Reklama

Czy to dobry moment na zwolnienie Marka Papszuna?

AbsurDB

Autor:AbsurDB

25 września 2025, 15:09 • 6 min czytania 56 komentarzy

Raków wyrwał remis Lechowi, ale w ostatnich czterech spotkaniach zdobył zaledwie dwa punkty. Gorszy start klub z Częstochowy zaliczył ostatnio w… 2001 roku w czwartej lidze, gdy wyprzedzały go nie tylko rezerwy Górnika i GKS-u, ale nawet Ruchu Radzionków. Siedem lat temu na początku sezonu I ligi Marek Papszun miał identyczny bilans, co obecnie. Tak złej serii czterech kolejnych meczów nie miał od sześciu lat, ale wtedy wynikało to z hucznego świętowania awansu. Trener Papszun podnosił się dotąd po tak kiepskich startach rozgrywek. Czy tym razem będzie miał na to szansę?

Czy to dobry moment na zwolnienie Marka Papszuna?

Od strony czysto sportowej temat przeanalizował Paweł Paczul:

Reklama

Gdyby trenerem był jakiś losowy człowiek, powiedzieliby już teraz, ale trenerem jest Papszun. Z kolei bez Papszuna klubu nie byłoby w tym miejscu, w którym jest obecnie, czyli po mistrzostwie Polski, po trofeach, po grze w Europie. Jak to zważyć – lojalność a wyniki, konieczność wygrywania?

Jak wygląda jednak obecna sytuacja Papszuna i Rakowa? Jak trener i klub radzili sobie dotąd z takim kryzysem? Kiedy było tak źle i jak się to później kończyło?

Nawet w pierwszym sezonie w Ekstraklasie pod wodzą Marka Papszuna, Raków jako beniaminek miał po ośmiu kolejkach więcej punktów niż obecnie. Wtedy zdobył ich dziewięć. Dziś ma o oczko mniej. Tyle że wtedy był skazywanym na walkę o utrzymanie klubem, który dopiero co awansował z 1. ligi i miał kadrę lepszą jedynie od ŁKS-u. W 2025 roku częstochowianie są przecież zespołem, który zaczynał sezon jako jeden z kandydatów do mistrzostwa i dotarcia w Lidze Konferencji w okolice ćwierćfinału.

O ile to drugie wciąż jest możliwe, to o mistrzostwie kibice pod Jasną Górą mogą chyba powoli zaczynać zapominać. Kandydatem do spadku Raków nie będzie, ale coraz bardziej oddala się nawet awans do pucharów w przyszłym roku, choć prognozy wciąż jeszcze wskazują, że jest on całkiem możliwy.

Kiedy Raków ostatnio tak źle zaczął sezon?

Raków także osiem punktów miał po ośmiu meczach w 2008 roku w II lidze, gdy wyprzedzały go: Victoria Koronowo, Nielba Wągrowiec i Czarni Żagań. Zdołał jednak skończyć wtedy sezon na piątej lokacie.

Mniej niż osiem oczek po tylu kolejkach Medaliki miały na koncie po raz ostatni w… 2001 roku. Wtedy to za kadencji nieżyjącej już legendy Rakowa – Henryka Turka, po porażce 1:5 z Victorią Częstochowa, zespół był na dnie tabeli z zaledwie jedną wygraną w ośmiu meczach IV ligi śląskiej. Wyprzedzały go nie tylko rezerwy GKS-u i Górnika, ale nawet Ruchu Radzionków. Zespół zakończył wówczas rozgrywki na ósmym miejscu.

Wygląda więc na to, że Raków po tak słabym początku potrafił się podnieść. Jednak co innego obudzić się w IV, czy nawet II lidze, a co innego w Ekstraklasie. Na najwyższym szczeblu rozgrywkowym Raków słabszy start miał po raz ostatni w 1997 roku, kiedy to ostatecznie z hukiem spadł z ligi tracąc do bezpiecznego miejsca… 26 punktów.

Bilans Papszuna? Identyczny miał w 2017 roku

Co ciekawe, sam Marek Papszun osiem lat temu zaliczył dosłownie identyczny bilans otwarcia. Osiem punktów po ośmiu meczach, po dwie wygrane i remisy oraz cztery porażki, bilans bramek 10-13, czyli tylko o jednego strzelonego gola więcej niż obecnie. Chodzi o rok 2017 i pierwszy sezon w I lidze, gdy częstochowianie wyprzedzali jedynie Ruch. Także wtedy Raków potrafił się odrodzić i nie tylko zapewnić sobie utrzymanie, ale nawet wskoczyć na siódmą pozycję na koniec sezonu.

Dziś jednak taka „poprawa” nikogo by przy ulicy Limanowskiego 83 nie satysfakcjonowała.

Pamiętajmy, że początków trener w charakterystycznej czapeczce też nie miał łatwych. Oto komentarz kibica z Częstochowy po trzech tygodniach pracy Marka Papszuna w Rakowie umieszczony na portalu 90 minut:

Mało optymistyczna opinia. Tymczasem dziś Marek Papszun znany jest z tego, że klub spoza głównego obiegu wprowadził z II ligi nie tylko do czołówki Ekstraklasy, ale i do prowadził tytułu mistrzowskiego, dwóch pucharów kraju. Jako pierwszy zespół w historii kontynentu Raków zaliczył 8 czystych kont w swoich 9 pierwszych meczach w europejskich pucharach. Żaden inny trener w historii Polski nie zaliczył w kolejnych trzech sezonach finałów Pucharu Polski i medali mistrzowskich. W historii europejskiej piłki było dotąd tylko dwóch trenerów, którzy tak jak Papszun doprowadzili swój klub z trzeciego szczebla rozgrywek do mistrzostwa: Guy Roux z Auxerre i Juryj Pintus z BATE Borysów.

Największy kryzys Marka Papszuna w historii

To wszystko fakty, ale faktem jest też, że Papszun przechodzi obecnie chyba największy kryzys w historii. Poprzednio odszedł z Rakowa na swoich warunkach, po zdobyciu mistrzostwa. Zdecydował się jednak na powrót. W ostatnich czterech meczach nie zanotował żadnej wygranej, przegrywając w Szczecinie i z Górnikiem oraz remisując z Lechem i Legią. Kiedy trener Papszun miał tak złą serię czterech kolejnych spotkań?

W jego obecnej kadencji najgorszy był przełom roku, kiedy nie wygrał żadnego z trzech kolejnych meczów: z Motorem, GKS-em i Cracovią. Ostatecznie kosztowały one jego klub mistrzostwo.

Aby znaleźć serię czterech spotkań Papszuna bez wygranej musimy cofnąć się aż o pięć lat do jego poprzedniej kadencji i debiutanckiego sezonu w Ekstraklasie. Wtedy to na przełomie maja i czerwca 2020 roku najpierw zremisował z Pogonią, Śląskiem i ŁKS-em, a następnie przegrał z Wisłą Kraków. Stracone w czasie pandemii punkty poskutkowały wówczas brakiem awansu do grupy mistrzowskiej, ale dla beniaminka nie był to jakiś olbrzymi zawód.

Wtedy jednak udało się mu zdobyć trzy oczka w czterech meczach, a obecnie ma ich zaledwie dwa. Tak słabo szło Papszunowi po raz ostatni gdy… świętował awans do Ekstraklasy. Feta po wygranej z Podbeskidziem była w 2019 roku tak huczna, że Raków zdobył wtedy w ostatnich czterech spotkaniach tylko dwa punkty, a potem na inaugurację ligi przegrał z Koroną. Z pewnością jednak nikt nie wspomina tego okresu ze smutkiem.

Mniej punktów w kolejnych czterech meczach Papszun zdobył tylko dwa razy w swojej karierze trenerskiej. Chodzi o wspominane już wcześniej początki jego pracy w Częstochowie w 2016 roku oraz sierpień 2017 roku, tuż po awansie do I ligi.

Za każdym razem po takim kryzysie Raków mniej lub bardziej się odradzał. Dziś wśród kibiców coraz częstsze są głosy domagające się zmiany trenera. Gdyby nie dwa gole odrabiające wynik meczu z Lechem, chyba stanowiłyby one większość. Choć i tak wytyka się Papszunowi, że punkt z Kolejorzem udało się odzyskać wbrew, a nie dzięki niemu, a koło ratunkowe rzucił mu Niels Frederiksen, robiąc nieprzemyślane zmiany w złym momencie, oraz Lusi Palma, który obejrzał czerwoną kartkę.

Trenerowi nie pomagają też słowa wypowiedziane po meczu, z których wynika, że jest zadowolony z gry zespołu i uważa, że powinien wygrać ze sporą przewagą, choć przecież urwał punkt dzięki grze rywala w dziesiątkę po wątpliwych decyzjach sędziego.

Marek Papszun przechodzi jeden z większych kryzysów w historii. Czy wkrótce zakończy się jego praca w Częstochowie? Być może. Medaliki miewały już tak złe momenty, ale było to za kadencji Dawida Szwargi, gdy rok temu w kwietniu zdobyły dwa punkty w czterech meczach, w efekcie czego nie zakwalifikowały się do pucharów. Jednak taka decyzja tuż przed startem Ligi Konferencji i przerwą reprezentacyjną chyba nie pasowałaby do właściciela Rakowa Marka Świerczewskiego, a jak pokazuje historia, Papszun z nożem na gardle potrafił zdziałać cuda.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZLO O RAKOWIE CZĘSTOCHOWA:

 

Fot. Newspix.pl

56 komentarzy

Kocha sport, a w nim uwielbia wyliczenia, statystki, rankingi bieżące i historyczne, którymi się nałogowo zajmuje. Kibic Górnika Wałbrzych.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama