka. – Potrzebujemy wzmocnień, i to na wielu pozycjach. Mam nadzieję, że jeden z graczy dołączy do nas jeszcze przed spotkaniami z Trencinem – mówił trener po ostatnim remisie ze Śląskiem. Po środowym meczu o tym nie wspomniał. Powiedział tylko, że liczy, iż nie straci Nemanji Nikolicia. Węgier na razie jest dla Legii niezastąpiony. Strzelił cztery gole w eliminacjach Ligi Mistrzów.
SUPER EXPRESS
Łatwiej ich ograć, niż wymówić nazwę – mówi w rozmowie z Superakiem Maciej Dąbrowski, obrońca Zagłębia.
– Nie jestem w stanie wymówić tej nazwy i nie podejmę się tego – śmieje się Dąbrowski, gdy namawiamy go na mały test. (…) – Na razie tylko w żartach mówimy o fazie grupowej Ligi Europy, bo nie napinamy się, że musimy koniecznie do niej awansować – mówi Dąbrowski. – W czym tkwi nasza siła? Jesteśmy dobrze przygotowani pod względem fizycznym i poukładani taktycznie przez trenera. Jednak przede wszystkim tworzymy zgraną drużynę, jesteśmy jak wielka rodzina. Po meczu potrafimy długo siedzieć w szatni i rozmawiać o tym, co było w naszej grze dobre, a co złe. Czuć więź między zawodnikami, czego w życiu jeszcze nie doświadczyłem. W klubie nikt nie panikował, gdy jesienią zdarzyły się 3-4 porażki z rzędu – podkreśla Dąbrowski. Po zwycięskich karnych i wyeliminowaniu Partizana piłkarze wyszli z szatni o 2 w nocy, ale już o 10.30 trener Piotr Stokowiec zarządził trening. – Trener jest wymagający, ale jednocześnie pozwoli na małe piwko po wygranym meczu, bo wie, że jesteśmy profesjonalistami i następnego dnia będziemy pracować na 100 procent – mówi obrońca Zagłębia.
Obok Kamil Grosicki nie owija w bawełnę: Terroryści nie dają nam żyć.
Mimo zawirowań wokół tego transferu nie rezygnujesz z marzeń, czyli gry w ulubionej lidze angielskiej?
– Uważam, że to najlepszy moment na zmianę klubu, bo mam już 28 lat. Miniony sezon we Francji miałem dobry, a na Euro też nie zawiodłem. Zrobiłem swoje, teraz agent musi się wykazać, jaki jest mocny. Myślałem, że sprawy potoczą się szybciej.
(…)
Ataki terrorystyczne też są powodem, dla którego chcesz wyjechać z Francji? W dniu zamachu byłeś niedaleko Nicei.
– Byłem z całą rodziną w oddalonym tylko o 30 km Monako. To przykre, że akty terroru we Francji zdarzają się tak często i Francuzi nie mogą sobie z tym poradzić. Mieszkając tu, nie można uciec myślami od tego, co się dzieje. Nie jest to komfortowa sytuacja dla mnie i całej rodziny.
Na kolejnej stronie pomeczówka Legii i tekst o zarobkach Milika, który zarobi 50 milionów.
Transfer Arkadiusza Milika (22 l.) do Napoli, który ma być dopięty w najbliższych dniach, zapewni napastnikowi reprezentacji Polski fortunę. Zdaniem dziennikarzy “La Gazetta dello Sport” działacze Neapolu proponują mu pensję w wysokości 2,5 mln euro rocznie. Zatem pięcioletnia umowa dałaby wychowankowi Rozwoju Katowice ponad 50 mln zł! Informacja o tym, że wicemistrz Włoch zdecydował się na zakup Milika, pojawiła się wczoraj na pierwszych stronach wszystkich sportowych gazet w Italii. Dziennikarze są zgodni co do długości umowy, natomiast padają różne kwoty przy okazji tego transferu – od 26 do 34 mln euro. Źródła zbliżone do osób przeprowadzających tę transakcję twierdzą jednak, że dokładna kwota ma wynieść 32 mln euro plus bonusy. To oznaczałoby nie tylko nowy polski rekord transferowy (Krychowiak kosztował 28 mln euro), rekord wszech czasów Ajaksu, ale też drugi co do wysokości transfer w historii ligi holenderskiej, która posłała w świat wielu wspaniałych piłkarzy. Droższy od Milika był tylko Memphis Depay, za którego Manchester United latem 2015 roku zapłacił PSV Eindhoven 34 mln euro.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Okładka.
To już tradycja – bez Nikolicia ani rusz.
Jeden mądry kontratak, sporo szczęścia i amulet w postaci „madziarskiego bombardiera”, jak przestawił Nemanję Nikolicia spiker na stadionie w Żylinie. Tak wyglądał przepis na bardzo ważną wygraną stołecznej drużyny, mocno uchylającą drzwi jeszcze nie do Ligi Mistrzów, ale do zapewnienia sobie miejsca w Lidze Europy. Fakt, legioniści mieli fart, fortuna imm sprzyjała, ale za kilka dni nikt o tym nie będzie pamiętał. Plan Legii na ten mecz miał być prosty. Przede wszystkim trzeba było przetrwać początek spotkania. Słowacy lubią rzucić się na przeciwnika od pierwszych minut i to skutecznie, co pokazali w dwumeczu z Olimpiją Lublana. Przyzwyczaić się do sztucznej nawierzchni i nie cackać z zawodnikami Trenčina, kiedy można, zagrać ostrzej, na pograniczu faulu. Założenia to jedno, realizacja drugie. Mistrzowie Polski przy odrobinie szczęścia mogli zaskoczyć rywali już w pierwszej minucie, Nemanji Nikoliciowi zabrakło niewiele. Trenčin przejął inicjatywę, długo utrzymywał się przy piłce, prowadził grę, ale zagrażał Legii głównie piekielnie mocnymi strzałami Jakuba Holoubka, ale Arkadiusz Malarz sobie z nimi radził. Efektownie, powodując jęk zawodu na trybunach. Im dalej w mecz, tym więcej jakości było po stronie gospodarzy. Bardzo miło było popatrzeć jak rozgrywają piłkę, jak się przy niej utrzymują, jak są zaawansowani technicznie. To ładne, ale jedynie w przypadku, kiedy umie się to połączyć ze skutecznością. A z tym przeciwnicy mistrzów Polski mieli problem.
Na tej samej stronie potwierdzenie: Dąbrowski przejdzie do Legii za 300 tysięcy euro i umową na trzy lata.
Dalej mamy tekst o Neapolu, a także rozwinięcie tego o Miliku, który cytowaliśmy w Fakcie. Z kolei dziś Zagłębie gra w III rundzie eliminacji Ligi Europy – w Lubinie w ciszy planują kolejny skok.
Tym razem dla dobra szatni podjęto decyzję, żeby w bieżącym tygodniu żaden z zawodników nie kontaktował się z dziennikarzami. Żadnych wywiadów. Tylko oficjalna konferencja i… do zobaczenia po meczu. „Cisza w eterze” ma służyć lepszemu przygotowaniu się do boju z SonderjyskE. W Zagłębiu zdają sobie sprawę, że stoją przed szansą na awans do fazy play-off. Dla lubinian, którzy nigdy dotąd w pucharach nie dotarli dalej niż do drugiego przeciwnika, już samo to jest wielką sprawą. – W sporcie trzeba trzech rzeczy: szczęścia, dobrze przygotowanej drużyny, która wie, czego chce, oraz pieniędzy. Czasami okazuje się, że wystarczy mieć dwie z tych trzech rzeczy, żeby odnieść sukces. My tak przeszliśmy Partizan. Nie mamy wielkiej kasy. Nawet w polskiej lidze mamy 6-7. budżet, ale mecze z Serbami mogą się okazać kamieniem milowym dla tej drużyny i całego klubu. Ci chłopcy już wierzą, że możemy być się z każdym – mówi prezes Zagłębia Robert Sadowski.
Jacek Zieliński, trener Cracovii, przyznaje: Słabo graliśmy w obronie.
Jak to możliwe, że tydzień po dobrym meczu z Piastem gracie tak słabe spotkanie z Bruk-Betem?
– Miałem dużo zastrzeżeń do gry obronnej całej drużyny. Przy pierwszym golu Marcin Budziński powinien szybciej podejść do rywali. Przy drugim golu Grzegorz Sandomierski niepotrzebnie wychodził z bramki. Ale czemu nikt nie mówi o tym, że w pierwszej sytuacji był spalony, a w drugiej piłka wyszła za linię końcową? Mniejsza z tym, bo to drobiazgi, a my błędów zawsze najpierw szukamy u siebie. Musimy pracować nad tym, by wahania formy były jak najmniejsze. Nikt z nas nie twierdził, że będziemy miażdżyć kolejnych rywali. Pierwszy mecz nam wyszedł, drugi nie, gramy dalej.
(…)
Škendija nadal walczy o awans do Ligi Europy. Przeszła Nefczi Baku.
– Bardzo bawiło mnie, kiedy usłyszałem, jak ktoś mówił, że piłkarze Cracovii powinni zarabiać tyle, ile zawodnicy Škendiji. Chcielibyśmy! Niektórzy tam dostają więcej niż najlepsi piłkarze w ekstraklasie. Nie zmienia to faktu, że w pełnej dyspozycji mieliśmy obowiązek ich przejść. Tę porażkę biorę na siebie i muszę z tym żyć.
Pozostałe tematy:
– Kapustka szlifuje formę
– Sasin zawieszony na dwa mecze
– Hebert z Piasta jest na sprzedaż
– Koniec eksperymentów Wdowczyka
I jeszcze niekończący się serial z Pawłem Cibickim w roli głównej, który chyba zagra dla Polski, choć wciąż nie jest to pewne.
Niedawno był pan na zgrupowaniu młodzieżowej reprezentacji Szwecji.
– Hakan Ericson (selekcjoner – przyp. red.) mnie zaprosił, chciał sprawdzić, jak będę się tam czuł i tak dalej. Od razu powiedziałem, że nie będę grał w meczu, z respektu dla reprezentacji Polski. Zrozumiał to.
(…)
Przekonało to pana, czy nadal jest pan zdecydowany na Polskę?
– Ja wiem, co wybiorę, i niedługo się dowiecie. Miałem niedawno dobrą, długą rozmowę z Marcinem Dorną. Będzie dobrze.