Noriaki Kasai wciąż skacze. Kariera starsza od polskiego Internetu

Sebastian Warzecha

13 grudnia 2025, 16:44 • 6 min czytania 6

Noriaki Kasai wystartował w pierwszych tej zimy zawodach Pucharu Kontynentalnego. W fińskiej Ruce nie tyko zapunktował, ale był nawet bliski pokonania… Aleksandra Zniszczoła. Ostatecznie japoński weteran uplasował się na 18. miejscu, trzy pozycje za Polakiem. Co jednak szczególnie warte uwagi – Kasai dzisiejsze punkty w PK wywalczył niemal równo 37 lat po swoim debiucie w międzynarodowych seniorskich zawodach. To cała epoka, nie tylko w sporcie. Co więc zmieniło się przez czas trwania kariery Japończyka?

Noriaki Kasai wciąż skacze. Kariera starsza od polskiego Internetu
Reklama

Noriaki Kasai, czyli weteran. Japończyk skacze od 37 lat

Zacznijmy najprościej – od wydarzeń w skokach narciarskich. Noriaki Kasai na międzynarodowej seniorskiej scenie debiutował od razu w Pucharze Świata. Na swojej ziemi, w Sapporo. 17 grudnia 1988 roku zajął 31. miejsce, dzień później – 24. Nie zdobył punktów, bo wtedy otrzymywała je tylko czołowa „15”. Punktami w PŚ zapisał się więc dopiero w kolejnym sezonie. Jednak my odliczamy czas od debiutu, co oznacza, że ledwie za cztery dni wybije od tego dnia 37. rocznica.

Reklama

Co to oznacza? Ano to, że Japończyk skacze w międzynarodowych zawodach dłużej niż żyją prawdziwi weterani skoczni, tacy jak Roman Koudelka czy Pius Paschke, rewelacja pierwszych miesięcy poprzedniego sezonu PŚ.

Mało tego – we wczorajszych kwalifikacjach do zawodów Pucharu Świata w Klingenthal starsi od debiutu Kasaiego byli tylko Simon Ammann (rocznik 1981), Manuel Fettner (1985) i dwaj Polacy: Kamil Stoch oraz Piotr Żyła (obaj 1987). Fettner i Stoch już ogłosili, że po sezonie skończą kariery. A Kasai na razie nawet o tym nie myśli.

Nie myśli też zapewne Koreańczyk Choi Heung-Chul, bo biorąc pod uwagę stan tamtejszych skoków, może sobie latać, jak tylko długo będzie chciał. W dzisiejszym Pucharze Kontynentalnym był ostatnim ze skoczków, ale przy okazji jedynym, który był już na świecie, gdy Noriaki debiutował w PŚ – jest z rocznika 1981.

Sport? Królowali Holendrzy i Szwedzi

Można przy okazji rozważań o karierze Kasaiego śmiało wyjść poza „skokową” skalę. Kilka miesięcy przed debiutem Japończyka świat ekscytował się letnimi igrzyskami w Seulu, gdzie największymi gwiazdami byli Florence Griffith Joyner, Ben Johnson (złapany przy ich okazji na dopingu), Carl Lewis czy Greg Louganis, o złoto w turnieju bokserskim walczyli Riddick Bowe i Lennox Lewis, z kolei ze złota ograbiono Roya Jonesa Juniora, a w turnieju tenisowym jedynego w historii Złotego Szlema kompletowała Steffi Graf, dokładając do czterech wygranych w tamtym roku turniejów wielkoszlemowych również złoto olimpijskie.

W Pucharze Mistrzów (bo Liga Mistrzów jeszcze nie istniała) w sezonie 1987/88 fani obejrzeli finał PSV Eindhoven z lizbońską Benficą, który po karnych wygrali Holendrzy. To również ta reprezentacja zdobyła złoto mistrzostw Europy. Mistrzem Polski został za to – po raz ostatni w swojej dotychczasowej historii – Górnik Zabrze. Złotą Piłkę – niedługo po debiucie Kasaiego – otrzymał za to Marco van Basten.

Inne sporty? Debiutancki tytuł w F1 zdobył w tamtym roku Ayrton Senna. W męskim tenisie prym wiedli Szwedzi – Mats Wilander wygrał trzy z czterech turniejów, a Stefan Edberg okazał się najlepszy na Wimbledonie. Puchar Świata w skokach – że zatoczymy koło i wrócimy do dyscypliny Kasaiego – w sezonie 1988/89 padł ostatecznie sensacyjnie łupem Szweda Jana Bokloeva, który spopularyzował skakanie stylem „V” i zapoczątkował rewolucję pod tym względem.

Innymi słowy: Kasai debiutował, kiedy ponad 90 procent skoczków narty w locie prowadziło do siebie równolegle.

Schyłek komunizmu i wielkie kino

1988 rok to zaczątek scorpionsowego „Wiatru zmian” w Europie Wschodniej. Ku upadkowi chyliły się państwa i systemy komunistyczne. Niespełna rok po debiucie Noriakiego w PŚ upadł mur berliński, a w Polsce zorganizowano częściowo wolne wybory. Nieco dłużej trzeba było czekać na finalny rozpad Związku Radzieckiego, ale i on wkrótce nastąpił.

Niemniej – Kasai debiutował w Pucharze Świata jeszcze wtedy, gdy skakali w nim zawodnicy z obu części Niemiec oraz reprezentanci ZSRR czy Jugosławii.

Spójrzmy też przy tej okazji na kulturę: w grudniu 1988 roku premierę w kinach na świecie miały pierwsza część „Nagiej Broni” z Lesliem Nielsenem, oscarowe (nagroda za zdjęcia) „Mississipi w ogniu” z Genem Hackmanem i Willemem Dafoe, a także „Rain Man” (z genialnym Dustinem Hoffmanem) czy „Niebezpieczne związki”, gdzie na ekranie szaleli Glenn Close i John Malkovich. Fani muzyki mogli z kolei delektować się w tamtym roku takimi albumami jak „…And Justice For All” Mettaliki, „Seventh Son of a Seventh Son” Iron Maiden, „It Takes a Nation of Millions to Hold Us Back” Public Enemy, w Polsce z kolei słuchano „Tacy sami” Lady Pank, „Tak! Tak” Grzegorza Ciechowskiego czy nazwany od zespołu album „Armia”.

Urodziny? Dokładnie w dniu debiutu Kasaiego na świat przyszedł na przykład David Rudisha, znakomity biegacz na 800 metrów, mistrz olimpijski z Londynu i Rio de Janeiro. Trzy dni później przyszedł na świat znany z występów w Ekstraklasie (głównie Legii Warszawa) Adam Hlousek, z kolei ledwie dzień przed pierwszym występem Japończyka w PŚ narodziny syna świętowali w Niemczech państwo Hummelsowie. Potomkowi dali na imię Mats.

Kariera jak panowanie Kazimierza Wielkiego

Można na to wszystko spojrzeć w jeszcze jeden sposób – jakim okresem historycznie jest 37 lat. Gdyby Noriaki uprawiał sport równie długo, ale urodził się pod koniec XIX wieku przeżyłby jako czynny zawodnik I i II wojnę światową, a nawet kilka lat po tej ostatniej. Gdyby odnieść to do igrzysk olimpijskich – letnich, bo zimowe powstały w 1924 roku – Noriaki startowałby na IO 1912, a potem poskakał jeszcze na pierwszych powojennych, w Londynie w 1948 roku.

Dla miłośników historii dodać można też takie skale, jak ta, że 37 lat to niemal cały okres od śmierci Józefa Stalina (1953) do rozpadu Związku Radzieckiego (1991). Albo że Kasai skacze na międzynarodowym poziomie dłużej niż Polską rządzili Bolesław Chrobry czy Bolesław Krzywousty, a dokładnie tyle lat, co Kazimierz Wielki.

Od pierwszych skoków Japończyka w seniorskich międzynarodowych zawodach do tych dzisiejszych minęło też więcej czasu niż dzieli na przykład wybór Adolfa Hitlera na kanclerza Niemiec od lądowania Amerykanów na Księżycu (36 lat) czy pierwszy występ Polaków na piłkarskim mundialu od zdobycia brązowego medalu Orłów Górskiego (również 36 lat). Nam z kolei dalej do debiutu Kasaiego, niż do sklonowania owcy Dolly (1996), końca radzieckiej inwazji w Afganistanie (1989) czy podłączenia Polski do globalnego Internetu (1991).

Podsumowując to wszystko wypadałoby rzec, że Kasaiemu należy się już miejsce… w muzeum. Bo Noriaki mógłby uchodzić za żywy eksponat, gdyby nie to, że w nogach – jak widać – nadal ma sporo mocy. Dziś w Ruce skoczył 125 i 132 metry, wyprzedzając większość z rywali, z których niemal wszyscy mogliby być jego dziećmi.

Przegrali z nim też Polacy – Adam Niżnik (24.), Jarosław Krzak (29.) i Szymon Sarniak (31.). Oberwało się również kilku skoczkom znanym z Pucharu Świata, takim jak Niemiec Constantin Schmid (20.), Amerykanin Dean Decker (32.) czy Szwajcar Remo Imhof (45.).

Wszystkich ich przeskoczył 53-letni staruszek. Choć to chyba złe słowo. Bo Noriaki może i na twarzy ma już sporo zmarszczek, a swoje w skokach przeżył, to jednak wciąż cieszy się skokami jak nastolatek.

A to najważniejsze.

SEBASTIAN WARZECHA

Fot. Newspix

Czytaj więcej o skokach narciarskich na Weszło:

6 komentarzy

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Niemcy

Gol sezonu w Bundeslidze! Przepiękne trafienie „skorpionem”

Wojciech Górski
5
Gol sezonu w Bundeslidze! Przepiękne trafienie „skorpionem”
Reklama

Polecane

Niemcy

Gol sezonu w Bundeslidze! Przepiękne trafienie „skorpionem”

Wojciech Górski
5
Gol sezonu w Bundeslidze! Przepiękne trafienie „skorpionem”
Reklama
Reklama