Reklama

Sylvinho spróbuje ograć Urbana. Mundial był jego marzeniem, stał się misją

Michał Kołkowski

21 listopada 2025, 08:46 • 12 min czytania 2 komentarze

Sylvinho – selekcjoner reprezentacji Albanii – ma już na koncie jedno zwycięstwo w starciu z reprezentacją Polski. We wrześniu 2023 roku jego podopieczni pognębili Biało-Czerwonych w eliminacjach do mistrzostw Europy, co zaowocowało zresztą zwolnieniem Fernando Santosa. Teraz Brazylijczyk spróbuje położyć na łopatki również Jana Urbana. Wprawdzie przed startem eliminacji do mistrzostw świata mówił o awansie jako o marzeniu i pięknym śnie Albańczyków, ale obecnie jest już innego zdania. Wyjazd na mundial z marzenia zmienił się w misję do wykonania. 

Sylvinho spróbuje ograć Urbana. Mundial był jego marzeniem, stał się misją

Sylvinho zdaje się szczerze wierzyć, że sukces w barażach znajduje się w zasięgu jego ekipy. I ma ku temu argumenty.

Reklama

Sylvinho – selekcjoner Albańczyków zaczął od niepowodzeń

Kiedy Sylvinho obejmował reprezentację Albanii w styczniu 2023 roku, uchodził za trenera-zagadkę.

Owszem, przez lata zbierał doświadczenie w kolejnych sztabach szkoleniowych – między innymi w Interze Mediolan u boku Roberto Manciniego czy w reprezentacji Brazylii, gdzie współpracował z Tite – ale jego dorobek jako samodzielnego trenera nie był zbyt okazały. Latem 2019 roku otrzymał szansę poprowadzenia Olympique’u Lyon, co było dla niego kapitalną wręcz okazją do zademonstrowania swoich możliwości w znaczącym europejskim klubie, jednak jego kadencja we francuskiej ekipie zakończyła się dość spektakularną klapą. Sylvinho wyleciał bowiem ze stołka już po dziewięciu meczach ligowych. Przetrwał na stanowisku zaledwie 140 dni.

Niedużo lepiej poszło mu później w Corinthians, gdzie popracował przez nieco ponad pół roku.

Brazylijskie media wskazywały wówczas, że Sylvinho nie cieszył się uznaniem wśród kibiców Corinthians, którym nie przypadł do gustu brak elastyczności taktycznej u szkoleniowca. Sylvinho był również krytykowany za zbyt zachowawczą grę zespołu i zawstydzające porażki w prestiżowych starciach. Rozczarowanie fanów było tym większe, że jeszcze na starcie swojej pracy Brazylijczyk zapewniał: – Piłka nożna, poza rozgrywanym przez 90 minut meczem, jest zjawiskiem angażującym tłumy również na innych polach. Wielu fanów śledzi każdy nasz ruch. Dlatego drużyna musi mieć duszę. Bezduszny zespół jest z góry skazany na klęskę.

Tyle teorii, natomiast w praktyce Corinthians pod wodzą Sylvinho uchodziło właśnie za taki bezpłciowy, nieciekawy zespół.

Nikt nie rozpaczał po jego zwolnieniu.

Te dwa potknięcia, co naturalne, wyraźnie obniżyły notowania Brazylijczyka wśród potencjalnych pracodawców. Dlatego kiedy na przełomie 2022 i 2023 roku zgłosili się do niego przedstawiciele albańskiej federacji, Sylvinho potraktował ich propozycję jako ofertę nie do odrzucenia. Nie na tym etapie trenerskiej kariery, nie po dwóch tak kiepskich przygodach na arenie klubowej. Od razu zakasał więc rękawy i zabrał się do wytężonej roboty. – Obejrzeliśmy z moim sztabem 240 meczów z udziałem ponad 70 albańskich zawodników. Dobrze ich poznaliśmy. Charakterystyka piłkarzy staje się wyraźniejsza, ale czekamy na sesje treningowe, aby zobaczyć ich z bliska. Z niecierpliwością czekamy na pierwszy trening. Tam zrozumiemy więcej – zapowiadał świeżo upieczony selekcjoner.

Albańskiej opinii publicznej z miejsca zaimponowało także to, że Sylvinho i jego współpracownicy postanowili zamieszkać w Tiranie. A dodajmy, że sztab Brazylijczyka stworzyły znane piłkarskiej publiczności nazwiska. Choćby Pablo Zabaleta, przyjaciel Sylvinho od czasu wspólnych występów w Manchesterze City. A także Doriva, którego poznał bliżej w okresie, gdy wspólnie bronili barw Celty Vigo. To był zresztą kolejny atut Sylvinho na starcie – bogata kariera zawodnicza. Brazylijczyk mógł czarować kibiców opowieściami o grze dla Arsene’a Wengera, Franka Rijkaarda, Pepa Guardioli. Albo o dzieleniu szatni z Ronaldinho czy Leo Messim.

Inna sprawa, że czynił to rzadko. Wolał poruszać aktualne tematy.

Piłkarze muszą chcieć zrobić coś więcej. Tempo czy taktyka mogą się zmieniać, ale pragnienie zwycięstwa musi być takie samo. Zawodnicy muszą dać z siebie sto procent na boisku, sercem i duszą. Chcemy grać futbol agresywny, ale nie brutalny. Chodzi o odebranie rywalowi komfortu w trakcie meczu i zmuszanie go do błędów. Jestem przekonany, że z tymi piłkarzami wykonamy niezwykłą robotę – mówił albańskim mediom.

Fernando Santos, Sylvinho

Sylvinho zaczął od porażki z Polską, ale zemsta była słodka

Tak się akurat złożyło, że Sylvinho w roli selekcjonera reprezentacji Albanii zadebiutował… w wyjazdowym meczu z Polską. 27 marca 2023 roku jego podopieczni po wyrównanym starciu przegrali z Biało-Czerwonymi 0:1 na PGE Narodowym w Warszawie. Ale były to złe miłego początki, przynajmniej z perspektywy Albańczyków.

Od tego momentu Czerwono-Czarni nie przegrali już bowiem ani jednego meczu w eliminacjach.

„W Warszawie przegraliśmy 0:1, ale wszyscy piłkarze powiedzieli po meczu: trenerze, to właściwy kierunek”

Sylvinho w The Guardian

Mimo że zakończyli walkę o awans na Euro 2024 dwoma trochę rozczarowującymi remisami – z Mołdawią na wyjeździe i Wyspami Owczymi u siebie – to summa summarum i tak uplasowali się sensacyjnie na pierwszym miejscu w grupie, przed Czechami oraz Polską. Zadecydowały o tym dwa naprawdę spektakularne występy z września i października 2023 roku. Albania najpierw rozprawiła się wtedy z drużyną dowodzoną przez Fernando Santosa (2:0), a następnie zlała Czechów (3:0). I można bez cienia przesady stwierdzić, że są to jedne z najcenniejszych triumfów w całych dziejach albańskiej kadry. Choć trzeba oczywiście pamiętać, że nie był to pierwszy przypadek, gdy Albańczykom udało się wywalczyć przepustkę na mistrzostwa Europy. Wystąpili również na Euro 2016 we Francji.

Odnaleziona tożsamość. Albania w końcu stała się atrakcyjną reprezentacją

Tak czy owak, kraj oszalał na punkcie Sylvinho.

Tym razem Brazylijczyk w stu procentach zrealizował swoje śmiałe zapowiedzi. Stworzył zespół grający odważnie, na dużej intensywności, z poświęceniem. Słowem – drużynę z duszą. – Żeby zbudować coś takiego, musisz poznać otaczających cię ludzi – tłumaczył na łamach The Guardian. – Nie możesz po prostu pojawić się w ośrodku treningowym na dziesięć dni przed startem zgrupowania. Atmosfera, jaka nas otacza, w oczywisty sposób przekłada się na występy na boisku. W rozmowie z BBC selekcjoner Czerwono-Czarnych dodawał natomiast: – Usłyszałem potem, że w momencie, gdy zdecydowaliśmy się na przeprowadzkę do Tirany, działacze federacji już widzieli, że ten projekt wypali. W pełni poznałem lokalną tożsamość. I mogłem skoncentrować się na swojej misji w stu procentach. 

Panującego wśród Albańczyków entuzjazmu nie ostudziło nawet losowanie grup Euro 2024, w którym trafili na Hiszpanów, Włochów i Chorwatów. Zakończyli turniejowe zmagania z jednym punktem, wyszarpanym w starciu z tymi ostatnimi. Ale byli niewygodnym rywalem dla każdej z wyżej wymienionych ekip.

– Ta kadra potrzebowała zagranicznego trenera. Albańscy szkoleniowcy nie są najgorsi, ale to mały kraj, tu każdy zna każdego, zbyt dużo jest tu koterii. Wybór dużego zagranicznego nazwiska był więcej niż słuszny – tłumaczył na łamach Weszło Sebino Plaku, znany z występów w Śląsku Wrocław. – Najbardziej w piłkarzach z Albanii podoba mi się ich poświęcenie dla piłki nożnej. Widziałem, jak to wygląda w Norwegii. Tam dla futbolu nikt się zabijać nie będzie. Tu wprost przeciwnie. Trzeba ten kocioł czuć. W konsekwencji nasza reprezentacja nie potrzebuje lidera. Nie wszystko sprowadza się do obecności lub absencji Armando Broji. To świetny piłkarz, ale nie lider. […] Jeśli spojrzy się na tę kadrę Albanii, to tam jest pełno młodych piłkarzy. Nie uda się teraz, uda się w eliminacjach na mundial.

– W ciągu dwóch, trzech czy czterech lat przyjdą wyniki, bądźcie spokojni – dodał Plaku.

Dziś już wiemy, że nie przesadzał.

Sylvinho na mistrzostwach Europy

Mundial był marzeniem Albańczyków. Teraz jest ich misją

W lipcu 2024 roku przedstawiciele albańskiej federacji z dumą ogłosili przedłużenie kontraktu z selekcjonerem i grupą jego współpracowników. Do komunikatu dołączono również dobitną zapowiedź: celem jest awans na mistrzostwa świata w 2026 roku. To pokazuje, jak wysoko zaczęli mierzyć Albańczycy pod wodzą Sylvinho, który zresztą przyznał w jednej z rozmów, że sam czuje się już obywatelem tego kraju. Przyznał sobie 8,5 punktu w dziesięciostopniowej skali „albańskości”.

– Najgorsze wspomnienie z Niemiec to moment, kiedy Włosi strzelili nam dwa gole w ciągu pięciu minut. To drużyna doświadczona na wielkich turniejach, z utytułowanymi graczami w składzie. Wiedzieli, jak rozegrać dalszą część spotkania, a my dopiero się tego wszystkiego uczyliśmy – opowiadał trener na antenie TV Klan. – Po tej porażce piłkarze wpadli w pewien rodzaj psychicznego dołka. To wcale nie takie łatwe, znieść trudy turnieju. Pierwszy mecz zawsze jest wymagający, bo nie jest się przyzwyczajonym do rywalizacji na takim poziomie. Można grać sparingi  i mecze eliminacyjne. Można nawet pojechać na Wembley i zmierzyć się z Anglią. Ale mistrzostwa świata i Europy to coś zupełnie innego. […] Myślę jednak, że wiele się wtedy nauczyliśmy. Rozwinęliśmy się jako zespół, jako federacja, jako sztab. Ja też wyciągnąłem z tego turnieju niejedną lekcję. Myślę, że daliśmy z siebie wszystko w naprawdę wymagającej grupie. 

Za wielką Albanię chcą umrzeć nawet dzieci. Bałkańskie upiory EURO [REPORTAŻ]

Jednocześnie Sylvinho unikał mocnych deklaracji odnośnie walki o mundial. I chyba słusznie, bo w Lidze Narodów 2024/25 jego podopieczni akurat nie zachwycili. Zajęli ostatnie miejsce w swojej grupie, co poskutkowało spadkiem z Dywizji B. Kibiców zawiodły zwłaszcza porażki u siebie z Gruzją oraz Ukrainą.

Jednak w eliminacjach do mistrzostw świata Czerwono-Czarni znowu zaimponowali. Wprawdzie mocarna Anglia była daleko poza ich zasięgiem, ale Albańczykom udało się wyprzedzić w tabeli Serbię, Łotwę i Andorę. Uplasowali się na drugim miejscu w grupie K z czternastoma punktami na koncie. O sukcesie zadecydował przede wszystkim wyjazdowy triumf 1:0 nad reprezentacją Serbii, o którym z całą pewnością będzie się w Tiranie i okolicach pamiętało przez długie, długie lata.

W Belgradzie też prędko o tym nie zapomną.

Jesienią tego roku Sylvinho odważył się już przyznać, że mundial przestał być marzeniem. Stał się misją.

– Trzy lata temu traktowaliśmy to w kategoriach marzenia, ale teraz jest to nasz cel, a właściwie – nasza misja. Zakwalifikowanie się na mundial po raz pierwszy w historii byłoby czymś wielkim. Emocje porwałyby cały naród, włącznie z Albańczykami rozsianymi po świecie – zaznaczył Sylvinho w rozmowie z Corriere della Sera. – Jako trener trafiłem do miejsca, gdzie grunt przygotowali przez lata włoscy szkoleniowcy. Nie można też zapominać o piłkarzach, którzy zostali ukształtowani w Italii. Mamy teraz dobre struktury organizacyjne. Wykonaliśmy kolosalną pracę skautingową wśród dzieci emigrantów. Daliśmy sztabowi szkoleniowemu odpowiednie narzędzia. I stworzyliśmy zespół, który czuje ciężar zakładanej koszulki. To wszystko robi potem różnicę na boisku.

„Zawsze powtarzam moim piłkarzom – trzymajmy się rzeczywistości, trzymajmy się futbolu. I zobaczymy, co z tego wyjdzie”

Sylvinho w Corriere della Sera

Jak do tej pory reprezentacja Albanii rozegrała pod wodzą Sylvinho 32 mecze. I nie zanotowała ani jednej porażki, którą można by było uznać za ewidentną, rażącą wpadkę. Jeśli spojrzymy tylko na starcia o stawkę, sposób na Czerwono-Czarnych znalazły w ostatnich latach:

  • Polska (el. ME 2024)
  • Włochy (ME 2024)
  • Hiszpania (ME 2024)
  • Gruzja (LN 2024/25)
  • Czechy (LN 2024/25)
  • Ukraina (LN 2024/25)
  • Anglia (el. MŚ 2026) – dwukrotnie

Należy zaznaczyć, że albańska ekipa nie jest maszynką do zdobywania bramek. Przytrafiały jej się wymęczone wygrane nawet z Gibraltarem (1:0) czy Andorą (1:0). Remis z Łotwą (1:1) czy wspomniana już strata punktów z Wyspami Owczymi (0:0) również nie przyniosły im chluby.

Koniec końców liczą się jednak takie obrazki:

Albo takie:

Sylvinho czasami obrywa. Jego drużyna ma swoje ograniczenia

Żeby jednak nie było tak różowo – selekcjoner Czerwono-Czarnych bywa także krytykowany.

– Jest jednocześnie najlepszym i najgorszym trenerem, jaki mógł się nam trafić. Nie mówię, że nie odniósł sukcesu. Ale stara się być wielki ponad dokonania swojej drużyny. W tym sensie rzeczywiście niewiele różni się od prowadzonej przez siebie reprezentacji. Ona też odnosi sukcesy, ale nie jest wielka. Jeszcze nie. Musimy razem dorosnąć – i my, i Sylvinho – perorował swego czasu Sokol Balla, popularny albański dziennikarz i prezenter telewizyjny. Innym ekspertom zdarza się wypominać Brazylijczykowi przesadne przywiązanie do niektórych nazwisk i – w konsekwencji – pomijanie graczy zasługujących na powołanie. No ale prawda jest taka, że nie ma na całym świecie ani jednego selekcjonera, który nie musiałby się mierzyć z podobnymi uwagami. Wszystkim się nie dogodzi.

Ciekawą analizę pracy Sylvinho można przeczytać na profilu Albanian Football Scout.

Oto fragment: „Pod wodzą Sylvinho prawdopodobnie nigdy nie wygramy 5:0 z żadnym przeciwnikiem – równowaga w grze zawsze pozostaje taka sama, niezależnie od tego, czy mierzymy się z Anglią, czy z Andorą. I to jest całkowicie w porządku, ponieważ wyniki mówią same za siebie, a zespół urósł pod względem charakteru. Dowozi wtedy, kiedy trzeba. Dlatego pozytywne wyniki w barażach w ogóle by mnie nie zaskoczyły. Sylvinho wykonał bardzo dobrą pracę i absolutnie zasługuje na uznanie. Są jednak dwa obszary, w których musi się poprawić, jeśli chce osiągnąć jeszcze więcej:

  • Dobór piłkarzy: nie musi powoływać zupełnie nowej drużyny, ale niektórzy zawodnicy są powoływani, choć na to nie zasługują. 
  • Zmiany w trakcie meczu: mógłby być znacznie odważniejszy. Trochę więcej ryzyka to coś, czego powinniśmy oczekiwać.

Pogodziłem się już z tym, że prawdopodobnie nigdy nie zobaczymy bardzo ofensywnej Albanii — częściowo dlatego, że nadal brakuje nam do tego jakości. Dopóki jednak wyniki będą przychodziły, Sylvinho w pełni zasługuje na to, by pozostać naszym trenerem”.

Nikt nie przypuszcza, że Albania może z nami wygrać

To kolejny dowód na to, że apetyt w Tiranie urósł w miarę jedzenia. Albańczycy od dłuższego czasu nie czują się już europejskim słabeuszem, wykręcającym szokujące rezultaty ponad stan. Poznali swoją wartość i głośno się teraz zastanawiają, czy aby na pewno uwolnili już pełnię swojego potencjału. A to oznacza, że Sylvinho może nie podpisać kolejnego kontraktu z albańską federacją, jeżeli wiosenne baraże zakończą się niepowodzeniem.

Sylvinho i reprezentanci Albanii

Sylvinho skomentował losowanie baraży

Przed losowaniem selekcjoner Czerwono-Czarnych podkreślał, że chciałby w barażach uniknąć starcia z reprezentacją Włoch. Polaków się raczej przesadnie nie obawia, choć o drużynie prowadzonej przez Jana Urbana wypowiedział się z szacunkiem.

– Cieszymy się, że tu jesteśmy. Droga tutaj była naprawdę trudna, jednak poradziliśmy sobie bardzo dobrze. Jest tu wiele silnych ekip, więc bardzo trudno jest z nimi walczyć. Dla nas to niesamowite, że tu jesteśmy i możemy spróbować powalczyć o awans – zaznaczył selekcjoner reprezentacji Albanii na antenie Meczyków. – Spodziewaliśmy się, że możemy trafić na tak trudnego rywala. Graliśmy z Polską w Warszawie prawie trzy lata temu, lecz wy jesteście inni, my też jesteśmy inni. Futbol jest zbyt szybki. Trzy lata to nie jest dużo, ale myślę, że sporo się zmieniło.

I rzeczywiście, wszelkie nawiązania czy analogie do potyczek z 2023 roku mogą okazać się mylące. Zresztą głównie z uwagi na chaos, jaki dotknął w ostatnich latach reprezentację Polski. Jednak nasi barażowi rywale także są dziś stabilniejszą, dojrzalszą i solidniej ukształtowaną drużyną. Sylvinho mocno się o tę stabilizację w zespole zatroszczył. Co, z drugiej strony, nie musi martwić Jana Urbana, ponieważ Albania z pewnością nie należy do oponentów najtrudniejszych do rozczytania.

Jedno jest pewne. Sylvinho już zdążył się zapisać złotymi zgłoskami na kartach historii albańskiego futbolu. A jeżeli zabierze tę kadrę także na mundial, to chyba doczeka się w Tiranie pomnika. Obyśmy jednak – przy całej sympatii dla Brazylijczyka – do tego nie dopuścili.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. NewsPix.pl

2 komentarze

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Mistrzostwa Świata 2026

Reklama
Reklama