Ekscytujący mecz miał miejsce na tureckich boiskach. W jednym z ciekawszych spotkań 17. kolejki tamtejszej Super Lig, padło siedem goli i nie zabrakło polskich wątków. Naprzeciw siebie stanęli byli piłkarze Lecha i Legii. Obaj wpisali się na listę strzelców, jednak zdecydowanie więcej powodów do radości po końcowym gwizdku sędziego miał zawodnik w przeszłości występujący przy Bułgarskiej.
W starciu Genclebirligi z Trabzonsporem swoją kapitalną formę z ostatnich tygodni podtrzymał Ernest Muci, który najpierw zaliczył asystę, a później już samodzielnie pokonał bramkarza przeciwnika. Po drugiej stronie stanął Dimitris Goutas, który również wpisał się na listę strzelców i wraz z kolegami powstrzymał faworytów, czyli zespół byłego piłkarza Legii.
Skuteczność eks-ekstraklasowiczów w Turcji. Były piłkarz Lecha bardziej zadowolony starciu z bohaterem rekordu Legii
W meczu Genclebirligi z Trabzonsporem strzelanie rozpoczęło się bardzo szybko. Po zaledwie pięciu minutach gospodarze wyszli na prowadzenie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego najlepiej w polu karnym odnalazł się Dimitris Goutas, który strzałem głową pokonał Andre Onanę. Dla Greka z przeszłością w Lechu Poznań to drugi gol po letnich przenosinach do Turcji.
Do przerwy ekipa z Ankary prowadziła 2:1, jednak tuż po niej był już remis, a to w dużej mierze za sprawą Ernesta Muciego. Świetne dośrodkowanie Albańczyka wykorzystał Filipe Augusto, dla którego był to już drugi gol w tym spotkaniu. Niedługo później były piłkarz Legii pozazdrościł koledze i sam również wpisał się na listę strzelców.
Sędzia po faulu na Ołeksandrze Zubkowie wskazał na rzut karny. Z 11. metra piłkę do siatki skierował właśnie Muci. Z racji, że wcześniej Genclebirligi strzeliło dwa gole w krótkim odstępie czasu, to trafienie 24-latka w końcowym rozrachunku okazało się tylko tym zmniejszającym rozmiary porażki.
Muci rozegrał się… dopiero pod koniec listopada. Długo wydawało się, że i w Trabzonsporze będzie mu szło kiepsko. W końcu nie trafił do siatki w ośmiu meczach z rzędu, w których naprzemiennie pełnił rolę podstawowego bądź rezerwowego napastnika. Aż tu nagle zaczął strzelać i świetnie się czuć w klubie. Zaczęło się od dubletu z Basaksehirem 24 listopada, a ogólnie Muci zdobył wszystkie bramki w sześciu ostatnich spotkaniach (siedem goli).
Albańczyk, którego Legia sprzedała za 10 milionów euro – do dziś rekord transferowy klubu z Łazienkowskiej. Po wypożyczeniu z Besiktasu do Trabzonsporu w 13 meczach strzelił już siedem goli, co czyni go trzecim najlepszym strzelcem w zespole. W swoim dorobku ma także jedną asystę. Jak już wcześniej informowały media, Muci zostanie przez Trabzonspor wykupiony, jednak Legii nie będą przysługiwały pieniądze z zawartego w umowie procentu od następnej transakcji.
„Legia miała w umowie zapisane 10% od przyszłego transferu swojego zawodnika, ale nie od całości sumy, a od nadwyżki z 10 milionów euro, jakie Besiktas zapłacił ekipie z Łazienkowskiej. Przykładowo: jeśli Muci zostałby sprzedany za 12 milionów, to Legia dostałaby 200 tysięcy – to byłoby 10% od wspomnianej nadwyżki, czyli w tym przykładzie dwóch milionów” – tłumaczyliśmy na Weszło zawiłości kontraktowe.
Na półmetku rozgrywek Trabzonspor Ernesta Muciego plasuje się na trzecim miejscu w tabeli ze stratą siedmiu punktów do liderującego Galatasaray. Z kolei Genclebirligi Dimitrisa Goutasa zajmuje 11. pozycję.
Czytaj więcej na Weszło:
- Puchacz się rozkręcił. Kolejna asysta Polaka
- Sebastian Szymański może dołączyć do klubu z Ligi Mistrzów
- Trener wyróżnił Bednarka. „Wszyscy uznają go za jednego z kapitanów”
Fot. Newspix