Reklama

Pogoń i Legia wzięły trzech napastników, nie mają żadnego

Paweł Paczul

10 listopada 2025, 13:12 • 3 min czytania 12 komentarzy

Najpierw trzeba trafić z wyborem napastnika, by z kolei potem on trafiał do bramki i ta sztuka najwyraźniej nie udała się ani Legii, ani Pogoni. W sumie oba kluby ściągnęły trzech graczy na tę pozycję, a tak naprawdę nie mają ani jednego.

Pogoń i Legia wzięły trzech napastników, nie mają żadnego

Zacznijmy od Legii – o Rajoviciu powiedziano już wszystko, zresztą nie ma go nawet w badziewiakach, bo grał z Bruk-Betem za krótko, w przeciwnym razie pewnie by się dostał, dlaczego nie. Natomiast jego zmiennikiem jest Colak – a ostatnio nawet gra w podstawie – co prowadzi do dość trudnej sytuacji, że w Legii nie ma kto strzelać. Chorwat rozegrał już dziewięć spotkań i jeszcze ani razu nie udało mu się trafić, a przecież okazje miał, choćby z Celje powinno mu coś siąść, tyle że jakoś siąść nie chce.

Reklama

Czy jest to zaskoczenie? Nie.

Jego poprzedni sezon to jedna bramka w Serie B, a jeszcze kolejny to trzy trafienia w tych samych rozgrywkach. Cztery sztuki przez dwa lata na poziomie drugi ligi włoskiej… No nie jest to coś, czym chwalisz się przy rodzinnym obiedzie. Wcześniej Colak był skuteczniejszy w szkockiej ekstraklasie, to prawda, ale jak widać nie zaimponowało to nikomu poważniejszemu niż drugoligowym Włochom.

I oczywiście – rozumiemy, że jego transfer był z konieczności, bo rozsypał się Nsame, ale mimo wszystko pewnie były na rynku jeszcze inne opcje. Zresztą: czy Legia działa na spokojnie, czy działa w pośpiechu, z napastnikami nie trafia, więc trudno ją jakoś bardzo rozgrzeszać.

Pogoń? Bardzo cieszyła się z transferu Molnara, bo udało się uprzedzić Cracovię, zapowiadano, że Węgier będzie następcą Koulourisa, ale nie jest. On w sumie nie wygląda na jakiegoś wielkiego kasztana, w stylu: piłka odbija mu się od sęka, nic nie potrafi zrobić, ale ma kluczowy problem dla napastnika – „nie ma gola”. W siedmiu spotkaniach trafił tylko raz, z Lechią, no i był to piękny gol, ale jedyny. Nie czuć po nim tego nosa, wyrachowania, skuteczności, co u Koulourisa. Dwóch zupełnie różnych piłkarzy. Zresztą w węgierskiej lidze grał na skrzydle i tak też wygląda, jak skrzydłowy, a nie napastnik, więc ten transfer w kontekście nieobecności Greka jest trochę bez sensu.

Z Koulourisem (albo innym skutecznym napastnikiem) Pogoń wczoraj wygrywa 5:2, tenże napastnik ma hattricka. A tak… Brakowało dobrej strzelby.

W kozakach zaś mamy trzech oczywistych bohaterów. Po pierwsze – Piekutowski. Młody bramkarz, a wyczyniał cuda, jedno, że Pogoń była nieskuteczna, drugie, że on ją do tej nieskuteczności też zmuszał. Obronił dziewięć strzałów, niektóre w fantastycznym stylu – choćby próba Keramitsisa wydawała się niemożliwa do wyciągnięcia, a jednak mu się udało. Potem w pierwszych 10 minutach drugiej połowy przeżywał prawdziwe oblężenie, a i tak wyszedł z niego obronną ręką. Wielka klasa.

Drugi bohater – Espiau. Nie zachwycał w poprzednich spotkaniach, ale wczoraj miał tę skuteczność, o którą chodzi na pozycji napastnika – pierwszy gol to kompletny farfocel, właściwie Kerk strzelił nim, niemniej i ustawić się szczęśliwie też trzeba umieć. Colak byłby gdzie indziej, a Espiau był tam, gdzie trzeba. Poza tym gole numer dwa i trzy to już klasa czysto sportowo – ładna główka i spokój przy nawinięciu rywala.

Trzeci heros – Andrzej Trubeha. Gol na wagę zwycięstwa z Legią na Łazienkowskiej. Brawo, Andrzej!

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:

Fot. Newspix

12 komentarzy

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama