Jagiellonia Białystok z problemami pokonała u siebie 1:0 mistrza Malty, Hamrun Spartans. Adrian Siemieniec po spotkaniu nie zakłamywał rzeczywistości i mówił o tym, że gra jego drużyny w pierwszej połowie była, łagodnie mówiąc, zła, ale jednocześnie cieszył się, jak jego piłkarze zareagowali w drugich 45 minutach. Szkoleniowiec zaczął też mówić o większych oczekiwaniach i rozczarowaniu po zwycięstwie. – To nie jest dobry kierunek. Trzeba zatrzymać się, zawrócić i zobaczyć, gdzie byliśmy nie tak dawno temu – stwierdził.

Jagiellonia przede wszystkim w pierwszej połowie grała naprawdę źle. Miała w niej tylko jedną piękną akcję. Padł też gol Jesusa Imaza, ale nie został uznany. Piłkarze z Malty stworzyli sobie natomiast trzy, cztery sytuacje, które mogły zakończyć się bramkami.
– W drugiej połowie zasłużenie zdobyliśmy bramkę i zwyciężyliśmy. Po pierwszej tak naprawdę powinniśmy schodzić do szatni przegrywając i będąc drużyną słabszą – nie ukrywał trener Jagiellonii.
Siemieniec po meczu: Mieliśmy duże oczekiwania. Nie potrafimy być wdzięczni za małe rzeczy
Pod koniec swojej wypowiedzi na konferencji prasowej Siemieniec podzielił się też pewną obserwacją.
– Chcę powiedzieć o czymś ważnym. Mam nieodparte wrażenie i czułem to dziś na stadionie, ale też wczoraj na konferencji prasowej i ogólnie w środowisku, w którym się znajdowałem, że mieliśmy bardzo duże oczekiwania co do tego meczu i naszej drużyny, przez co nie potrafimy być wdzięczni za małe rzeczy. I dzisiaj zwycięstwo 1:0 nad zespołem z ligi maltańskiej po grze, która pozostawia trochę do życzenia, to jest już lekkie rozczarowanie. Myślę, że to nie jest dobry kierunek. Musimy zawrócić, zatrzymać się i zobaczyć, co było, gdzie byliśmy. Idąc w tę stronę, bardzo szybko można tam wrócić – powiedział.
A chwilę później dodawał: – Trzeba się poprawiać i rozmawiać o tym, co nie funkcjonuje. Trzeba być krytycznym wobec siebie, zresztą dobrze wiecie, że jestem pierwszym, który stanie przed lustrem i rozliczy się ze sobą z decyzji, przygotowania, taktyki i motoryki. Ze wszystkiego. Ale na koniec musi przez nas przemawiać wdzięczność w stosunku do momentu, w którym jesteśmy, bo to jest zwycięstwo w Lidze Konferencji, czyli kolejne punkty i budowanie rankingu. Jest naprawdę dużo pozytywów, które można znaleźć. Graliśmy dzisiaj z przeciwnikiem bardzo ambitnym, który rósł w trakcie meczu i jest niewygodnym rywalem.
Siemieniec podkreślał, że druga połowa była dużo lepsza, ale zabrakło w niej podwyższenia wyniku – drugiego gola, który zamknąłby spotkanie. A pierwsza?
– Byliśmy w niej za mało jakościowi, żeby ten mecz wyglądał tak, jakbyśmy tego oczekiwali. Ale nie powinniśmy przed meczem mieć żadnych oczekiwań, oprócz tego, że oczekujemy od siebie wartości, które są dla nas ważne, jakości i intensywności gry. I to jest wszystko. Najwięcej musimy wymagać od siebie, a nie od wszystkich dookoła, że środowisko nam ułatwi zadanie. Czasami mam wrażenie, że gdy wchodzisz na pewien poziom jakości sportowej, to oczekujesz, że przeciwnik ci niczego nie utrudni, sam sobie strzeli bramkę, a sędzia będzie wszystkie sytuacje pół na pół dawał dla ciebie i nie będzie widział fauli. Tak nie ma. Na wszystko trzeba sobie w życiu zapracować. My w pierwszej połowie zapracowaliśmy za mało. Ale na szczęście później się obudziliśmy – mówił trener Jagiellonii.
WIĘCEJ O LIDZE KONFERENCJI NA WESZŁO:
- Mistrz Malty straszył Jagiellonię. Ale jest cenna wygrana
- Lech zmiażdżył Rapid Wiedeń!
- Legia II przegrywa w Lidze Konferencji
fot. NewsPix.pl