Reklama

Cali – kolumbijska kopalnia złota

redakcja

Autor:redakcja

07 marca 2016, 13:59 • 4 min czytania 0 komentarzy

Faryd Mondragon, Mario Yepes, Carlos Valderrama. Co łączy tych trzech legendarnych Kolumbijczyków, których wspominano z niemałym rozrzewnieniem aż do momentu, w którym kadra dowodzona przez Jamesa Rodrigueza rozpanoszyła się na mistrzostwach świata w Brazylii? Klub, z którego wypływali na szerokie wody.

Cali – kolumbijska kopalnia złota

Mimo że pewnie gdyby ktoś kazał wypisać wam setkę najlepszych akademii na świecie, ta w Cali mogłaby w ogóle nie przyjść wam na myśl, w Kolumbii cieszy się ona zasłużoną renomą. Nie tylko ze względu na to, jak ikoniczne postaci przywdziewały w przeszłości zielono-białą koszulkę.

Image and video hosting by TinyPic

– Ojciec jednego z naszych juniorów, Hugo Dazy powiedział nam, że odrzucił ofertę innego zespołu, opiewającą na 70 milionów pesos za podpis. Wolał jednak, by jego syn pobierał naukę w Cali. Podobnie było choćby z Kevinem Balantą, Atletico Nacional oferował mu duże pieniądze, a jednak zawodnik sam poprosił o to, byśmy go nie sprzedawali – mówi z dumą szef akademii Hernando Arias.

„Cantera de oro”. Kopalnia złota. Tak w Kolumbii mówi się o miejscu, w którym Deportivo Cali – nie ma w tym stwierdzeniu grama przesady – wykuwa swoją przyszłość. Nie jest wiedzą tajemną, że kluby z Ameryki Południowej nigdy nie narzekały na nadmiar pieniędzy, a jedyną szansą na jakąkolwiek stabilność jest stały odpływ utalentowanych zawodników za jak największe pieniądze.

Reklama

O ile kluby brazylijskie czy argentyńskie, także dzięki renomie ligi w której występują, sprzedają często swoje gwiazdy za grube miliony, o tyle sytuacja ekonomiczna i prestiż rozgrywek w Kolumbii jest nieporównywalnie niższy. Sprawia to, że często zanim utalentowany „Cafetero” trafi do Europy za spore pieniądze, często wcześniej w młodym wieku za bezcen wyrywają go z ojczyzny kluby z bogatszych lig – argentyńskiej Primera Division, Campeonato Brasileirao czy nawet meksykańskiej Liga MX. Tak było choćby z Falcao, którego River Plate wyjęło z klubu Millonarios de Bogota już w wieku piętnastu lat.

Praca na renomę klubu wśród europejskich skautów w Kolumbii jest więc znacznie trudniejsza, niż ma to miejsce w przypadku takich fabryk talentów, jakimi dysponują Gremio, Boca, River czy nawet Argentinos Juniors, którego markę rozsławili na świecie Juan Roman Riquelme, Esteban Cambiasso i przede wszystkim Diego Armando Maradona. Wymaga podobnego zaangażowania, a często jest znacznie mniej obficie nagradzana. Dość powiedzieć, że za absolutną gwiazdę zespołu, dziewiętnastoletniego Rafaela Santosa Borre Atletico Madryt zapłaciło w zeszłym roku niecałe trzy miliony euro, podczas gdy jego argentyński rówieśnik Angel Correa, który podobnie przebojem wdarł się do składu San Lorenzo kosztował już ponad dwa razy więcej.

W Cali robią jednak wszystko, by eksport kwitł. Ze świadomością, że każde kolejne nazwisko ich wychowanka na liście płac europejskiego giganta oznaczać będzie coraz lepszą pozycję negocjacyjną przy kolejnych transferach.

– Zatrudniamy w tym celu pięćdziesięciu trenerów, którzy mają pod swoją opieką stu osiemdziesięciu graczy w różnych kategoriach wiekowych. Ale pod stałą obserwacją naszych skautów znajdują się trzy tysiące kolejnych, którzy w każdej chwili mogą zostać dołączeni do którejś z drużyn juniorskich – mówi Arias.

Do klubu każdego dnia zjeżdżają agenci, którzy chcieliby, by ich najmłodsi klienci uczyli się futbolu w najlepszej szkole w kraju. Chłopcy zapatrzeni może nie w Valderramę, którego większość z boiska pamiętać nie będzie, ale w znacznie żywsze przykłady Cristiana Zapaty, Jeisona Murillo, Abela Aguilara czy Luisa Muriela, których regularnie oglądają w charakterystycznym żółtym trykocie kadry narodowej.

– Co chwilę przychodzi do mnie ktoś i mówi: „słuchaj, mam dla ciebie idealnego gracza”. Zanim jednak zgodzę się kogoś przyjąć, poddaje się go dokładnym badaniom medycznym, testom ewaluacyjnym, porówuję go z zawodnikiem który gra u nas na jego pozycji i dopiero wtedy mogę wydać na jego temat opinię – tłumaczy Arias. Klub dysponuje też szeroko zakrojonym skautingiem, który obejmuje cały region, a także – dzięki współpracy z Augustinem Garizabalo – wybrzeże karaibskie, gdzie Garizabal odkrył dla kolumbijskiej piłki między innymi Juana Cuadrado.

Reklama

Zawodnicy regularnie poddawani podobnej ocenie, jak na wejściu, a ci którzy przetrwają pierwsze pół roku w specjalnych akademikach, gdzie mają ciągły dostęp do dietetyków, kucharzy, trenerów i psychologa, są umieszczani w rodzinach zastępczych. – Wielu piłkarzy z kadry pierwszego zespołu nadal mieszka z rodzinami zastępczymi, mimo że stać by ich było na samodzielne mieszkanie. Co tu dużo mówić, zżywają się z ludźmi, którzy są dla nich drugimi rodzicami.

To zaangażowanie klubu w zapewnienie chłopakom wręcz cieplarnianych warunków rozwoju już zaczęło się spłacać. W ubiegłym roku cztery roczniki Deportivo zostały mistrzami kraju w swoich kategoriach wiekowych, a dorosła drużyna oparta o wychowanków cantery wygrała rozgrywki Apertury.

Image and video hosting by TinyPic
fot. Deportivo Cali

Wciąż jest jednak dużo do zrobienia. Każdy kolejny wyszkolony u siebie Zapata, każdy kolejny Muriel czy Aguilar to szansa na ugranie większych pieniędzy, bez których dalszy rozwój akademii byłby niemożliwy. A także nadzieja na to, że kiedyś ktoś z Europy zdecyduje się za perełkę z Cali zapłacić tyle, ile za podobnych graczy płacą prezesi przylatujący po wzmocnienia do Buenos Aires czy Rio de Janeiro.

SZYMON PODSTUFKA

Najnowsze

Francja

Media: Podstawowy obrońca przedłuży swój kontrakt z PSG

Bartosz Lodko
1
Media: Podstawowy obrońca przedłuży swój kontrakt z PSG
Piłka nożna

U-21: Nie będzie nam łatwo o awans do fazy pucharowej. Poznaliśmy skład koszyków

Bartosz Lodko
3
U-21: Nie będzie nam łatwo o awans do fazy pucharowej. Poznaliśmy skład koszyków

Komentarze

0 komentarzy

Loading...