Reklama

Feio jak zbuntowany nastolatek – uciekł z domu, ale wrócił na kolację

Paweł Paczul

29 października 2025, 11:29 • 3 min czytania 43 komentarzy

Jeszcze w marcu Goncalo Feio odgrażał się, że rozmawia z Jorge Mendesem na temat swojej przyszłości, a słynny agent pyta go o kierunki, które interesowałyby portugalskiego szkoleniowca. Zatem albo macki wielkiego agenta obejmują tylko miasta w promieniu 100 kilometrów od Warszawy, albo ewentualne chciejstwa Feio (który zaraz obejmie Radomiaka) nie mają większego znaczenia w Europie. Cóż – raczej to drugie.

Feio jak zbuntowany nastolatek – uciekł z domu, ale wrócił na kolację

Przypomnijmy, co mówił Feio: – Rozmawiałem z Mendesem. Pracuję z nim. Zadawał mi różne pytania. O to, jaki kierunek, jaki klub, jaka liga by mi pasowały, no i co z Legią. Spytał, jaką strukturę klubu preferuję.

Reklama

W sumie ciekawa byłaby taka rozmowa:

– Goncalo, jest taki klub, piłkarze z przeszłością w Manchesterze City, Serie A, Bundeslidze, też językowo pod ciebie skrojony…

– Ojej, Porto, Benfica? No nawet Braga byłaby okej!

– Radomiak.

Naturalnie takiej rozmowy nie było, bo nie potrzeba Mendesa, żeby zmienić Warszawę na Radom, raczej ważniejsze są złe decyzje, rozdmuchane ego, pragnienie władzy absolutnej, postrzeganie siebie zupełnie inaczej niż ocenia cię rynek. Wtedy faktycznie można być trenerem Legii, a zaraz potem trenerem Radomiaka, mimo że z tej Legii nie trzeba było odchodzić.

No jest to jednak w pewien sposób zabawne, że Feio pojechał podbijać Europę i wylądował w Radomiu. Wydawało mu się, że Puchar Polski i ćwierćfinał Ligi Konferencji wystarczy, żeby Europa padła na kolana, a jednak nie padła. Tak samo jak nie padła przed trenerem Djurgardens, które doszło w LK nawet dalej niż Legia. Owszem, po drodze była jeszcze Dunkierka i Ligue2, ale zdaje się, że do drugiej ligi francuskiej można przejść bez jakichkolwiek tytułów i to nawet z Radomia, tak jak Bruno Baltazar.

Zresztą – sam Feio uznał tamten kierunek za niegodny siebie, więc póki co jego europejska kariera polega na słabym klubie w drugiej lidze francuskiej i Radomiu. Ambicja, duma muszą cierpieć, bo przecież Feio postrzega siebie jako trenera wyjątkowego, natomiast na razie tej wyjątkowości nie dostrzegają gdzie indziej.

Inna sprawa, że w tym Radomiaku faktycznie może być mu dobrze, skoro tak go tam chcieli, a i klub – ze względu na swoją charakterystykę – wydaje się być skrojony pod niego. Pytanie, czy mu to wystarczy, czy za pół roku tej sporej władzy, którą pewnie dostanie, nie będzie chciał rozszerzyć do władzy absolutnej, innymi słowy: czy wyciągnął jakieś wnioski? Sportowo, taktycznie jest przecież sprawny – nie tak bardzo, jak chcieliby jego fani, ale też nie ma co robić z niego trenerskiego durnia – natomiast problem leży i zawsze leżał gdzie indziej.

W charakterze, osobowości, które przeganiały warsztat i osiągnięcia.

Na razie jest więc Feio jak nastolatek, który ucieka z domu, bo się pokłócił z rodzicami i odgrażał, że już nigdy nie wróci, natomiast wrócił na kolację. Więc tak: póki co jest to zabawne. Ale oczywiście nikt nie odbiera szansy Feio, by ten komediowy film zamienił na film inspirujący, w którym to pokiereszowany bohater zaczyna od zera i odnosi sukces.

WIĘCEJ O GONCALO FEIO NA WESZŁO:

Fot. Newspix

43 komentarzy

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama