To na takie sytuacje wymyślono określenie “w dupach się poprzewracało”. W skrócie sprawa wygląda tak: kibice Korony nie byli w stanie zapewnić, że oprawa, którą szykują na mecz z Górnikiem, nie wiąże się z odpaleniem pirotechniki, więc prezes Marek Paprocki uznał, że nie może dać na nią przyzwolenia (trudno, żeby przyklasnął i samemu stanął na sektorze z racą). W rezultacie kibice stwierdzili, że muszą za to ukarać (!!!) klub, czyli zrobić na stadionie rozpierduchę (!!!), za którą posypią się na Koronę kary finansowe (!!!). Zapomnieli tylko o jednym – celując w kogoś warto najpierw nauczyć się obsługiwać broń.
Widzieliście, co się działo podczas multiligi na stadionie w Kielcach. W ramach chorego protestu co chwilę na murawie lądowała raca. Mecz był przerywany dwa razy, a byłby pewnie i z dziesięć, gdyby nie interwencja piłkarzy. Reakcja? Komisja Ligi uznała (za co trzeba ją pochwalić), że nie ma sensu karać klubu za nieswoje grzechy, oberwało się za to kibicom. Zakaz wyjazdu na dwa mecze i 35 zakazów stadionowych. Ot, logika kibica. Wymierz działo w klub, strzel w powietrze, samemu zgiń od rykoszetu.
To tak w skrócie. W rzeczywistości sprawa jest nieco bardziej złożona.
Kibice rzucający race na boisko (od 4:38)
Relacja zarząd klubu-kibice to często typowa trudna miłość – obie strony kłócą się na każdym kroku, rzucają w siebie talerzami, ale żyć bez siebie nie mogą. To znaczy: klub bez kibiców jest potrzebny jak wywrotka piasku na Saharze, tak jak i kibice bez dobrego zarządu mogliby sobotnie popołudnia spędzać co najwyżej w lesie na grzybach. Spory sporami, ale obu stronom zwykle zależy na tym, żeby w końcu wypracować jakiś sensowny kompromis. Gorzej, jeśli jednej z nich zaczyna odjeżdżać świat i kompletnie przestaje rozumieć swoją rolę.
Poszło o to, że prezes Paprocki nie wyraził zgody na zaprezentowanie oprawy z bardzo prozaicznego powodu – kibice nie byli w stanie go zapewnić, że jednym z jej elementów nie jest pirotechnika. To żadna tajemnica, że w wielu klubach funkcjonuje to na zasadzie cichego przyzwolenia – odpalajcie race, ale jeśli pojawią się jakieś kary, pomożecie nam je pokryć. Sprawa jest o tyle skomplikowana, że z prezesem Paprockim rozmawiał formalny zarząd Stowarzyszenia Kibiców, który władzę sprawuje już tylko na papierze. Podczas wyjazdu kibiców do Łęcznej doszło do zamachu stanu – grupka od dłuższego czasu kopiąca dołki pod Stowarzyszeniem stwierdziła wtedy, że koniec tego dobrego i to ona teraz przejmuje władzę. Podoba się? Fajnie. Nie? Dostajesz po mordzie. I rzeczywiście – doszło do rękoczynów.
Takie tam kibicowskie klimaty.
No i ci, którzy wśród kibiców pełnią teraz mniej więcej taką rolę jak klubowa paprotka (mimo że formalnie wciąż są decyzyjni), poszli rozmawiać z prezesem o oprawie. Prezes większych zastrzeżeń nie miał – oprawa spoko, potrzebował tylko zapewnienia, że nie wiąże się ona z użyciem pirotechniki. Zarząd Stowarzyszenia takiego słowa nie dał, bo i skąd miał wiedzieć, co planują goście, którzy siłą odsunęli ich od jakiegokolwiek głosu decyzyjnego. Burdel w strukturach poskutkował tym, że oprawa przystroi co najwyżej kanciapę któregoś z jej autorów.
Cała nienawiść została skupiona na Paprockim, ale umówmy się: oburzać się na prezesa klubu za to, że nie chce na stadionie rac, to jak oburzać się na celnika, który nie wpuścił przez granicę samochodu z przyczepą pełną granatów. Kibice żyją jednak w swoim świecie – w oświadczeniu sugerują, że winnymi dwukrotnego przerwania meczu z Górnikiem są:
a) prezes, który sprawił, że kibice byli podczas meczu niezadowoleni (!!!)
b) ochrona, która nie zapobiegła wniesieniu środków pirotechnicznych (!!!)
Osoby, które odpalały i rzucały race na boisko – jak mniemamy – są święte.
Klub jednoznacznie odciął się od tego towarzystwa i bardzo dobrze. Nie ma sensu nadstawiać karku za ludzi, którzy mają przed oczami tylko szabelkę, a wymachując nią przez przypadek samych siebie skracają o głowę. Zresztą, nie spodziewajmy się zbyt wiele po ludziach, którzy wywieszają taki transparent:
(Fot. korona-kielce.pl)
„Korzeń wracaj” – tak, ewidentnie mówimy o samobójcach.
Foto główne: FotoPyk