Matej Rodin przyjechał tego lata do Gdańska jako jeden z tych piłkarzy, którzy mieliby uzdrowić dziurawą jak ser szwajcarski defensywę Lechii. Problem w tym, że po mocnym wejściu do zespołu defensor zauważa ogromny mankament w grze gdańszczan. I mówi o nim otwarcie po wysokiej porażce z Koroną Kielce.

– Tracimy piłkę i mamy czterech piłkarzy, którzy nie wracają do obrony. Grając w ten sposób jesteś mocno zależny od szczęścia – mówi piłkarz cytowany przez portal WP SportoweFakty.
Matej Rodin zły po dotkliwej porażce Lechii z Koroną
– W każdym spotkaniu i w każdej drużynie trzeba bronić w jedenastu. Nie w pięciu czy w sześciu, tylko aktywnie w jedenastu. Wtedy nie będziemy dopuszczać rywali do sytuacji i tracić bramek – zauważa przytomnie Rodin.
Może w końcu ktoś pójdzie w Gdańsku po rozum do głowy i zamiast komplikować sobie mecze, zacznie ustawiać zespół w defensywie zgodnie z propozycjami Rodina? Bo te wydają się rozsądne, a Lechia ewidentnie ma wielki problem z bronieniem dostępu do własnej bramki – 25 goli straconych w tym sezonie mówi samo za siebie.
Jeden transfer tego raczej nie zmieni, więc rozwiązań trzeba poszukać gdzie indziej.
CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- KIBOLE WIDZEWA VS. ZWYKLI LUDZIE. ZDEWASTOWANY DOM W ŁODZI | Patoliga
- Plaga błędów. Lech Poznań rozdaje bramki jak ulotki [ANALIZA]
- Uczta trenerów w hicie. Gasparik i Elsner świetnie się bawili. I tylko oni
fot. Newspix