Reklama

Smród, żebro, źdźbła i joby czyli zazębianie na posesji

redakcja

Autor:redakcja

15 marca 2016, 12:44 • 9 min czytania 0 komentarzy

Mamy nowe domy, nowe fabryki, nowych trenerów, codziennie program w telewizji, „Pegaz”, „Sonda”, „Eureka”… a, nie – „Eureki” jeszcze nie przywrócili. W kurs powrotu do czasów PRL wpisali się sędziowie, gwiżdżąc jak za dawnych, niedobrych czasów i dając rozgorączkowanym kibicom asumpt (mądre słowo) do formułowania podejrzeń, teorii spiskowych oraz paru tradycyjnych pieśni masowych. Tabela zastygła w nerwowym oczekiwaniu na trzy nadchodzące kolejki, trzy nadchodzące kolejki niepewnie zerkają w prognozę pogody, prognoza pogody wzrusza ramionami, a trenera Jacka Zielińskiego wciąż coś ciska od ściany do ściany, nooo!

Smród, żebro, źdźbła i joby czyli zazębianie na posesji

KORONA KIELCE – ŚLĄSK WROCŁAW 2:2

Tym razem poniedziałek zaczął się w piątek.

Gol! – ucieszyli się kibice Śląska.

Co? – zdziwili się kibice Korony.

Reklama

Źdźbło! – zarechotali goście.

Przepraszam – sumitowała się murawa – Jestem tu nowa, jeszcze nie ogarniam niuansów…

Sponsorem meczu był producent zestawów do wirtualnej rzeczywistości. Na beta-testera wybrał sobie sędziego Gila, ale okazało się, że arbiter już jeden zestaw ma wbudowany.

PIAST GLIWICE – PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA 3:2

„…a potem napięcie musi rosnąć.” I rzeczywiście rosło, rosło…

Balon rośnie że aż strach, przebrał miarę…

Reklama

Miarę przebrał Adam Deja faulując Mateusza Maka. Nie dość, że zabrał drużynie punkt, to jeszcze był to najżałośniejszy faul w rundzie wiosennej. Do tej pory widziałem napastników żebrzących u sędziego o odgwizdanie rzutu karnego, ale pierwszy raz widziałem obrońcę, którzy usiłuje wyżebrać u przeciwnika jego upadek.

Oczywiście, dać też znać o sobie Paweł Baranowski, który… E, wiecie co? To był na tyle emocjonujący mecz, że się nie będę znęcał. Najważniejsze, że dużo się działo, a kto komu co wygrał, kto komu co zawalił – ma znaczenie drugorzędne. Społeczeństwo domaga się więcej takich meczów!

Hmm… – społeczeństwo rzeczywiście się domagało, ale jednak czuło się niekomfortowo, gdy jakaś, przypadkowa bądź co bądź, jednostka artykułowała żądania w jego imieniu

JAGIELLONIA BIAŁYSTOK – GÓRNIK ŁĘCZNA 1:0

Pitryyyyy! – krzyknął Rafał Dębiński w szóstej minucie.

Po raz drugi krzyknął prawie godzinę później gdy Rafał Grzyb trafił w poprzeczkę. Po raz trzeci – gdy bramkę strzelił Konstantin Vassiliev, ale wtedy nie było go słychać, bo krzyczeli wszyscy, a najgłośniej trener Probierz.

Bartłomiej Drągowski, chcąc rozproszyć przeciwników, tym razem podciągał się na poprzeczce. Fortel się nie udał – przeciwnicy uznali, że jeśli podciąga się tylko raz, to jest cienki, bo oni potrafiliby ze trzy, ale im się nie chce.

CRACOVIA – LEGIA WARSZAWA 1:2

Pana cenię jako dobrego sędziego… – wrzeszczał trener Zieliński do sędziego Przybyła, który w sobotę biegał za technicznego.

Dobra – emocje, rozumiem. Nerwy, stresy, furkoczące z wysiłku nadnercza – wiadomo. Ale są chyba jakieś granice bitewnego szału? „Jako dobrego sędziego”? „Cenię”? Sędziego Przybyła? Really?

Niestety, trener Zieliński i jego zawodnicy nie umieli przegrać – szkoda, bo mecz był super, nooo! Działo się, tyle, że kredki gotowały się od rysowania diagramów, a ołówek trzeba było zmieniać trzykrotnie, nooo! Flagi wiuwały, Arkadiusz Malarz się tarzał i nawet Stanisław Czerczesow czasem ręce z kieszeni wyjął, jobem rzucił i bladzią poprawił, nooo! Ale nie – koniecznie trzeba było szukać ratunku w taniosze i spisków szukać, nooo! Przykre, nooo!

RUCH CHORZÓW – LECH POZNAŃ 1:3

Dawno, dawno temu, pewien brodaty majsterkowicz uskutecznił z żebra kobietę. Trener Urban poszedł krok dalej i z kontuzjowanego żebra Karola Linettego wykombinował skutecznego Darko Jevtcia i skutecznego Macieja Gajosa. Za to chorzowskie trybuny wykombinowały, że „mecze są od pokazów pirotechniki”. Ponieważ Lech Poznań żyje jeszcze przedpotopowymi miazmatami, że mecze są przede wszystkim od ich rozgrywania i wygrywania – wygrał 3:1.

Ale jaja! – jęknął pan Alojz, gdy Mariusz Stępiński strzelał bramkę kontaktową.

Spoko wodza – powiedziały wezwane do odpowiedzi – Przejdzie nam. Liczy się efekt.

ZAGŁĘBIE LUBIN – POGOŃ SZCZECIN 1:1

Czy Pogoń staje się murasiozależna? – zastanawiała się Sonia Śledź.

Pogoń? Cała liga staje się murasiozależna: facet strzela gola na 0:1, potem zawala kontrę na dwustuprocentowe 1:2, a wreszcie bierze w bęben piłkę na dwustupięćdziesięcioprocentowe 2:1. Człowiek-orkiestra i gdyby nie Dawid Kudła, to nie mówiłoby się o…

No właśnie – gdyby nie Dawid Kudła. Oraz gdyby nie świetnie grające Zagłębie Lubin. Swoją drogą, jest coś bardzo krzepiącego w postawie Zagłębia i Termaliki. Do tej pory mówiło się o pierwszej lidze, że przaśna, że siłowa, że toporna, a tu proszę: przychodzą stamtąd dwie drużyny i obie grają piłkę inteligentną, by nie powiedzieć, intelektualna, elegancką, wyrafinowaną momentami…

A potem i tak cały szoł kradnie Rafał Murawski…

GÓRNIK ZABRZE – LECHIA GDAŃSK 1:1

Coś drgnęło w Górniku czy to tylko Lechia na wyjeździe czyli „Ej, kto chce nam zabrać punkty? Tanio, okazja, skarpety polecam!”?

Tylko zwycięstwo! Górnicy, tylko zwycięstwo! – trybuny przed meczem miały jasno sprecyzowane żądania.

A potem na scenę wyszedł książę Grzegorz z Pyskowic i najpierw łucznikiem wybronił strzał Michała Chrapka, potem syreną strażacką zatrzymał Grzegorza Kuświka, wreszcie bujaniem gołębi przestraszył Miloša Krasicia, a z Flavio nieustannie robił rolnika w polu.

Niech będzie remis! Górnicy, niech będzie remis! – trybuny uznały, że w danych cyrkumstancjach nie warto kusić losu.

TERMALICA BRUK-BET NIECIECZA – WISŁA KRAKÓW 2:4

Yyyy… – Głos Wewnętrzny nie bardzo wiedział, co powiedzieć, bo wydawało mu się, że śni. Za to Opinia Publiczna wiedziała, co powiedzieć, ale nie była w stanie nic wykrztusić, bo pokładała się ze śmiechu. To był kolejny ekstraklasowy poniedziałek, w czasie którego wszystko stało na głowie, bramki sypały się gęsto, zmarli wstawali z grobów i zaliczali asysty, nieumarli zaliczali gole, a oba zespoły grały „na Świerczewskiego”, przy czym Termalica grała bardziej „na Piotra” czyli „na chaos”, a Wisła bardziej „na Karola”…

…który nie został papieżem – powiedział ligowy poniedziałek, który uważał na lekcjach historii.

…czyli kulom się nie kłaniała.

Kibice rozchodzili się pełni wrażeń i komentarzy. Pozostał tylko lekki niesmak wywołany zatrudnieniem Dariusza Wdowczyka, ale i on, przeczekawszy korki przy wyjeździe, ruszył w końcu do domu.

BRAMKA KOLEJKI

Nie, Darko Jevtić nie, a mając do wyboru Macieja Gajosa i Konstantina Vassilieva, wybieram Łukasza Piątka.

KIKS KOLEJKI

Nemanja Nikolić nie trafia w piłkę wyłożona jak na patelni (i to takiej do paelli), Adam Deja pełznie z wysiłkiem przez pole karne, żeby ostatkiem sił wyrwać własne drużynie jeden punkt, Rafał Murawski zapomina, co to nogi co to piłka i jakie zależności zachodzą między, Miroslav Covilo głową robi coś, co Daniel Sikorski robił nogami, obrona Piasta Gliwice pokazuje Jozefovi Piačkowi jak się u nasz zachowuje pan kelner przy pracy i nawet nie chce napiwku. Bądź mądry, pisz wiersze…

Wygrywa Rafał Murawski. Jednak.

ASYSTA KOLEJKI

Miejsca od 12 do 6 zajmują asysty legionistów do Nemanji Nikolicia. Następnie: Wojciech Kędziora do Bartłomieja Babiarza, Gergo Lovrencsics przy 0:2. Miejsce trzecie: Dawid Kownacki przy 0:1, miejsce drugie – Władimer Dwaliszwili do Rafała Murawskiego, a wygrywa duet Bartosz Kapustka + Jakub Wójcicki „robiący” Erikowi Jendriszkowi „setkę” i okazję na gola kolejki.

INTERWENCJA KOLEJKI

Długo prowadził Arkadiusz Malarz interwencją z 67 minuty. Była tak efektowna, że nawet „Dzieł Zebrane” Dawida Kudły nie zdołały zrzucić bramkarza Legii z podium. W niedzielę jednak na boisku pojawił się Grzegorz Kasprzik i sytuacja stała się dramatyczna. Rozstrzygnął ją dopiero mądry ojciec Scholastyk, proponując pokojową egzekwę i podzielenie wyróżnienia między obu panów: dla Arkadiusza Malarza za tę konkretną interwencję, a dla Grzegorza Kasprzika za całokształt twórczości artystycznej, ze szczególnym uwzględnieniem jednej interwencji z pierwszej połowy i czterech z drugiej.

RANKING SĘDZIOWSKO-OKULISTYCZNY

Pan sędzia Gil (KK-ŚW) miał odgwizdać rzut karny – odgwizdał rzut wolny… dla faulujących. Miał zagwizdać rzut wolny – zagwizdał aut. Też w drugą stronę. Miał puścić – zagwizdał rzut karny… I to do ukichania… Minus piętnaście dioptrii.

Pan sędzia Musiał (PG-PBB) minus dwie dioptrie za niekonsekwencję w gwizdkach o kartkach, ale poza tym kolejny stabilny mecz i proszę, nie mówicie o faulu Piačka na Badii, bo zacznę drwić okrutnie.

Pan sędzia Kwiatkowski (JB-GŁ) – słabo łamane przez bardzo słabo: niezgwizdany karny dla Jagiellonii, idiotyczna druga żółta kartka dla Jakubiaka, wolne w trybie „bębna maszyny losującej”… Minus dziewięć dioptrii.

Pan sędzia Frankowski (C-LW) – średnio na jeża, starał się nie wcinać zanadto (czemu Hloušek skończył mecz bez żółtej kartki?), ale kiedy się wcinał, to też czasem od czapy, a na koniec

jeszcze wywalił na trybuny Jacka Zielińskiego (czyli „Pasy” dwa mecze bez trenera) i niech mnie ktoś przekona, że naprawdę musiał… /zerk na „Ligę od kuchni”/… OK, musiał. Minus trzy dioptrie.

Pan sędzia Marciniak (RCh-LP) – kolejny słaby mecz arbitra z Płocka. Niesłusznie nieuznana bramka Grodzickiego, dyskusyjny brak karnego dla Ruchu (choć ja bym też tego nie zagwizdał), itede, itepe… Minus osiem dioptrii, niestety.

Pan sędzia Raczkowski (ZL-PSz) przez większość meczu trzymał poziom, ale to, co zrobił w końcówce, było tragiczne, łamane przez daremne, łamane przez łodefak? Minus osiem dioptrii.

Pan sędzia Złotek (GZ-LG) o drugiej żółtej dla Gergela nie ma co dyskutować, o karnym po ręce Sobolewskiego można by było, ale pewnie pan sędzia się zaprze, a o karnym dla Górnika w 57 minucie i karnym dla Lechii w końcówce powinien z panem Złotkiem dyskutować przewodniczący Przesmycki albo okulista. Minus dwanaście dioptrii.

Pan sędzia Stefański (TBBN-WK) – włączył się nurt klopsowania, gwiżdżąc bardzo źle, nie dyktując karego dla Termaliki, kartkując losowo i jeśli dostaje tylko minus sześć, to głównie dlatego, że chcę tę rubryczkę zakończyć choć z cieniem optymizmu.

CYTAT KOLEJKI

Jacek Zieliński: „Pana cenię jako dobrego sędziego…”

Ommm, calmmm… A powtórzyłby pan to dzisiaj? Aha… Tak myślałem.

Żelisław Żyżyński: „Trener starał się was ustawiać spod ławki…”

Taki konus czy aż tak padało?

Przemysław Pitry: „Piłka nie była tak długo w posesji Jagiellonii…”

Bo Wojtek przeskoczył przez płot i przyniósł nam ją z powrotem.

Damian Dąbrowski: „Piłka do Miro Covillo w polu karnym i jest niesamowity smród”

Przestraszyła się, biedactwo…

Edward Durda: „Sylwestrzak żąda jeszcze agresywniejszego działania przy pokazaniu żółtej kartki”

Czyli czego? Wytrzaskania nią winowajcy po twarzy?

Sławomir Chałaśkiewicz: „Ta trawa jeszcze się nie zazębiła”

Ale zaziębiła się na pewno.

Wojciech Jagoda: „Wyobraziłem sobie Michała Probierza jako sędziego – to byłaby rzeźnia…”

A na liniach Zbigniew „Dajcie spokój z tym spalonym, jakie to ma znaczenie” Boniek i Tomasz „Wstawaj, przyjechałeś do nas, to teraz szanuj sędziów” Hajto…

Jacek Zieliński: „Nooo!”

…pasaran!

„POLIGON” W „USTAW LIGĘ”

Putnocky – 0 punktów, Mójta tak samo, Mraz nie zagrał… – liczył prezes LZS Poligon.

Kto za Mraza? – zapytał Głos Wewnętrzny, pamiętają, że w składzie LZS Poligon był Jakub Wójcicki.

Prezes popatrzył ciężko… Wójcicki był, ale jako trzeci rezerwowy, pierwszym był Patryk Mišak (1 punkt).

Cetnarski – 1 punkt, Flavio – 3… – mamrotał prezes – Razem 60 punktów.

Oraz – ku zaskoczeniu wszystkich – awans o 450 miejsc w klasyfikacji generalnej oraz o 75 w lidze „poligonowej” (kod: 453322109). Nieźle poszło też rezerwom – Kobieca Intuicja postawiła co prawda na na Linettego, ale pierwszym rezerwowym był Rafał Murawski, więc…

Niestety, liga „poligonowa” (kod: 453322109) ugrzęzła na miejscu dziesiątym – w trakcie kolejki wyskoczyła na chwilę na szóste, potem spadła na jedenaste, by w końcu wrócić na dziesiąte i niby do podium mamy tylko 64 punkty straty…

42 – sprostował Prostetnik Vogon Jeltz – 64 punkty straty macie do pierwszego miejsca.

Aha. Tu luzik-arbuzik.

Otwórzmy więc ich drzwi – nuciła Opinia Publiczna, sprawdzając tabelę ligi „poligonowej” (kod: 453322109) – Zajrzyjmy im do wnętrza.

Znowu się dzieje, nikt nie może być pewny dnia, godziny i pozycji: lider po poprzedniej kolejce – Gwiazdorski Skład prezesa Łukasza Białego oddzielił los lidera po 25. kolejce – Rogala prezesa Rogala – i spadł na miejsce siódme (Rogal natomiast zleciał teraz na siedemnaste). Nowym przodownikiem pracy „poligonowej” (kod: 453322109) został LubelTeam3 prezesa Łukasza Lubelczyka, wyprzedający Master OfPuppets prezesa ŚwiętegoTaribo Westy, których trenuje prezes Wierzba. Na czwartym Biedny bo głupi prezesa Pitersona (nie taki głupi, skoro na czwartym), na piątym MacMar 10 prezesa Gwozdza (a kolejne MacMary już na jedenastym, czternastym, dwudziestym pierwszym i dwudziestym piątym…), a następnie: FC Zuberki, Gwiazdorski Skład, arturofteam, KaesiacyFC Korniszon.

W klasyfikacji generalnej wypadamy słabo średnio – nasz lider zajmuje miejsce dwudzieste, pierwsza „poligonowa” (kod: 453322109) piątka mieści się w pierwszej pięćdziesiątce „generalki”… Jakieś pomysły? Tylko proszę, bez żartów o zatrudnianiu trenera Wdowczyka..

Andrzej Kałwa

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

0 komentarzy

Loading...