Praca. Walka. Determinacja. Rywalizacja. Zaangażowanie. Tymi słowami Mariusz Rumak zapowiadał mecz Śląska z Ruchem w brawurowej produkcji klubowej telewizji. Panie trenerze, i po co było rzucać słowa na wiatr? Jedyną walkę prowadzili dziś kibice przed telewizorami – oczy się zamykały, a przecież głupio byłoby przespać dzisiejszy hit.
Rumak chlapnął jęzorem kilka banałów, żeby przyciągnąć ludzi na stadion, a piłkarze zabawili się w trolli i zrobili wszystko, żeby tylko tych słów nie potwierdzić. O ile jeszcze pierwsza połowa zapewniała jakiekolwiek emocje (Mervo strzelił z niczego w poprzeczkę, zadbał też o atrakcje kabaretowe, próbując strzału z pięćdziesięciu metrów, no i akrobatyczne, decydując się na nożyce, do tego Pich nastrzelił z całej pety bramkarza, a ten sparował piłkę na słupek), to druga…
Lepsze od oglądania drugiej połowy byłoby czytanie Elizy Orzeszkowej i popijanie rumianku. Siedzenie w kolejce do okienka w przychodni i słuchanie mądrości życiowych starszych babek. Wgapianie się w odkręconą tubkę pasty i patrzenie, jak ta wysycha. Rozebranie się i pilnowanie ubrania. Wszystko. Szacunek dla tych, którzy nie przycięli komara. Zasługujecie na medal, naprawdę.
Jedni i drudzy grali w ligowe pitu pitu, aż w końcu jedyny uczciwy na boisku Dwali pękł i przytomnie stwierdził, że należałoby dać ludziom jakiekolwiek emocje, skoro ci zapłacili za wejściówki. Podał do Lipskiego, ten trochę pokręcił, piłka trafiła pod nogi Efira, ale piłkarz Ruchu był właśnie pomiędzy ósmym ziewnięciem a piątym przetarciem oczu i nie bardzo ogarnął, że trzeba wygrać walkę o pozycję z Zielińskim. To był jedyny pozytywny akcent w drugiej części tego smutnego jak pizda meczu.
Mecz w Bielsku – dramat. We Wrocławiu – to samo. Takie to były przystawki, że nic tylko lecieć po nich do kibla. To tak jakbyśmy mieli w perspektywie kolację w Sheratonie, a przed wyjściem na rozbudzenie apetytu najedli się przypalonej wątróbki upichconej przez cykniętego Heńka gdzieś na melinie. Jeśli dzisiejszego wieczora unikniemy problemów gastrycznych, trzeba będzie odtrąbić sukces.
Fot. FotoPyk