Real Madryt rozegrał dziś bez wątpienia najgorszy mecz za kadencji Xabiego Alonso. Świadczy o tym choćby jedna statystyka: na Metropolitano Królewscy stracili więcej goli niż w siedmiu poprzednich spotkaniach tego sezonu (5)! Bezradni byli szczególnie po górnych dośrodkowaniach w pole karne, po których chłopcy Diego Simeone zdobyli aż trzy bramki!

Argentyński trener poprowadził Atletico w 48. spotkaniu derbowym (!), przeciwko siódmemu szkoleniowcowi Królewskich. Bilans tych potyczek jest dla niego niezwykle korzystny: 21 wygranych, 15 remisów i tylko 12 porażek.
Real nie stracił tylu goli w derbach od 1950 roku
Zapewne Simeone nie pamięta dokładnie każdego z tych spotkań, ale idziemy o zakład, że gdyby spytać go, czy kiedykolwiek w derbach jego podopieczni strzelali gole z taką łatwością, jak dziś, odpowiedziałby, że na pewno nie – bo ostatni raz Atleti wcisnęło Realowi tyle goli w 1950 roku!
Królewscy byli dziś bowiem naprawdę beznadziejni w grze w powietrzu. Rozumiemy, że nie zawsze da się tam prezentować poziom Mavericka z Top Gun, ale rety, żeby na tym poziomie grać przy górnych wrzutkach aż tak fatalnie? Niesamowite!
Przy golu na 1:0 po dośrodowaniu Giuliano piłki nie zgarnął głową Huijsen, a następnie Le Normand wyskoczył nad stłamszonym Tchouamenim i otworzył wynik.
2:2? Doskonała wrzutka Koke, Huijsen źle oblicza tor lotu piłki i w nią nie trafia, inaczej niż Sorloth.
3:2? Po kolejnej centrze Atleti Guler wybija piłkę nogą, ale unosi ją zdecydowanie za wysoko i siłą rozpędu trafia w głowę Gonzaleza. Rzut karny na bramkę zamienia Alvarez, potem bohater jeszcze jednej akcji, ale o tym za chwilę.
Tu trzeba się zatrzymać, żeby poinformować, że Real miał w tym meczu swój moment, między 25. a 36. minutą gry. W tym czasie wyszedł z 0:1 na prowadzenie, a motorem napędowym madrytczyków był wspomniany Guler, potem bohater tragiczny, o czym już wspominaliśmy.
Najpierw Arda obsłużył znakomitym podaniem Mbappe, panowie naprawdę świetnie się rozumieją, to trzecia asysta Turka przy bramce Francuza w obecnych rozgrywkach. Potem sam wykorzystał doskonałe podanie od Viniciusa, który wcześniej zabawił się z Le Normandem jak z juniorem. Zapewne wtedy wielu kibiców uznało, że oto rozpoczyna się show Realu, a tym samym pogrzeb Atletico. Nic bardziej mylnego!
Alvarez nie dał Realowi szans z wolnego
Dwie opisane wcześniej sytuacje dały gospodarzom kolejne prowadzenie, a potem podwyższył je niesamowity dziś Alvarez. Argentyńczyk uderzył perfekcyjnie z rzutu wolnego, Courtois był w stanie musnąć tę piłkę prawą rękawicą, ale to tyle. Naprawdę fajnie, że ten chłopak rok temu odszedł z Manchesteru City – tam był co najwyżej bohaterem drugoplanowym, tu bawi się piłkarskim życiem na 100%.
Po bramce na 4:2 z Realu zeszło powietrze, zresztą przed tym trafieniem Królewscy też byli bezbarwni – druga połowa w ich wykonaniu była po prostu koszmarna. Fatalny występ całej drużyny przypieczętował biegający z opaską kapitańską na ramieniu Valverde, który w niegroźnej sytuacji… podał piłkę do jednego z zawodników gospodarzy, początkując ich kontrę zakończoną bramką Griezmanna.
𝐌𝐀𝐍𝐈𝐓𝐀 𝐍𝐀 𝐌𝐄𝐓𝐑𝐎𝐏𝐎𝐋𝐈𝐓𝐀𝐍𝐎! ✋🤯 Atlético gromi Real w derbach Madrytu! 🔥 pic.twitter.com/EmX9SdN268
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) September 27, 2025
Francuz nie mógł się strzelecko przełamać przez ponad 20 meczów, na jego miejscu wysłalibyśmy Urugwajczykowi dobre wino. Albo dwa – białe i czerwone, takie jak barwy niesamowitego dziś Atletico!
Atletico – Real 5:2 (2:2)
- 1:0 Le Normand 14′
- 1:1 Mbappe 25′
- 1:2 Guler 36′
- 2:2 Sorloth 45+3′
- 3:2 Alvarez 51′ z karnego
- 4:2 Alvarez 63′
- 5:2 Griezmann 90+3′
CZYTAJ WIĘCEJ O HISZPAŃSKIEJ PIŁCE NA WESZŁO:
- Media: Joan Garcia kontuzjowany. Wojciech Szczęsny przed szansą
- Hansi Flick podsumował mecz z Oviedo. Ocenił wejście Lewego i błąd Garcii
- Lewandowski doceniony w hiszpańskiej prasie. „Nie ma drugiej takiej dziewiątki”
Fot. Newspix.pl