Polscy kibice w liczbie kilku tysięcy zameldowali się w centrum Kowna i tłumnie ruszyli na stadion. Ale atmosfera przemarszu pozostawiała mocny niedosyt – fani szli głównie w ciszy, przerywanej hukiem petard. Przyśpiewki, zagrzewające ekipę Jana Urbana do boju, zdarzały się rzadko.

Jeśli ktoś pamięta atmosferę, jaką stworzyli fani reprezentacji Polski w Berlinie przed meczem z Austrią na Euro 2024, może być srogo zawiedziony. Wówczas klimat był absolutnie fantastyczny – kilkanaście tysięcy polskich kibiców zebrało się pod Bramą Brandenburską na długo przed rozpoczęciem spotkania. Tłum nie milczał ani na moment – a poza tradycyjnymi przyśpiewkami pojawiały się też numery improwizowane, natychmiast podchwycane przez rozśpiewanych fanów.
Czuć było, że przyjezdni bawią się doskonale – z pasją ciesząc się nadchodzącym spotkaniem. Przemarsz biało-czerwonego tłumu z centrum Berlina pod Stadion Olimpijski robił absolutnie gigantyczne wrażenie.
Szedłem na czele przemarszu polskich kibiców spod Bramy Brandenburskiej na Stadion Olimpijski w Berlinie. Niezapomniane! pic.twitter.com/wqUmC56Hys
— Wojciech Górski (@Woj_Gorski) June 21, 2024
To właśnie na kanwie świetnej atmosfery z Euro zrodził się pomysł założenia stowarzyszenia To My Polacy, prowadzącego oficjalny doping na meczach reprezentacji Polski. Na początku roku pojawiła się informacja, że stowarzyszenie dostało zielone światło od PZPN.
Już wtedy Mateusz Pilecki, prezes stowarzyszenia, przedstawiał nam plan na kolejne mecze. Zakładano, że wzorem berlińskiej imprezy dobrze będzie zebrać fanów na mieście, by później ruszyć z imponującym przemarszem na stadion.
– Nazwaliśmy to „rozgrzewką przed meczem”. Uważamy, że pomoże to stworzyć przyjazną atmosferę oraz rozgrzeje wszystkim gardła – tłumaczył Pilecki w rozmowie z Weszło.
– Zamierzamy wykorzystać doświadczenia z Hamburga i Berlina. Tamte przemarsze pokazały, że dobrze skoordynowana grupa kibiców może zrobić ogromne wrażenie i stworzyć niesamowitą atmosferę – dodawał.
Tak ma wyglądać doping na PGE Narodowym. „Będzie mała niespodzianka”
Litwa – Polska. Fani przemaszerowali przez Kowno
Podobną „rozgrzewkę” zaplanowano też przed meczem w Kownie, gdzie polskich kibiców, według wstępnych szacunków, miało przybyć około 4-5 tysięcy. Już w przeddzień meczu fani mieli zebrać się w barze Rebels Old Town na słynnej Alei Wolności, gdzie polskich kibiców witało następujące hasło:

Spotkanie kibiców w dzień meczu zaplanowano na godzinę 19.00 lokalnego czasu (w Litwie jest godzina później niż w Polsce) na placu pod kościołem św. Michała Archanioła. I faktycznie – fani zebrali się tam licznie, wnosząc doping dla reprezentacji.

Początkowo wydawało się, że znów czeka nas absolutnie topowa atmosfera, a polscy kibice przejmą miasto naszego dzisiejszego rywala. Odezwały się bębny, rozległy się śpiewy, ale z czasem cisza między kolejny pieśniami przedłużała się coraz bardziej.
Fani nie stanowili zresztą jednolitej grupy. Wśród nich można było zobaczyć ewidentne podziały na klubowe sympatie – wielu z nich przyjechało na spotkanie w czarnych kurtkach z nadrukowanymi nazwami klubów, które wspierają na co dzień. W porównaniu do biało-czerwonego morza ludzi z Berlina czarne barwy stanowiły wyraźny kontrast.
Ku stadionowi dość szybko zdecydowała się ruszyć grupa kibiców w czarnych kurtkach i czerwonych czapkach z daszkiem, często „pozdrawiająca” towarzyszącą kibicom policję. Tej było wokół naprawdę dużo, a porządku pilnowali nie tylko litewscy policjanci, ale także polscy. Wokół stadionu pojawiły się też opancerzone pojazdy, gotowe w razie czego ruszyć do akcji. Atmosfera, momentami, stawała się napięta.
W ślad za pierwszą grupą ruszyli kolejni kibice. Scenariusz znów był podobny – choć początek był jeszcze obiecujący, to z czasem brak zorganizowanego dopingu sprawił, że kibice większość trasy pokonali w ciszy. Co jakiś czas tę czy inną przyśpiewkę próbowała intonować jedna lub druga grupka kibiców, ale nikomu nie udało się porwać tłumu. Po kilku próbach prowodyrzy zaczynali odpuszczać. To sprawiało, że momentami słychać było głównie ogłuszający huk petard, wystrzeliwanych wokół pochodu.
Przemarsz polskich kibiców na stadion. Początek zapowiadał się zupełnie nieźle, ale z czasem atmosfera zgasła i większość trasy na stadion została pokonana w ciszy, przerywanej hukiem petard.
Szkoda, bo liczba fanów robiła wrażenie, ale choćby do atmosfera z Berlina – daleko pic.twitter.com/lwCSCXBbWq
— Wojciech Górski (@Woj_Gorski) October 12, 2025
Polscy kibice na stadion dotarli po około dwudziestu minutach, a atmosfera pozostawiła mocny niedosyt. W powietrzu momentami gęstniało, gdy w dymie petard błyskały policyjne światła, ale w ciągu całego przemarszu obyło się bez żadnych nieprzyjemnych incydentów.
Jak będzie na meczu? Fani są już przygotowani na powitanie polskich piłkarzy. Na ponad godzinę przed meczem transparenty rozciągnięte za jedną z bramek są gotowe.

Z KOWNA WOJCIECH GÓRSKI, WESZŁO
WIĘCEJ KORESPONDENCJI Z KOWNA:
- Najazd na Kowno. Litwini w strachu przed polskimi kibicami
- Prezes litewskiej federacji dla Weszło: Futbol, koszykówka i przyjaźń z Kuleszą
- Novikovas dla Weszło: Wtedy Kulesza zapytał mnie: „Wódka czy piwo?”
- Stadion po liftingu. To tam zagramy z Litwą
- Jan Urban wprowadza spokój. Daje też kilka konkretów
- Zaproszenie dla Donalda Tuska. Litwa chce zacieśnić relacje z Polską
Fot. 400mm.pl