Jerzy Brzęczek notuje bardzo dobry start jako selekcjoner reprezentacji Polski do lat 21. Jego podopieczni po sześciu meczach mają na koncie komplet zwycięstw i obecnie są na pierwszym miejscu w swojej grupie eliminacji do mistrzostw Europy.

Selekcjoner w rozmowie na kanale Tomasza Ćwiąkały poruszył temat prowadzenia tych młodych zawodników i sztuki umiejętnego dowodzenia tą reprezentacją jako grupą ludzi.
– To jest dobre pokolenie, ale nie wyjątkowe, którego wcześniej nie mieliśmy. Z mojej perspektywy oni dobrze funkcjonują, ale jako grupa. Zarówno na boisku, jak i poza nim. To nie jest tylko jedenastu zawodników. Mamy też rezerwowych, którzy wiadomo, że mają swoje ambicje. Każdy, kto przyjeżdża na reprezentację chce grać, a ja muszę tym odpowiednio zarządzić.
– Podejmujemy ryzyko, gdy wystawiamy zawodników, którzy nie grają w swoich klubach. Oczywiście, obserwujemy piłkarzy z trybun czy analizujemy na różnych platformach, ale później widzimy ich na treningu. Wtedy nasza ocena wobec nich może się zmienić. Może pójść w górę, albo mogę sobie pomyśleć, że to do końca nie jest to, czego się spodziewałem.
Brzęczek skomentował grę swoich piłkarzy z reprezentacji. Padło wiele pochwał
Jerzy Brzęczek został też zapytany o indywidualną ocenę kilku swoich podopiecznych. W przypadku Oskara Pietuszewskiego odniósł się do kwestii potencjalnego transferu 17-latka.
– Popatrzmy na Miłosza Matysika. W klubie gra bardzo mało, a wciąż go powoływaliśmy. Byłem zaskoczony jego dyspozycją, bo mimo małej ilości minut, w reprezentacji spisywał się bardzo dobrze. Tak samo było z Mariuszem Kutwą. Faberski po wypożyczeniu też nie może być zadowolonym ze swojej roli w klubie. To jest nasze zadanie, by wesprzeć tych zawodników. Dać impuls, by kluby zobaczyły, że może warto dać im więcej minut.
– Jestem pełny podziwu dla rozwoju Tomka Pieńki. Zarówno na boisku, jak i w szatni. On ma niesamowitą świadomość, jest niezwykle inteligentnym gościem.
– Mamy też dwójkę z Lecha Poznań: Antka Kozubala i Michała Gurgula. To są profesjonaliści. Nawet śmiejemy się z ich takich rytuałów przedmeczowych, pomeczowych, odnowy biologicznej, dbania o siebie. To jest niesamowite. Widać, że nie robią tego za karę, tylko są świadomi, jak to jest dla nich ważne. Ich siłą jest jest taka świadomość i osobowość.
– To jest niesamowite, co Faberski robi z piłką. Jak sobie wycinamy jego akcje, to ta z Włochami to nie był przypadek. On to po prostu ma. To jest jego DNA. Tylko poza takim szaleństwem on potrzebuje też odpowiedzialności w defensywie i dokładania bramek. Jest na takiej pozycji, że musi zacząć je zdobywać. W klubie miał stratę w środku boiska, po której poszła akcja i padł gol. Później sprokurował karnego i został zmieniony. Teraz znowu musi walczyć o szanse. Swoją pozytywną bezczelność powinien przekuć na miejsce w składzie. Nikt mu go nie da tylko ze względu na umiejętności techniczne.
Wszyscy mówią o Pietuszewskim. A Faberski pokazuje: jestem!
– Reguła to jest zawodnik taki nieoczywisty, ale niesamowicie ważny, pozytywnie nastawiony i nieprzyjemny dla przeciwnika. W zespole potrzebujemy różnych charakterów. Także takich niegrzecznych, którzy niekoniecznie chodzą spać o 22:00 czy 23:00.
– Jesteśmy w stałym kontakcie z Maxim Oyedele. Rozmawiamy przed każdym zgrupowaniem po kilka razy. Przyjechał na wrześniowe zgrupowanie i pokazał coś innego niż mogłem zobaczyć w telewizji. Bardzo mi zaimponował. Później niestety odnowiła się u niego kontuzja, która ciągnie się już przez dłuższy czas. Mam nadzieję, że szybko wróci do zdrowia. Ma niesamowity potencjał, ale w Strasbourgu nie będzie mu łatwo wywalczyć miejsca.
– Pietuszewski jest niezwykle ambitny. Gdy schodzi z boiska, osobom, które go nie znają może wydawać się, że się obraził, a to nie jest prawda. On chce grać i być na boisku. Jak coś mu nie wyjdzie, od razu chce pokazać, że on to potrafi. W historii polskiej piłki mieliśmy wielu zawodników, o których mówiliśmy same dobre rzeczy, ale później przychodzi ten moment weryfikacji. Kluby z zagranicy zapłacą wiele milionów euro i jeśli tam przepadnie, to reprezentacja nie ma żadnego pożytku. Historia pokazała, co się dzieje, gdy pewne kroki zostaną wykonane zbyt wcześnie. Pójście do topowego klubu i nie granie to najgorsza rzecz, jaka może się wydarzyć.
Papszun w Legii – to nieetyczne! Sukcesy Brzęczka i ataki… Kowala [Zibi Top]
Czytaj więcej na Weszło:
Fot. Newspix