Miało to wszystko wyglądać zupełnie inaczej. Manchester United po nieudanym eksperymencie z Davidem Moyesem postawił na trenera z wizją, reputacją, doświadczeniem i nazwiskiem. Louis van Gaal dostał też ogromne fundusze do wykorzystania w okienkach transferowych oraz praktycznie wolną rękę. Miało być fantastycznie – Blind zabezpiecza tyły, Martial czy Depay ogarniają przód, w międzyczasie budzi się Rooney. W 30. kolejce derby z Manchesterem City miały być meczem o to, kto zajmie pole position na ostatniej prostej wyścigu o mistrzostwo.
O tym, jak spektakularnie rozminęły się plany “Czerwonych Diabłów” z dzisiejszą rzeczywistością niech świadczy zainteresowanie, z jakim śledzono wczoraj derby Londynu. Chelsea bardzo długo przegrywała z West Hamem United i gdy dowiozła ten wynik do końca – przed dzisiejszym starciem czerwona część Manchesteru traciłaby do “Młotów” aż pięć punktów. Skończyło się na remisie, ale to i tak nie powinno specjalnie pocieszać fanatyków z robotniczego miasta. Piąte miejsce, w dodatku za West Hamem United, za gośćmi o zupełnie innym budżecie, innych tradycjach i inaczej opłacanych zawodnikach, to policzek w twarz. To żywy, namacalny i wymierny dowód na to, jak przestrzelone było zaufanie, którym obdarzono holenderskiego szkoleniowca.
GOSPODARZE Z CITY WYGRYWAJĄ MECZ! KURS 1,92 BEZ MARŻY W BETANO
Porażki z West Bromwich czy Sunderlandem są przeplatane przez wymęczone jednobramkowe zwycięstwa, ale to zdecydowanie za mało, by ktokolwiek na Old Trafford mógł patrzeć w tabelę z zadowoleniem.
Chyba że przyjmiemy nienawiść jako główny motor napędowy kibiców “Czerwonych Diabłów”. Pewnym pocieszeniem dla nich podczas śledzenia ligowej hierarchii może być pozycja lokalnego rywala. Manchester City miał przecież równie mocarstwowe ambicje, w dodatku start ligi zaliczył taki (pięć efektownych zwycięstw), że niektórzy spodziewali się zdobycia mistrzostwa jeszcze przed PSG. Sam Joe Hart, bramkarz wyglądający na dość rozgarniętego, trzeźwo zauważał, że nakłady na klub, determinacja całego środowiska i ogółem warunki po błękitnej stronie miasta są takie, że walka nie powinna się toczyć o pojedyncze mistrzostwo, ale wręcz wieloletnią dominację.
Pamiętając o tych wielkich słowach, ciężko dziś nie spojrzeć w tabelę z uśmiechem. Oparty na bliskowschodnich fortunach klub ogląda plecy nie tylko zawsze silnego Arsenalu, ale też Tottenhamu no i oczywiście Leicester City. Ci ostatni to ogromne, właściwie bezprecedensowe zwycięstwo kopciuszka w świecie “modern football”. Drużyna skonstruowana nakładami mniejszymi, niż te wydane w jednym okienku transferowym przez Citizens patrzy w tej chwili ze szczytu tabeli, widząc w dole coraz mniejsze punkciki. Wybaczcie, ale piętnaście punktów – a tyle przed dzisiejszymi derbami wynosi przewaga lidera nad Manchesterem City – to jakaś baśń, jakaś bajkowa, alternatywna rzeczywistość.
POWYŻEJ 3,5 GOLA, KURS 3,40 W BETANO!
Tak się po prostu we współczesnej piłce nie dzieje, taki scenariusz nie ma prawa bytu. A jednak. Citizens mimo świetnego startu i wielkich planów, dzisiaj walczą z lokalnym rywalem już tylko o zachowanie ułudy, o zachowanie matematycznych szans na tytuł. Nie chodzi już nawet o Leicester City, które przecież ma jeden rozegrany mecz więcej. Nad Manchesterem City coraz pewniej rozgościły się przecież także dwa londyńskie kluby. Nawet zakładając totalną katastrofę i taśmowe gubienie punktów przez lidera – wciąż podopieczni Manuela Pellegriniego są dopiero trzecim kandydatem do udanego pościgu.
A przecież jest jeszcze Liga Mistrzów, gdzie Manchester City czekają dwa bardzo ciężkie mecze z PSG, słynne El Ca$hico. W Premier League zaś wyjazd na spotkanie z Chelsea i starcie z Arsenalem na własnym terenie, w przedostatniej ligowej kolejce. Ujmijmy to tak: dogonienie Leicester City to raczej marzenie pokroju Lecha Poznań odrabiającego po wczorajszej porażce osiemnaście punktów straty do Legii. A może i wyzwanie większe – bo przecież w Anglii obu Manchesterów nie uratuje podział dorobku na dwa.
Właściwie w tym momencie “Citizens” muszą… obracać się za siebie, by nie wypaść z czwórki. Po wczorajszym remisie WHUFC jest już o punkt, a porażka w derbach oznacza, że na plecy wskoczy także rywal z drugiej strony miasta.
MANCHESTER CITY WYGRA DOKŁADNIE JEDNYM GOLEM? KURS 3,65 W BETANO!
Już teraz jednak wiadomo, że jakkolwiek ułoży się ten sezon i jakkolwiek ułoży się dzisiejsze 90 minut – ten sezon w całym Manchesterze trzeba będzie uznać za stracony. United nawet nie zbliżą się do walki o mistrzostwo, Citizens prawdopodobnie ją przegrają.
A jak wiemy z Zabrza, z Łodzi czy Krakowa – nieudany sezon mogą uratować tylko zwycięskie derby. I to może być stawka wyższa niż zachowanie złudzeń co do mistrzostwa (City) czy miejsca w pierwszej czwórce (United).